MAIN

wtorek, 16 października 2018

ALMAMER v. 2.0

Są obiekty, które odwiedzamy wielokrotnie i zawsze znajdujemy w nich coś nowego. Do pewnych miejsc mamy sentyment i często do nich wracamy. W tym przypadku jednak, to co zobaczyliśmy przerosło nasze najśmielsze oczekiwania.
"Stary budynek" szkoły Almamer odwiedzaliśmy często. Byliśmy pod wrażeniem doskonałego stanu w jakim został opuszczony a także jego błyskawicznej dewastacji, spowodowanej kompletnym brakiem jakiegokolwiek nadzoru. Kompletnie wyposażony obiekt został w bardzo krótkim czasie wybebeszony ze wszystkiego, stając się sralnią i miejscem dachowych imprez.
Taki stan rzeczy był bardzo dziwny, ale w tym kraju nic nie powinno nas już dziwić. Jednak już za chwilę mieliśmy zdziwić się jeszcze bardziej. Oto stał przed nami jeden z najciekawszych obiektów jakie mieliśmy okazję zwiedzić. 
Zwiedzając "Stary budynek" zastanawialiśmy się, czy "nowy" również kiedyś się opuści. Przypatrując mu się, nie zauważyliśmy wielkiego tłumu studentów. Praktycznie to nie widać tam było żywej duszy. Podeszliśmy bliżej, aby zerknąć przez szybę. A kiedy nacisnęliśmy klamkę drzwi się otworzyły ...
Na recepcji i w hallu nie było nikogo. Kiedy przyjdzie cieć powiemy, że my na uniwersytet trzeciego wieku ...
Albo na praktyki. 
Ale nikt się nie pojawił. Sytuacja była dziwna. 
Wyglądało to tak, jakby wszyscy studenci, wykładowcy i cieć właśnie wyszli po bułki ...
W tak pięknych okolicznościach nie pozostało nam nic innego, jak rozpocząć zwiedzanie.


Idziemy na górę.
PIĘTRO PIERWSZE
Kiedy trafia się tak dobrze zachowany obiekt, mamy ochotę zwiedzać i robić zdjęcia. A zdjęć wyszło całkiem sporo. Dlatego, aby zminimalizować chaos zdjęciowy i jakoś to usystematyzować, uporządkujemy naszą relację w porządku piętrowym :)
Na pierwszym piętrze mieściły się władze uczelni. Znajdujemy się akurat w gabinecie rektora.
Rektor chyba też wyszedł po bułki. Mieliśmy wrażenie, że za chwilę pojawi się w drzwiach. Jednak nikt się nie pojawił. 
A skoro nikt się nie pojawił, mamy chwilę czasu na szybkie przypomnienie historii uczelni i zrozumienie, dlaczego obecna sytuacja jest taka jaka jest. Zatem skupcie się psubraty, bo ważniejsze padną daty :)
W czerwcu 1994 powołana zostaje Wyższa Szkoła Ekonomiczna. Jej założycielem jest profesor Janusz M. Pełnego nazwiska nie możemy podać, żeby nie naruszać ochrony danych. Rok później powstaje filia WSE w Stalowej Woli. 
Przez kilka następnych lat uczelnia bardzo prężnie rozwija swoją działalność, pozyskując przy tym kolejne obiekty na swoje cele statutowe. Powstaje zakład wydawniczy DrukTur, uczelniane centrum zdrowia Mermed, oraz klub uczelniany AZS. Nową siedzibą uczelni staje się Pałac Działyńskich. Odrębną siedzibę zyskuje też uczelniana biblioteka. 
W roku 2002 powstaje filia uczelni w Koszalinie, oraz Ośrodek Turystyki i Rekreacji Jeździeckiej w Kosinie. 
W roku 2004 uczelnia wchodzi w posiadanie budynków po zakładach Foton, czyli tych które obecnie zwiedzamy. Od tego roku "stary budynek" staje się główną siedzibą uczelni". Gdzie znajduje się Foton nie możemy powiedzieć, żeby nie zdradzać lokalizacji. Bo zaraz przyjdą i zdemolują ;)
Nasz dzisiejszy obiekt został oddany po generalnym remoncie w roku 2011. "Stary budynek" stał w urbexie. 
Sala Senatu gotowa na przyjęcie obradujących. 
Widać, że wszystko zostało urządzone z wielkim przepychem i pochłonęło mnóstwo środków. Chociaż na stole stoi tylko woda, szafa rektora aż ugina się od mocniejszych napitków. 
Gabinet dziekana. 
Sekretariat. 
Jak widać, uczelnia może się pochwalić licznymi osiągnięciami w dziedzinach sportowych, końskich i innych. 
Na pierwszym piętrze znajdują się oprócz tego : dział IT, oraz liczne gabinety i gabineciki. 
Chcąc uchronić obiekt przed rozgłosem a co za tym idzie jego szybką dewastacją nie publikowaliśmy zdjęć. Niestety za jakiś czas pojawiły się w internecie a opuszczona szkoła szybko stała się celem pielgrzymek. Chociaż każdy już wrzucał, to skoro zrobiliśmy to i my wrzucimy swoje.
Na pierwszym piętrze znajduje się również archiwum pracownicze, a w nim wszystkie akta osobowe a także pieczątki imienne. 
Przeglądając dokumenty w sekretariacie zaczynamy rozumieć czemu w szkole nie ma studentów, ani personelu. 
Okazuje się, że obiekt przejął komornik. Wszystko pozostało tu w stanie takim, jakim było ostatniego dnia zajęć. 
PIĘTRO DRUGIE. 
Na drugim piętrze znajduje się Dziekanat. Można załatwić tu wszelkie sprawy studenckie. Oczywiście za drobną formą wdzięczności :)
Możemy znaleźć tu różne dokumenty studentów. Jak to mówią : nudy, ale za to ilu bohaterów :)
Znajdują się tu dokumenty bieżące, które nie zostały jeszcze przekazane do archiwum. 
Oprócz tego w szafach i szufladach znajdują się czyste druki dyplomów wszystkich wydziałów, w języku polskim i angielskim, oraz wszystkie pieczątki. To jeszcze większa nuda ...
Myśleliśmy nawet, żeby dla jaj wyrobić sobie dyplomy ukończenia tej renomowanej uczelni, ale my na obiektach wszystko pozostawiamy tak jak było. 
Brakuje tylko pieczątki dziekana Zajączka. Kiedy brali go na dziewczynki, to nigdy nie mogli niczego poderwać :)
Prasa z suchym stemplem do odpisów. 
Zapewne wszystko to zostało należycie zabezpieczone, chociaż nie ma tu za wiele danych osobowych, więc TVN nie ma się do czego przyczepić :) . 
Jak widać studenci przyjmowani byli w czystym i nowoczesnym biurze. Studiowanie tutaj musiało być przyjemnością. 
Wygląda to tak, jakby panie z dziekanatu właśnie wyszły na ploty.
Drugie piętro to również kanciapy i pakamery. Opisujemy piętra zgodnie z zastaną rzeczywistością i często jedynie naszymi przypuszczeniami. Za ewentualne nieścisłości przepraszamy. 



PIĘTRO TRZECIE
Jak zdążyliście już zapewne zobaczyć, administracja w uczelni jest niezwykle rozbudowana. Na tym piętrze również znajdują się pomieszczenia biurowe, ale zaczynają się również sale wykładowe. 
W salach panuje porządek. Zaryzykujemy stwierdzenie, że wygląda tak, jakby studenci właśnie wyszli na przerwę. 
W obszernych salach kształcili się studenci wydziałów : ekonomicznego, turystyki i rekreacji, politologii oraz fizjoterapii. 
W przerwie między zajęciami można rozciągnąć się na siłowni. Uczelnia dbała o studentów pod każdym względem. 
Uhh, chyba nie obejdzie się bez pożywnego koktajlu z triazotanu pentrytu 8 i kortyzonu. 
Na trzecim piętrze również znajdują się kanciapy i pakamery. Znajdują się tu publikacje naukowe wydawnictwa DrukTur, oraz garderoba wykładowców. 

Posileni wybornym trunkiem z gabinetu pana rektora, nie mogliśmy odmówić sobie zrobienia pamiątkowego zdjęcia. Potem mieliśmy wyrzuty sumienia, czy wypijanie alkoholu z obiektu to wandalizm ... dlatego w drodze powrotnej odstawiliśmy butelkę na miejsce. 
W kolejnej kanciapie znajdował się sprzęt medyczny, pochodzący z przychodni Mermed, zajęty przez komornika i mający zostać zlicytowany. 
PIĘTRO CZWARTE
Na czwartym piętrze doznaliśmy szoku. Myśleliśmy, że przeniosło nas do innego wymiaru :) 
Okazuje się, że na czwartym piętrze znajdował się Wietnamski Instytut Naukowo - Kulturalny. 
Można odpocząć chwilę i zażyć luksusu zza dalekowschodniej granicy :) Ciekawe jakie jeszcze ciekawostki na nas tu czekają ...
PIĘTRO PIĄTE
Piętra piąte i szóste nie zostały nigdy oddane do użytku. Przeznaczone miały być jako powierzchnia biurowa do wynajęcia Brak w nich wyposażenia. 
Te dwa piętra różnią się od siebie tym, że jedno zostało całkowicie wykończone, a drugie pozostało w stanie surowym. W sumie to pamiętamy które było które, ale teraz nie ma to już większego znaczenia. 
Jedno z pięter wykończone zostało w dobrym standardzie.


Drugie świeci pustkami. Ciekawe, ze przez te lata nigdy nie były używane. 
PIĘTRO SIÓDME 
Na siódmym piętrze znajdują się pracownie komputerowe i językowe. 
Stanowiska wyposażone są w najnowocześniejszy sprzęt.
A sekretariat językowy w najnowsze pomoce naukowe. 

Na siódmym znajdują się również sale wykładowe. Nic ciekawego. 
Zaczynają się już ładne widoki. Idziemy wyżej. 
Na końcu każdego korytarza znajduje się taka kanciapka kuchenna. A skoro już jesteśmy przy tym, to pokażemy jeszcze toalety. Obiecywaliśmy sobie, że nie będziemy fotografować kibli, lecz tym razem można zrobić wyjątek. 



PIĘTRO ÓSME

Tutaj znajdują się gabinety kosmetyczne i sale fizjoterapii. 
Gabinety są doskonale wyposażone. Wyglądają tak, jakby panie kosmetyczki właśnie wyszły na papierosa. 
Na ósmym piętrze widoki są jeszcze lepsze. Podziwiając je można tu było zrobić sobie peeling, albo depilację żubra. 
Miotają nami rozterki natury egzystencjalnej. Czy gdybyśmy zrobili sobie mikrodermabrazję to byłby to wandalizm ...
Można chociaż sobie poleżeć i skończyć flaszkę :)
Ale pazury można sobie zrobić. Każdemu należy się czasem odrobina luksusu. 








Przepraszamy za zbyt wiele zdjęć i uszkodzony moduł decyzyjny w zakresie ich przebierania, ale nigdy wcześniej nie byliśmy u kosmetyczki (przynajmniej niektórzy), więc rzuciliśmy się jak arab na kurs pilotażu.
Gabinety do fizjoterapii też wyglądają nieźle. Można nawet pokusić się o stwierdzenie, że wyglądają tak, jakby fizjoterapeuta właśnie wyszedł po elektrostymulator dwukanałowy :)
Doskonały stół rzeźnicki, lub do masażu (w zależności od ustawień). Na ścianie wzrok przykuwa tablica anatomiczna autorstwa Karla Denkego. 
Kolejne fotele, pozostawione w znakomitym stanie zachowania. 
Nie wiemy co to jest. Wygląda jak aparatura do przesłuchań.
Gabinety świecą pustkami, a do fizjoterapeutów kolejki ...


Eksploracja z humorkiem :)
PIĘTRO DZIEWIĄTE
Tak naprawdę mogliśmy zrobić zdjęcia takich tabliczek informacyjnych na każdym piętrze, zamiast rozpisywać się teraz co gdzie jest. A pamięć już nie ta :)
Na pierwszy ogień biblioteka. Szału nie ma, książki chyba w większości wyszły, albo czytelnicy cechowali się słabą oddawalnością. 
A zresztą kto teraz czyta książki ...
Nieopodal biblioteki znajduje się archiwum. 
Znajdują się tu dokumenty studentów, oraz prace dyplomowe. 
To właśnie o to pomieszczenie wybuchła afera, kiedy to TVN wrzucił zdjęcia i podał lokalizację. Jednak o tym, że w budynku znajdują się także inne rzeczy, które również powinny zostać raczej zabezpieczone nikt nie wspomniał. 
Na rektora posypały się ataki. My nie będziemy się wypowiadać, ponieważ nie znamy kulisów opuszczenia uczelni, jak również nie znamy się na prawie.
A co za tym idzie nie wiemy kto powinien zabezpieczyć obiekt zajęty przez komornika. 
Wiemy za to jedno, że jeśli obiekt jest otwarty, nie ma na nim tabliczek z zakazem wstępu i nikt nie wzywa do jego opuszczenia, wówczas można wejść i zrobić kilka zdjęć. 
I o co ta cała afera ... same nudy, kogo to interesuje ...
Papierki, papierki ...
Widoki z okna są zdecydowanie ciekawsze. 
Kończymy powoli zwiedzanie naszego dzisiejszego obiektu. Było to jak już mówiliśmy jedno z najciekawszych miejsc jakie było nam dane zobaczyć. Przepraszamy za nadmiar zdjęć, tym bardziej, że pełno ich w internecie, bo każdy był i zdjęcia zrobił. Ale skoro mamy, to dorzucimy kilka od siebie :)
Jeszcze daszek. Symbol tego miejsca. 
Jak już pisaliśmy, nasze zdjęcia publikujemy dopiero teraz. Czekaliśmy z tym, aby uchronić obiekt przed zdewastowaniem. Inni nie czekali. Bardzo szybko Almamer stał się celem wycieczek z całego kraju. A taka popularność obiektowi nie sprzyja. Co za tym idzie, nasze zdjęcia są niestety archiwalne. 
Czy wrzucimy jeszcze zdjęcia stąd, tego nie wiemy. Może lepiej zachować w pamięci obiekt takim jakim był ...
Zapomnieliśmy jeszcze o piwniczce ;)
Do zobaczenia !

4 komentarze:

  1. Pójść w zimowy poranek falaszką na urbex, schodzi się dzień, noc i kolejny dzień. A w pewnym momencie widać że nawet liście puściły na drzewach, no chyba że to zasługa tego trunku ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Ta fotorelacja to już wartość historyczna. Fajnie że ją wrzuciliście

    OdpowiedzUsuń
  3. Trcohę sie źle historie tego miejsca napisaliscie

    OdpowiedzUsuń