MAIN

wtorek, 10 września 2019

NA SZTYWNEJ CELI

Dzisiejszy szpital jest trochę nietypowy. Właściwie wchodząc do niego nie wiedzieliśmy, że to szpital. Ale w tym fachu właśnie to jest najfajniejsze - odkrywanie i wyprawy w nieznane :)
Niestety nie wszystkie odkrycia są lekkie, łatwe i przyjemne. Nasz dzisiejszy obiekt kryje w sobie mroczne historie. Pochłonął wiele żyć. Aby zachować powagę sytuacji i oddać cześć tym, którzy tu zginęli nasz dzisiejszy odcinek nie będzie śmiechowy. 
Ale nie uprzedzajmy faktów. Dzisiejszy obiekcik chodził za nami od dawna. Wiedzieliśmy, że będzie trudno. Postanowiliśmy tylko zajrzeć, a jeśli się uda to zrobić kilka zdjęć o świcie. 
Tunele ciepłownicze nie są zbytnio ciekawe. Ale jeśli są na tyle wysokie, że da się w miarę wyprostować to nie ma powodów do narzekań. 
Raz do góry raz do dołu. 
Świt przywitał nas w niezbyt miłych okolicznościach. Miejsce sprawia wrażenie, jakby śmierć i cierpienie wisiały tu w powietrzu. 
Przemykamy szybko, aby nie dojrzało nas ślepie jakiegoś wybudzonego gada. Najbezpieczniej będzie schować się szybko w którymś budynku. 
Więzienie zbudowane zostało w 1904 przez władze carskie, które chciały ograniczyć zsyłki na Sybir. Już po roku, w czasie Rewolucji 1905 roku, wszystkie 800 miejsc zapełniło się działaczami niepodległościowymi. Zakład posiadał własną kuchnię, ślusarnię, szpital, piekarnię, stolarnię, pralnię i kaplice dla więźniów różnych więźniów. 
Już od początku więzienie słynęło z bardzo ciężkich warunków. Załoga znana była z sadyzmu, stosowania kar cielesnych i kar odosobnienia. Osadzeni, którzy pracowali, wykorzystywani byli do ciężkiej, niewolniczej pracy. Po odzyskaniu niepodległości ośrodek uzyskał nazwę "Więzienie Karne w Mokotowie". Kontynuowano zwyczaj pracy więźniów, lub już w nieco uczciwszej formie. 
W czasie II wojny zakład przeszedł w ręce Niemców i pełnił funkcję więzienia podległego Gestapo. Osadzano tu zarówno Polaków jak i Niemców. 2 sierpnia 1944, SS przeprowadziło masakrę na więźniach. Spośród 808 osadzonych, 600 osób zostało zamordowanych i pogrzebanych w rowach wykopanych na terenie więzienia. Reszta więźniów wszczęła bunt i z pomocą powstańców zdołała wydostać się na drugą stronę muru. 
Po wojnie więzienie zostało wyremontowane i zmodernizowane i stało się aresztem dla więźniów politycznych, czyli "wrogów ludu". Trafiali tu żołnierze Armii Krajowej, oskarżeni na podstawie sfałszowanych procesów o współpracę z Niemcami. 
Panowały tu okropne warunki. W trzydziestoosobowych celach przebywało nawet stu osadzonych, personel więzienia znany był z bestialstwa i bezwzględności. Więźniowie podczas wielogodzinnych przesłuchań zmuszani byli do przyznawania się do zbrodni, których nie popełnili, w rezultacie skazywani byli na karę śmierci, która wykonywana była na miejscu. Szacuje się, że w latach 1945-56 zginęło tu około 350 osób. 
Zacznijmy jednak od czasów bardziej współczesnych. Jak już pisaliśmy, areszt "w Mokotowie" dysponował oddziałem szpitalnym, a także oddziałem Psychiatrii Sądowej. 
Chyba nie chcielibyście tu trafić ...
Niektóre sale są wieloosobowe ...
inne pojedyncze - dla tzw. "enek", czyli przestępców niebezpiecznych. Łóżka i inne sprzęty przykręcone są do podłogi. 
Wśród więźniów zdarzają się nie tylko bezwzględni kryminaliści. Są również wrażliwi miłośnicy piękna kobiecego ciała. 
Szpital zamknięty został całkiem niedawno. Możemy znaleźć jeszcze sporo wyposażenia. 
Po roku 1989 siedziało tu wielu "celebrytów", m.in. "Słowik" - szef gangu pruszkowskiego, dr Mirosław G - kardiochirurg, "Staruch" - przywódca żylety. Z oddziału szpitalnego korzystali : Lew Rywin - producent filmowy, oraz Kajetan P - morderca nauczycielki.
W latach osiemdziesiątych więziono tu działaczy "Solidarności", m.in. Leszka Moczulskiego, Adama Michnika, Karola Morawieckiego. 
Nie wiemy co się tutaj działo, ale to miejsce nie wygląda zachęcająco. 
Klatka Kajetana P. Początkowo przebywał w zwykłej celi, jednak po ataku na psycholog sądową, został osadzony w celi dla enek. 
W szpitalu więziennym znajdował się nawet blok operacyjny. Wykonywano tu proste zabiegi, jak np. wyjmowanie gwoździ z czaszki. 
Pomieszczenia robią duże wrażenie. 
Tam, gdzie okna są zaciemnione można na chwilę zapalić światło. 
Wiertarka neurochirurgiczna zachowała się w doskonałym stanie. 
Gdyby nie kraty w oknach można by powiedzieć, że jesteśmy w normalnym opuszczonym szpitalu.
Tak, raczej na pewno nie chcielibyście tu trafić ...
A to pomieszczenia dla strażników więziennych, czyli tzw. "gadów". Na szczęście żadnego nie spotkaliśmy. 
Depozyt rzeczy osobistych.
Oraz magazyny różnego rodzaju. 
Świetlica, w której prawdopodobnie przebierają się pracownicy IPN, dokonujący ekshumacji ciał, zakopanych na dziedzińcu. 
Kiedy areszt na dobre zakończył swoją działalność, rozpoczęły się prace archeologiczne. 
Pawilon X, zwany "pawilonem cudów" - ponieważ zabierani tu ludzie, w cudowny sposób przyznawali się do niepopełnionych zbrodni. Pawilon wybudowano w roku 1949. Prowadzono tu najcięższe przesłuchania, oraz wykonywano wyroki śmierci. 
Strażnicy pawilonu. 
Tunel śmierci. Życie straciło tu około 350 osób. Wśród nich m.in. rotmistrz Witold Pilecki, major Hieronim Dekutowski "Zapora", generał August Emil Fieldorf "Nil", czy major Zygmunt Szendzielarz "Łupaszka". 
W podziemiach znajdowały się też karcery, w których osadzeni przetrzymywani byli w kucki przez wiele dni, tkwiąc we własnych odchodach, bądź w tych, zlewanych z całego pawilonu. 
Wszystkich śladów po tych zbrodniach jeszcze nie odkryto. Wciąż trwają prace. 
"O Pawilonie Dziesiątym do tej pory się nie wspomina, chociaż już można o tym mówić. I Rotmistrz Pilecki o nim powiedział: "Auschwitz to była igraszka". Tak.. w tych słowach opisał czym był Pawilon X." (duchy warszawy)
Areszt na Mokotowie został zamknięty na dobre. Ma tu powstać muzeum pamięci Żołnierzy Wyklętych. 
Jest już późno, tzn. wcześnie. Pora się zwijać. 
Jeszcze ostatni rzut oka. 
...
Ledwo znaleźliśmy właściwy tunel. Ponoć przerzucano nim zakazane przedmioty dla osadzonych. A może to tylko legenda. 
W każdym razie można się tu zgubić. 
W końcu jakoś udało się wyjść. Szczegółów zdradzać nie możemy. Do zobaczenia w jakiś weselszych okolicznościach !

1 komentarz:

  1. Na dziedzińcu jak widzę poniewierają się fragmenty Pomnika Wdzięczności Armii Czerwonej ze Skaryszaka. Ciekawe, gdzie powędrują dalej...

    OdpowiedzUsuń