Jednak wejść można nie tylko przez otwarte drzwi. Jeśli się dobrze postarać, zawsze można wziąć dobry rozbieg i podskoczyć ciut wyżej. |
O tajemniczej kamienicy i jeszcze bardziej tajemniczych napisach nie ma za wiele informacji. Udało się jednak co nieco znaleźć. |
"Po wojnie p. Piotr utrzymywał rodzinę z rozwożenia węgla, miał w stajni konia, zatrudniał 2 osoby. Do 1948 r. udało mu się uniknąć upaństwowienia działki, jednak w 1956 r. mimo licznych wcześniejszych odwołań posesja przeszła na rzecz Skarbu Państwa. Od tej pory kamienica wyposażona tylko w prąd i zimną wodę niszczała, prawdopodobnie celowo doprowadzono do jej degradacji planując jej rozbiórkę. Od 1960 r. aż do późnej starości Kalinowscy utrzymywali się ze zbierania surowców wtórnych, 8 lat póżniej decyzją administracji zostały rozebrane budynki gospodarcze, żadne odwołania w tej sprawie nie były skuteczne, zostali pozbawieni możliwości zarobkowania ... Helena Kalinowska zmarła w 1975 r., jej mąż prawdopodobnie wcześniej."(Oknonamiasto) |
Po wejściu do obiektu stwierdziliśmy, że jest w strasznym stanie. Wszędzie jest grzyb, a toksyczne bakterie unoszą się w powietrzu, już po paru minutach powodując ostre drapanie w gardle. |
Nic dziwnego zatem, że budynek jest tak szczelnie zamknięty. |
Wyposażenia nie ostało się wiele. |
W większości są to rzeczy współczesne. |
Takie wykwity widzimy praktycznie na każdej ścianie. |
Z obawy na swoje płuca nie zostajemy tu długo i wam też odradzamy zapuszczanie się do środka. |
Zobaczymy jakie będą dalsze losy budynku. Czy zostanie, czy w wyniku silnych wstrząsów z budowy metra samoistnie się zawali ... |
Jakiś miesiąc temu może dwa, odbierałem choinkę od znajomej, i tak się zastanawiałem co jest w środku. I teraz już wiem ;]
OdpowiedzUsuńKiedyś taka samotna kamieniczka była też pomiędzy blokami przy ulicy Rokosowskiej. Może jeszcze tam jest kto wie...
OdpowiedzUsuńJest jeszcze, kilka dni temu ją widziałam. Na jej miejscu miał stanąć apartamentowiec (wciśnięty między dwa budynki), ale do tej pory kamienica trwa na swoim miejscu:)
UsuńChodzi o taką plombę ? Byliśmy swego czasu. Straszny gołębnik :)
Usuńtak tak. mocno zalepiona i ciężko się dostać
OdpowiedzUsuńdzieki za zdjecia i opis.zawsze intrygowla mnie ta kamienica i tajemniczy skrot,a tu okazuje sie ze nazwisko takie same jak moje.
OdpowiedzUsuńNie boicie się dotykać przedmiotów bez rękawiczek?
OdpowiedzUsuńJeszcze kilkanaście lat temu mieszkała tam jedna 4 osobowa rodzina, rodzice około 40-letni i dwóch nastoletnich chłopców bliźniaków.
OdpowiedzUsuńPo ich wyprowadzeniu się dom stał jakiś krótki czas niezabezpieczony po czym zamurch srającychowano okna i zabito drzwi. Jednak zabezpieczenie nie było na tyle solidne żeby można było uniknąć nieproszonych lokatorów w postaci... gołębi. Przez mijające lata ta paskuda tak się rozpleniła, że dzisiaj setki tych "miłych zwierzątek" upiększają nam okolicę: chodniki, samochody, nasze głowy...
Zniszczenia dokonane przez dzikich lokatorów wewnątrz budynku można sobie tylko wyobrazić - być może budynek z tego względu już nigdy nie będzie nadawał się do użytku. Zastanawiam się czy administracja nie mogłaby zająć się sprawą ochrony budynku i okolicy. Czy może ktoś z was miałby jakiś ciekawy pomysł - jak pozbyć się tego plugastwa.