MAIN

wtorek, 27 sierpnia 2013

TUNEL SOBORU ALEKSANDRA NEWSKIEGO

W pewnej szukającej sensacji gazecie napisali, że podczas remontu na placu Piłsudskiego natrafiono na resztki soboru św. Aleksandra Newskiego. Nie byłoby w tym niczego dziwnego, w tym miejscu za każdym razem przy okazji jakiegoś remontu natrafiają na coś pod ziemią i zawsze "gw" robi z tego sensację, opisując znalezisko jako coś nowego i niezbadanego. Tym razem jednak napisali, że odsłonięto fragmenty starych kanałów. Dodali nawet, że jest to "część sieci zbudowanej w końcu XIX przez Lindleyów". (jak wiemy, pod koniec XIX wieku kanały w Warszawie budowało całe stado Lindleyów, sic). Taką informację musieliśmy zweryfikować.
Jeszcze 2 dni temu taki widok mógł zobaczyć każdy, kto zerknął przez ogrodzenie. Zapewne i gw wyniuchała. Jest sklepienie z cegieł, ale żeby od razu tych Lindleyów tak mnożyć. (To tak na marginesie, kiedy zwiedzamy i opisujemy coś, na czym zupełnie się nie znamy to nasze błędy skrupulatnie są nam wypominane :) )
Poszliśmy, zobaczyliśmy ... Na wypadek, gdyby konserwator zabytków chciał na znalezisku położyć brudną łapę, nasi dzielni budowniczowie w ciągu jednego dnia pozbyli się problemu i zburzyli większą część tunelu. Bo termin oddania prac święta rzecz.
Tutaj coś zostało. Wejście do czyjegoś domu. I jak tu nie wejść, skoro zapraszają ? Tym bardziej, że na górze naglą niesprzyjające czynniki, takie jak cieć, żołnierze przy grobie, kamery kopułkowe i Apel Jasnogórski przy krzyżu. Swoją drogą cieć wpuszczający i wypuszczający kompanię reprezentacyjną przez ogrodzenie budowlane to jakieś kuriozum. Cieć Solid, a "Solid ssie pytkę", jak mawiają znawcy z for dyskusyjnych dot. opuszczonych miejsc :)
Tak się stało i tym razem, dlatego mogliśmy bez zobowiązań zwiedzić to, co jeszcze pozostało. W tej chwili być może już tego nie ma. Zapowiadało się smakowo, nie padało i można było błyskać.
Resztki tunelu które mamy niewątpliwą przyjemność zwiedzać to fragmenty podziemi soboru św. Aleksandra Newskiego. Zbudowany w latach 1894 - 1912 miał być symbolem panowania rosyjskiego nad Polską. Został rozebrany w latach 20, mniej niż 15 lat po zakończeniu budowy.
To wyglądało jak grobowiec, ale jeśli był tu szkielet, to już go zabrano.(aby nie zawalić terminu :) )
Tunel prowadził rury do ogrzewania soboru. Biegły one z kotłowni Pałacu Kronenberga. Po raz pierwszy odkryto go w 1974 roku podczas budowy hotelu Viktoria, zbudowanego na miejscu wyżej wymienionego pałacu.
Gdy rozebrano sobór tunele przez krótki czas udostępnione były zwiedzającym, po czym przerobiono je na składy wapna a potem zamurowano.
"Rury były przymocowane do ścian klamrami które do dziś się zachowały" - czytamy w gw. Nie wiem jak jest dzisiaj, wczoraj jeszcze były. I to dowodzi faktu, że gazety nie mogą być w dzisiejszych czasach wiarygodnym źródłem informacji.
Rzut oka na sytuację na górze. Cieć przechadza się żwawo po terenie (o ile można tak powiedzieć o kimś, kto jest ślepy, głuchy i ma ze 200 lat)
Czysto, wyczołgujemy się.
Tędy jeszcze 2 dni temu szedł tunel właściwy. Jakiś łobuz rozebrał (pod nadzorem archeologicznym, więc zero problemu). 
Poprzednio dłubali tu w roku 2006, z okazji prób odbudowy Pałacu Saskiego odsłonili piwnice.
Teraz nasi zapobiegliwi budowniczowie równają wszystko z ziemią, aby za kolejne 5 lat uniknąć sensacji, kiedy przy okazji jakiegoś remontu odsłoniono by ponownie ten tunel. Dbają o nasze zdrowie, bo sensacja podnosi ciśnienie.
Gw wymieniła jeszcze inne perełki które tam znaleziono, ale było ciemno i nie udało nam się ich znaleźć. Nie udało się nam również znaleźć rzeczonych kanałów, chociaż na wyprawę wyekwipowaliśmy się w gumiaki, o pontonie nie wspominając, a wiadomo jak się ucieka przed cieciem w gumiakach ... I całe to poświęcenie na nic, kanału nie ma i oficjalnie to potwierdzamy.
I co by tu napisać tytułem zakończenia ? Kto skacze cieciowi przez płoty, ma prze...bane jak za handel koką z Bogoty. Stanie tu niedługo piękny odbudowany pałac, może nawet Pałac Saski Estate za 20 z metra, a gdzie osiedle to potrzebny parking podziemny, tunele nikogo nie interesują...

niedziela, 25 sierpnia 2013

WANDALE W KANALE

Kiedy przybywają nasi przyjaciele oczywiste jest, że nie będą chcieli zwiedzać Zamku Królewskiego. Wśród pracowników ochrony na obiektach znani są jako Wandale z Będzina. W skupach złomu da się odczuć niepokój : "znowu te z Sosnowca klapy kradną".
Matki zabierają dzieci. "Panie, jak tylko oni wjadą do Warszawy, to kury przestają się nieść, a krowy nie chcą mleka dawać".
Kanałów dawno nie było, a budowa bulwarów popsuła nam szyki. Nie można już oprowadzać znajomych pod Starówką. Można natomiast pokazać Żoliborz.
Kiedy się ludzie zwiedzą, nie można będzie tu zaparkować.
Na Krupówkach robi się zdjęcia z misiem, a w Warszawie z tygryskiem.
No dobra, tygrysek lepiej się sprzedaje, jednak w rzeczywistości jest to leopard. Turyści i tak dadzą się nabrać.
Właśnie dowiedzieliśmy się, że tąpnięcie w rejonie Katowic to był szaber z Warszawy, który wypadł z bagażnika Wandalom. Powodów do paniki nie ma, zginęło tylko czterdziestu cywilów.
Ponadto informujemy, że żaden leopard nie ucierpiał w tym odcinku :)

środa, 21 sierpnia 2013

OPERACJA A1

Warszawa się zmienia. W zawrotnym tempie przybywa nowych budynków. Dla nas ma to raczej złe strony, ponieważ ubywa starych, opuszczonych, które stają się łakomym kąskiem dla buldożerów. Zanim jednak przekreślimy nowe biurowce które psują krajobraz, przyjrzymy się jednemu z bliska. Może nowe nie jest tak do końca złe ...
Odwiedzając po raz kolejny kamienicę przy rondzie ONZ naszą uwagę zwrócił ten oto budynek.
Biorąc pod uwagę fakt, że jakby nie patrząc my również wykonujemy pracę w mieście, ta reklama stała się dla nas zaproszeniem.
Jest trochę za jasno, ale wrócimy tu na wieczorną zmianę. Prace postępują błyskawicznie. 15to kondygnacyjny budynek rósł z prędkością jednego piętra na tydzień.
No to my też musimy działać błyskawicznie. Chowamy aparaty i biegiem na górę.
Było ciężko, ale widoki zrekompensowały nam trudy wspinaczki.
W okolicy królują raczej wyższe budowle, ale nasz kameralny budynek również ma swój urok.
Widok na rondo ONZ.
Ciekawostką jest rozwiązanie energetyczne biurowca. Ma to być pierwszy w Polsce budynek o statusie Deep Green. Będzie on wykorzystywać system geotermalnego ogrzewania i chłodzenia z sondami gruntowymi docierającymi na głębokość 200 m. pod ziemię.
O, da się wyżej !
Mały product placement, sponsor dzisiejszego odcinka.
Na tej nadbudówce umieszczone będą panele fotowoltaiczne, produkujące energię niezbędną do prawidłowego funkcjonowania geotermy.
Według inwestora, opłaty eksploatacyjne dla przyszłych najemców będą dzięki temu niższe o 20 %.
Widownia zapełniona :) Ciekawe czy są jeszcze miejsca.
Pora znaleźć jakieś dogodne zdjęcie na zrobienie fotek w stylu "Śniadania na rusztowaniu" :)
Tu będzie dobrze.
Żałowaliśmy, że nie mieliśmy ze sobą lampionów.
Jednak na dachu można inaczej spędzać czas nie nudząc się.
Zerkniemy na chwilę do środka budynku, jednak jest tak czysto, że nie chcemy nabrudzić.
Nudy, na każdym poziomie to samo. Daszek lepszy.
Cieć rozpoczął obchód. Robimy padnij i czekamy. W tym czasie można pograć w karty, albo robić tzw. fotki na przeczekanie :)
Dla zabicia czasu można również pochodzić po nie do końca skręconych rusztowaniach na wysokości 55 metrów.
Widok na naszą znajomą kamienicę i na sąsiednie, które również są wysiedlane. Niedługo na ich miejscu stanie kolejny biurowiec. Być może za 10 lat, ten który właśnie zwiedzamy okaże się jednak za niski i również go wyburzą. Miejmy nadzieję, że uda nam się wówczas ponownie go zwiedzić :) Do zobaczenia !