Dzisiejszy krótki odcinek pokaże Wam, że ciężka i przypałowa droga nie zawsze prowadzi do celu. Niejednokrotnie zdarza się nam powrócić z wyprawy z pustymi rękami i takich fotek z reguły nie zamieszczamy. Dziś zrobimy mały wyjątek.
Mieliśmy upatrzoną małą kamieniczkę.
Ale tym razem w oknie paliło się światło.
Ja już pisaliśmy, czasami łatwo pomylić zamieszkane z opuszczonym.
Wejdziemy tylko kawałeczek:) Tutaj jest opuszczone.
Bałagan.
To chyba lampa od Syrenki.
To jeszcze nadaje się do jedzenia.
I to tyle z tego obiektu, jak na razie można posłuchać kaset, zjeść marynaty i nie więcej. Zrobili nas na szaro!
Faktycznie. To przykre. Mogliście jednak wypełnić Wasze czułe ręce Jezusem w złotej ramce. Nie należy zostawiać Jezusa na rzecz marynaty.
Szara biedna. Jedna z najbardziej rozstrzelanych kamienic w Wawie idzie do krainy Developerusa?.. czy do remontu? A idąc tropem naklejki pod ostrzegawczą tablicą, można by to przerobić na "strefę zagrożenia developerem" (i inne tabliczki w tym stylu na dogorywających budynkach).
Faktycznie. To przykre. Mogliście jednak wypełnić Wasze czułe ręce Jezusem w złotej ramce. Nie należy zostawiać Jezusa na rzecz marynaty.
OdpowiedzUsuńSzara biedna. Jedna z najbardziej rozstrzelanych kamienic w Wawie idzie do krainy Developerusa?.. czy do remontu? A idąc tropem naklejki pod ostrzegawczą tablicą, można by to przerobić na "strefę zagrożenia developerem" (i inne tabliczki w tym stylu na dogorywających budynkach).