MAIN

piątek, 30 października 2020

PKP INFORMATYKA

PKP nie lubi, kiedy im się łazi po obiektach. Nie raz byliśmy ścigani przez smutnych panów, których nie przyjęto do straży miejskiej. Zwiedzać można, kiedy wykaże się odrobinę więcej sprytu od nich, co w tym przypadku wcale nie jest trudne. 
Zwiedzanie wyburzanych obiektów jest nieco łatwiejsze, chociaż w tym przypadku trzeba było przepychać się przez tłumy złomiarzy z Mysłowic, oraz mniej lub bardziej śpiącego ciecia. 
Z okazji przebudowy Dworca Zachodniego, są przetasowania w tutejszych próchniaczkach. 
Ten akurat to byłe kolejowe centrum grania w pasjansa na windowsie 98. 
Próchniaczki te nie mają zbytnich wartości poznawczych, ale można pochodzić po mokrym, śliskim dachu. 
Próchniaczka już pewnie nie ma. Udało nam się skopiować tajne dane, dotyczące sekretu punktualności pociągów. 
Dane zawarte są na tajnych masońskich nośnikach, ale może się uda :) Do zobaczenia !

 

wtorek, 27 października 2020

SHADOWS OF MORDOR - PARKUR

Nie pomógł afiks "Tower", przyłączony do nazwy budynku. Cień Mordoru wchłonął i jego, zamieniając na "residence". To pewnie jest na czasie w tych kręgach. 
A zanim Mordor pochłonie, mamy chwilę czasu by złożyć ostatnią wizytę. 
Nazwa zobowiązuje. Aby dostać się na Parkur - Tower trzeba było wykonać małe skoki przez płoty, a przy okazji nie zbudzić śpiącego na dole ciecia. Ale odrobina chęci i już byliśmy na dachu. 
Parkur nadgryziony już został zębem Mordoru. Trzeba uważać, bo niekiedy stropy wiszą na włosku. 
Świetliki na dachu, przypominają nam mińską drukarnię, ale zbudowane były dużo później. Nasz dzisiejszy próchniaczek bowiem nie jest bardzo stary, bo powstał w roku 2006. Swoje już się nastał i pora na zmiany. 
Jedną z ciekawszych rzeczy w budynku jest ta oto mała kopareczka. Ale do niej wrócimy później. 
Z dachu można oglądać wyścigi konne, o ile akurat ktoś się ściga. My mamy wytrenowaną pogoń za cieciem, dlatego moglibyśmy wziąć udział z perspektywą wygranej, ale szkoda by było konia zostawić. 
Na lotnisko też blisko, lokalizacja bardzo dogodna. 
Kiedy Mordor zasypia, my się budzimy. 
„Kiedy jest najciemniej, wtedy błyska znów nadzieja”. Nie chciał mi wszakże powiedzieć, w czym upatruje nadzieję. Noc nie była ciemniejsza od dnia, a nas paliła niecierpliwość, bo w dali na północy zobaczyliśmy pod chmurami ogromną Toyotę Yaris, Aragorn zaś rzekł: „Interwencja Solidu jedzie”. Lecz około północy rzeczywiście zjawiła się nadzieja. Doświadczeni złomiarze z Obrzeźnej spoglądając przez ogrodzenie przewalali kable miedziane i mosiądz z budynku. Daleko jeszcze było do świtu, gdy na wózki wciągnięto urobek i złomki pruły szybciej, tak że o brzasku łomy ich pruły ostro białą pianę podwieszanego sufitu. Dalszy ciąg znasz: około trzeciej godziny poranka przy pomyślnym wietrze i słonecznej pogodzie wyszliśmy przez cieciówkę i patrzyliśmy jak cieć bierze w łapę od złomków. Wielki to był dzień, pamiętna zostanie ta godzina, cokolwiek miałoby się w przyszłości zdarzyć.

 

Była towerów kupa, a została ... 
Do zobaczenia !

 

czwartek, 22 października 2020

TOI TOI

Pozostajemy w tematyce próchniaczków. W dzisiejszym odcinku pokażemy Wam kamienicę Vahapa Toya, położoną blisko centrum Warszawy. Oczywiście nie możemy powiedzieć, czy bardzo blisko, żeby nie zdradzać lokalizacji. 
Okazuje się, że nie posiadamy zdjęcia próchniaczka z zewnątrz. Posiłkujemy się zatem takim, znalezionym w internecie. Piszą, że dostęp jest łatwy. A zatem idziemy.
Nasz dzisiejszy próchniaczek nie jest bardzo stary, bo pochodzi z roku 1999. Wojnę przetrwał bez większych uszkodzeń, w czasach odbudowy został pozbawiony zdobień i nadbudowany o dwadzieścia kilka pięter :)
Trochę być może przesadziliśmy z opisem, ale w przypadku tego typu obiektów, ciężko jest cokolwiek napisać. Wchodzi się na nie dla widoków z daszku :)
albo żeby się poopalać. 
Pierwotnie budynek nosił nazwę Reform Plaza, później Millenium Plaza, a obecnie Atlas Tower, bo każdy próchiak musi mieć w nazwie Tower. Oprócz tego, nosi drugą, mniej oficjalną nazwę : Toi Toi. 
Być może nazwa ta nawiązuję do wykwintnej architektury, a może do nazwiska pomysłodawcy budynku - tureckiego biznesmena Vahapa Toya.
Vahap Toy jest postacią tajemniczą. Zasłynął z projektu "Drugie Las Vegas w Białej Podlaskiej", w którego skład miał wchodzić międzynarodowy port lotniczy, tor Formuły 1, sieć hoteli, kasyn, aquapark oraz wielki olimpijski kompleks sportowy. 
Projekt nie został nigdy zrealizowany. W 2003 roku Toyowi nie przedłużono prawa pobytu w Polsce, w związku z czym wyjechał i ślad po nim zaginął. Oprócz Toi Toia, wybudował też centrum handlowe Blue City, którego jeszcze nie wyburzyli i chyba nawet nie jest jeszcze opuszczone. 
Tak jak już pisaliśmy, zaletą takich próchniaczków jest głównie widok z dachu. Można obserwować obiekty na których się było, albo na których się będzie. 
Można również obserwować zmieniającą się Warszawę. To zdjęcie zrobiliśmy podczas pierwszej wizyty ...
a po tygodniu zbudowali piramidę. Ale jak wszyscy wiemy, piramidy budują kosmici, więc robota idzie z gazem. 
Z daszku widzimy pewien miły obiekcik, na którym jeszcze nie byliśmy. Albo jeszcze nie wstawialiśmy fot ... wszystko jedno :)
Stadion Skry również wygląda zachęcająco. 
A tutaj filtry widziane z lotu ptaka. Z racji naszych ciągot kanałowych, poświęcimy im więcej zdjęć. 
Nasz dzisiejszy próchniaczek nie jest zbyt wysoki, ale zawsze można wejść ciut wyżej. 
Swoją drogą strasznie się to chwiało, ale skoro przetrwało wojnę, to musi być mocne. I tego się trzymajmy. 
Na tego typu próchniaczkach czasem występują neony, a my lubimy neony.
I lubimy być fit. 
Okazało się, że przebywanie na daszku nie jest zbyt korzystne dla zdrowia.
Chociaż rozmaite znaki zachęcają do eksploracji. 
I to by było chyba na tyle. Próchniaczek był całkiem przyjemny, idealny na długie romantyczne wieczory przy zachodzie słońca. Do zobaczenia !
A nie, zapomnieliśmy jeszcze o jednej, tradycyjnej focie :)