MAIN

sobota, 27 lipca 2019

NAWIEDZONY SZPITAL W ŚRODKU LASU

Pozostajemy w klimatach szpitalnych. Szpitale są fajne, pod warunkiem, że są opuszczone :)
Ten opuścił się w miarę niedawno, a informację o nim otrzymaliśmy od jednego z czytelników. 
Niestety strzeżony był wrogimi kamerami i czujkami, a także czujnym okiem ciecia, dlatego przez dłuższy czas pozostawał niezdobyty. Tak to jest z naszą służbą zdrowia - ciężko się dostać. Jednak przez cały czas mieliśmy go na oku i jak to mówią chodziliśmy, chodziliśmy, aż wychodziliśmy. 
Nasz obiekcik wybudowano w latach dwudziestych i znajduje się gdzieś na terenie któregoś z województw Polski :) Więcej oczywiście nie możemy powiedzieć, żeby nie zdradzać lokalizacji :)
Otacza go piękny ogród, dlatego najprzyjemniej zwiedza się w okresie wiosennym. 
Pierwotnie był tu pensjonat, a od lat 70 działał tu oddział rehabilitacji neurologicznej pewnego ministerstwa. Zwiedzaliśmy już oddział rehabilitacji kardiologicznej tego samego ministerstwa i był to całkiem miły próchniaczek. Tutaj także liczymy na to, że się nie zawiedziemy. 
W 2014 roku oddział ten został przeniesiony do szpitala na Wołoskiej i od tego czasu budynek stoi w urbexie. 
Podobno jednym z powodów opuszczenia budynku było jego nawiedzenie. Pacjenci słyszeli po nocach kroki, zgrzyty, jęki i brzęczenie łańcuchów.  
Ciekawym motywem są syrenki na kratach okiennych. Nie powiemy jakiego miasta herbem jest syrenka, żeby nie zdradzać lokalizacji. 
Niestety obiekt okazał się szczelny, a my pozostawiamy po sobie tylko zdjęcia, więc żadne psucie nie wchodziło w grę. 
Ale robiąc kolejny obchód budynku, zawsze wypatrzy się jakiś punkt zaczepienia. 
Tak jak nie zdradzamy lokalizacji, tak również nie zdradzamy drogi wejścia. W każdym razie jakoś się udało :)
Ze względów bezpieczeństwa nie zostawiamy naszych kożuchów w szatni, lecz bierzemy je ze sobą. 
Wyjący głośno alarm jest pewną uciążliwością, ale po jakimś czasie da się do tego przyzwyczaić. 
Żadnego lekarza niestety nie udało nam się znaleźć. Nic dziwnego, w archiwalnych opiniach na temat naszego dzisiejszego szpitala czytamy, że tutejsi lekarze to obiboki, znikający na ploty i że bardzo trudno doprosić się, aby któryś zajął się pacjentem. 
Automat na tzw osłonki medyczne działa. Dziś już chyba dość rzadko można je spotkać. Co znaczy osłonka medyczna sprawdźcie sobie w internecie. 
Z informacji umieszczonych na licznych tabliczkach możemy wywnioskować, że panoszy się tu straszne złodziejstwo. 
Prąd na obiekcie jest zawsze na propsie ;). Można zapalić światło, lub użyć brzęczyka przywołania pielęgniarki. W przypadku tego drugiego, zarówno w czynnych jak i w opuszczonych szpitalach, nie ma co liczyć, że ktoś się pojawi :)
Dyżurka pielęgniarek została zachowana w doskonałym stanie. Można powiedzieć, że wygląda tak, jakby pielęgniarki właśnie wyszły na papierosa. 
Taki przenośny kibelek na kołach, przydałby się w różnych sytuacjach. Ale my zabieramy tylko zdjęcia. 
Sporo ich tutaj, jednak mogą się jeszcze przydać, ponieważ nasz dzisiejszy próchniaczek ma zostać zamieniony w dom opieki dla seniorów. Przynajmniej takie są plany. Na razie został ogłoszony zabytkiem i czeka na przypadkowy pożar. 
Magazyny szpitala skrywają całkiem przedziwny asortyment. 
Wazoniki do kwiatków ...
oraz zbiorniczki do nawadniania ogródka. 
Dzięki uprzejmości nas samych zwiedzimy jeszcze szpital od kuchni. 
Same zakazy i zakazy. Częste mycie to skraca życie. 
Jakoś za bardzo ci chorzy się nie ruszają. 
W dobrym tonie jest też posiadać własne gumki. 
O pensjonatowym charakterze próchniaczka świadczyć może obecność windy na posiłki. Winda stoi w urbexie, bo jest za mała aby zwieźć pacjenta na dolny transfer ...
Łazienki również zachowały się w idealnym stanie. Można powiedzieć, że wyglądają tak, jakby złomiarze właśnie poszli po wózek. 
Niektóre tabliczki pokazują gusta muzyczne pracowników. Szukamy teraz tabliczki z napisem Pantera. 
Jeśli czyta się te wszystkie tabliczki ze zrozumieniem, widzi się oczywistą manipulację. Połóż kosztowności tutaj, ale szpital za nic nie odpowiada. Czyżby dodatkowe źródło finansowania ...
Tak wygląda wnętrze wieżycy. Ciekawe do czego służyło, kiedy obiekcik pełnił funkcję szpitala. Może do tajnych badań nad kontrolą umysłu, wykorzystywania seksualnego osób upośledzonych, lub po prostu został oddany duchom. Stwierdzamy z całą pewnością, że z niewyjaśnionych powodów zapala się tu światło. 
Czuć dziwną obecność. 
Ponad wieżycą jest jeszcze jeden poziom. 
Na górze duchy były zbyt aktywne, nasze aparaty odmawiały posłuszeństwa. Przenosimy się zatem do podziemi. Tu powinien być spokój. 
Duchy nie duchy ale na kontemplację piękna kobiecego ciała zawsze trzeba znaleźć czas. 
Produktów sypkich nie ma. Może zawieruszyło się jakieś ziarnko grochu pod spodem. 
Kończymy na dziś. Może wrzucimy jeszcze z jeden szpital, ale na razie trzeba zrobić sobie przerwę od tych duchów. 
Do zobaczenia !