MAIN

piątek, 30 grudnia 2011

ŚNIADANIE WIOŚLARZY

Z żeglarzami już tak jest - jak są na morzu, marzą o lądzie, będąc na lądzie, chcą wrócić na morze.
Po ostatnim rejsie Kolektorem Burakowskim złapaliśmy bakcyla (żeglarstwa).
Poza tym okręt wymagał czyszczenia, a jak łatwiej wyczyścić okręt po kanale ... jak nie w następnym kanale ...
No, tym razem będzie to zalany tunel forteczny, ale wyprawa będzie równie interesująca, poza tym bardziej brudząca i przynosząca największe chyba jak dotąd straty w ludziach i sprzęcie:)


Jak to już kiedyś ktoś powiedział : Uroczy zakątek na dmuchanie :)


Okręt jest szczelny. Siłownia melduje centrali o gotowości zanurzenia.


Przyjmujemy pozycję startową w podziemnym porcie.


Powiadają, że są żeglarze żywi i martwi, roztropni i zuchwali, ale nie ma żywych i zuchwałych.


Wpłynąłem na podziemnego przestwór oceanu ...




Po drodze cumujemy w kolejnym porcie, jednak nie zabawimy tu długo, gdyż nic tak nie psuje marynarzy jak długie postoje w portach ...


Kapitan, który po raz kolejny zatopił swój statek, nie powinien wszystkiego zrzucać na Neptuna.


Wyruszamy w dalszą drogę, gdzie podziały się okręty?




"Wyszliśmy z portu gdy wstawał świt
Bo bosman krótko trzymał nas...


Wybrane żagle, w ładowniach proch
Na łowy ruszać czas.


Czwartego dnia cel zesłał Pan
Fregatę, w niej bogactwa moc.
Już szable w dłoniach, Działa odpalać czas,
Na tropie Jolly Roger prowadzi nas...


Do Abordażu! All hands on deck!"


Przygotowania do operacji :"Podziemny elektryk, stojący po pas w wodzie"



Zaczyna się mielizna.



Dobijamy do ściany.


Dalej nie popłyniemy.



Musimy zacumować nasze okręty tutaj.


Rozstawiamy się na mały posiłek.


Posiłek pamięta czasy wojny w Wietnamie ...



Jeśli jesteś prawdziwym żeglarzem nie możesz stronić od alkoholu - morze jest zbyt brutalne. Nawiasem mówiąc kanciasta butelka jest dobra, gdyż nie turla się po pokładzie :)





Posiłek, który zawierał wiele wartości odżywczych szybko postawił nas na nogi...


Na popitkę soczek ... jeśli komuś przeszkadza kolor, może przesączyć przez chleb.


Ruszamy dalej...


Jednak na naszej drodze staje kolejna ściana.


Ta odnoga jest ślepa, można tylko wyjść na ulicy ...



Nie ma co, musimy znaleźć jakieś przejście.
Skoro tak zabezpieczone, więc na końcu znajduje się pewnie skarb piratów.


Udało się :)


Po sforsowaniu ściany nadludzkim wysiłkiem woli, ukazała się nam następna część korytarza.


Ktoś tu chyba coś kombinował i próbował przekonwertować tunel na własne potrzeby ...



Tędy co najwyżej możemy wejść komuś do piwnicy, a jeśli chcemy iść dalej znowu spodziewamy się schodów ...


Trzeba się zebrać, bo dalej nie będzie za luźno ...


W zasadzie to będzie całkiem ciasno ...



Po drugiej stronie muru czeka na nas lecznicza kąpiel w błotku ...


Błotko wciąga!



A za chwilę pułapka - akwarium z piraniami !


Jako że peeling rybkami jest ostatnio na czasie, chyba się jednak zdecydujemy.


Można iść dalej.




Ślady po dawnej cywilizacji.
Podczas budowy metra natrafiono tu podobno na więcej takich.



Tunel prowadzi jeszcze daleko, chciałoby się powiedzieć wiele mil morskich, ale na razie idziemy pieszo, więc powiemy tylko, że bardzo daleko.




Dla odmiany trochę szlamu.
No big deal.




Przejście do kolejnego etapu. Poszło gładko.


Uwaga na latające szczury!
Jesteśmy przyzwyczajeni, że raczej chodzą po ściankach ...







Dalsza część tunelu znowu zalana.


Na końcu tunelu znaleźliśmy skarb piratów, więc sami rozumiecie, że nie możemy tego pokazać. Zaraz przywaliliby nam podatek, albo co innego ...


Powrót do domu tą samą drogą, co poprzednio ...


Przemoczenie i brud od czołgania się w błocie to jednak jeszcze nie wszystko ...


Na koniec można jeszcze oberwać w oko brudnym OPekiem, który rzucony został przez dziurę przez niefrasobliwego kompana.


Dryfowanie z ubłoconymi soczewkami kontaktowymi powoduje, że możemy stać się łatwym celem dla piratów.


Trzeba więc co sił płynąć do brzegu.


Na powierzchni nie wyróżniamy się niczym z tłumu, ot po prostu grupka przechodniów przechodzących sobie w środku Warszawy.
Wsiadł do autobusu człowiek z dryfkotwą na głowie ...


W tym miejscu miał być film o facecie w łódce, jednak z powodu zatonięcia i nieznalezienia kamery z zarejestrowanym materiałem, filmu nie będzie ...
Do zobaczenia !

7 komentarzy:

  1. lat temu XX marzyliśmy z kolegami o pontonie, aby odbyc ten właśnie rejs...

    OdpowiedzUsuń
  2. Panowie !
    Jesteście spoko.
    Darujcie sobie jednak z tymi antyklerykalnymi tekstami. Nikt wam nie każe wierzyć choć jedno drugiemu nie zaprzecza.
    Chrystus też się urodził "w kanałach" a nie w złotej kołysce. Trust Him and keep on draining ..

    OdpowiedzUsuń
  3. chopaki, jesteście cud-miód-malina. jolajola1

    OdpowiedzUsuń
  4. rewelacja, jesli macie duzo dobrych fot wydajcie album , byłby Kozaczek (moze nawet dofinansowanie od miasta byssie znalazło :D)

    OdpowiedzUsuń
  5. Niedawno wszedłem w kanał, realizując niespełnione ciągnienie i chciałem się czegoś o nim dowiedzieć. No i znalazłem niniejszą schludną i wonną encyklopedię.. Gratulacje! Macie już murowany wpis do kanalnych annałów. Tak, jak zauważył anonimowo przedmówca — powinniście wyjść z przygodami w szerszą edukację naziemną.

    Będę tu wiernie patrzył.

    OdpowiedzUsuń
  6. Gratuluje :)
    byliśmy tam 2 lata temu i wodery były wystarczające więc ponton został w domu, najzabawniej było sie przecisnąć małym otworem na górze :) mam relacje wideo ale jeszcze nie obrobiłem i nie opublikowałem, mój blog dopiero powstaje od 2 tygodni a czasu nie za wiele :)
    zapraszam do zaglądania a to chyba znacie :) http://zachwiledalszyciagprogramu.blogspot.com/2010/02/exploracje-w-starym-kinie.html

    OdpowiedzUsuń
  7. underground boat trips are sure fun!

    Greetings from russia!

    OdpowiedzUsuń