Uwaga!
Niektóre z prezentowanych poniżej zdjęć, przez niektórych mogą być uznane za drastyczne.
Niektóre z prezentowanych poniżej zdjęć, przez niektórych mogą być uznane za drastyczne.
"Kanał A" wybudowany został w latach 1882-1886, biegł od Stacji Filtrów do Kaskady. Stąd ścieki odprowadzane były do Wisły na wysokości Lasku Bielańskiego, w pobliżu klasztoru OO. Kamedułów. (wtedy OO. Marianów). Kamedułów, czy Marianów... nie ważne. Ten kanał to pierwsze dzieło Williama Heerleina Lindleya w Warszawie. Let`s find it!
Wychodząc na robotę kanałową nigdy nie wiemy, czy z niej wrócimy. Kanał bywa nieprzewidywalny, nie wybacza błędów. Mamy nadzieję, że dzisiejsza akcja pójdzie gładko i przez cały czas kanał będzie dla nas uśmiechnięty jak na tym zdjęciu.
Zanim powstał projekt kanalizacji dla miasta Warszawy autorstwa Lindleya narodziło się kilka pomysłów na przesył ścieków. Żaden z nich nie wszedł w życie, a przytoczyć możemy je teraz wyłącznie w formie anegdoty. Projekt inż. Sadkowskiego proponował kanalizację "odśrodkową", to znaczy irygację (podziemną w zimie, a powierzchniową w lecie) pól uprawnych dookoła miasta, m.in. za rogatkami marymonckimi (gdzie właśnie jesteśmy...). System miał być tani, gdyż rury miały być zakopane płytko, a ścieki miały być wykorzystywane dla potrzeb rolnictwa ...
Całe szczęście tak się nie stało, bo jak to eksplorować ?! Ścieki płyną głęboko pod ziemią a my schodzimy tam ich śladem.
Aby dojść do "kanału A" musimy wejść do Kolektora Burakowskiego. Pochodzi z połowy lat 60tych i został naprędce wmontowany w kanałowy krajobraz powojennej Warszawy. (na zdjęciu półka, z której można oglądać Kolektor Burakowski).
Normalnie poziom ścieku jest powalający, nie da się wejść bez sprzętu, a i takie wejście jest zwyczajnie nierozsądne ... :)
Na szczęście są dni otwarte - trwa budowa złącza Kolektora Burakowskiego z wpustem do rury, która ma przebiegać pod dnem Wisły, do oczyszczalni Czajka.
"W tym celu musieliśmy wyłączyć kolektor, bo taka ilość ścieków i gazów zagraża zdrowiu budujących" - dowiadujemy się z MPWiK.
Dziwne, o zagrożeniu życia nic nie wspomnieli... a sprawdzając organoleptycznie nie do końca zgadzamy się z tym oświadczeniem.
"W tym celu musieliśmy wyłączyć kolektor, bo taka ilość ścieków i gazów zagraża zdrowiu budujących" - dowiadujemy się z MPWiK.
Dziwne, o zagrożeniu życia nic nie wspomnieli... a sprawdzając organoleptycznie nie do końca zgadzamy się z tym oświadczeniem.
Kiedyś nie było tu żadnego wpustu, był kanał, który został brutalnie rozwalony podczas budowy Burakowskiego, można tędy było przejść cegłą wprost nad Wisłę ... Burakowski przeciął Kanał A, zabierając jego część. Po lewej widać wyszarpane cegły, Lindley przewraca się w grobie.
Kanał A, komora. W czasie Powstania był tu początek trasy kanałowej z Żoliborza na Starówkę, lub Śródmieścia. Na jednym z blogów o Warszawie pokazana jest klapa ... tylko u nas zobaczycie, co jest pod nią.
Nasze przejście spowodowało poruszenie się nagromadzonych mas kałowych, uwolniły się gazy ... zaczyna nieco sztywnieć za uszami :)
Tak naprawdę to gazy powalają. Zmierzamy w kierunku skrzyżowania z ul. Krasińskiego. Wzrasta zaparowanie. Większość zdjęć w związku z tym nie nadaje się do publikacji.
To już chyba legendarna komora, ale broni jej metalowa zapora.
Zapora ledwo trzyma, cieknie z niej woda i jest niezła zadyma.
Paruje, to znak do odwrotu, nie chcemy narobić sobie kłopotu...
Zapora ledwo trzyma, cieknie z niej woda i jest niezła zadyma.
Paruje, to znak do odwrotu, nie chcemy narobić sobie kłopotu...
Wychodzimy. W miejscu, w którym kiedyś szedł kanał A, dziś jest przelew burzowy z Kolektora Burakowskiego do Burzowca Bielańskiego.
Na tym murku po prawej często można znaleźć puste opakowania po Chińczyku - pracownicy MPWiK zwykli się tutaj posilać.
Dalsza eksploracja została przerwana z powodu znalezienia kotki. Znaleźliśmy ją już wcześniej - w Burakowskim, jednak była tak przerażona, że uciekła. Złapaliśmy ją tutaj. Po mozolnej akcji wydobywczej odstawiliśmy ją najszybciej jak się dało na posterunek Straży Miejskiej, skąd zabrał ją Eko Patrol. Miny ludzi w metrze na widok trzech śmierdzących kanałami osobników z miauczącym plecakiem - bezcenne. Roboczy pseudonim kota, z racji woni kanałów, zanim nie okazało się, że to kotka - "Klepak". Na Straży powiedzieliśmy, że pływał w fontannie w Kaskadzie, zresztą nie pytali, pytali tylko czy nie dziki - dzikich nie biorą ...
Do zobaczenia !
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz