MAIN

poniedziałek, 23 lipca 2012

AFERA PALIWOWA


Pogoda znowu nie sprzyja kanałom, sezon ogórkowy spowodował eksploracyjny przestój. Musimy znaleźć jakiś temat. Ceny paliw wysokie, spróbujemy więc przewąchać, którędy paliwo wycieka ...


Od razu widać gdzie skręcić.


Niby wstęp wzbroniony, ale przemkniemy się chyłkiem.


Chyba tutaj jest coś na rzeczy ...




Stan obiektu opłakany ...





Zamiast paliwa ujawniamy tajemniczy proszek...


oraz dokumenty, w których jest wszystko czarno na białym ...



Treningowe krzesełko do wyrywania krzesełek.





Chociaż okolica zakrzaczona, z daszku może nas ktoś zobaczyć.



Tutaj inne paliwo jest w cenie.





Niby nie wysoko, ale ile radości:)


Liczy się jednak to, co pod ziemią.




Żarówki nierozkradzione, znaczy nie będzie tak źle.


Przechodzimy przez kolejne drzwi, jedne małe, inne większe ...



Mieszkaniec schronu. "Myśleliśmy, że żyjesz naprawdę, a tymczasem to legenda" :)


Jak zwykle, napisy : "In case of emergency ..." - puszki z żywymi trupami nie robią już na nas wrażenia.


Jeden się wydostał, dzień jak codzień.



Chyba dawno nie było wymiany filtrów.



Schron przeznaczony na dłuższe zimowe wieczory. W czasie zimnej wojny można było zrobić ciepłą kupę. Papier zachował się do dziś.


Pomyślano o wszystkim, jest ławeczka ...


biuro


a w tej szufladzie zapewne znajduje się dokumentacja paliwowych przekrętów (nie otwieramy, bo jak zapewne wiecie, nie zostawiamy śladów).


Walizkę też zabraliśmy przez pomyłkę :)




Kotły z bigosem - to nie prawda, że to ten bigos zaszkodził ...





Ale co by się nie działo, nie musimy obawiać się dekompresji ...


nawet tutaj ...







Do roboty ! To się nazywa orka na przypale.


Jest i kurek do zakręcenia dostawy z ropociągu pod morzem Barentsa.


Kolejne żarówki nie pokradzione, dziwne ...



Co się tu działo ? Zapewne poprzednia ekipa wykopała coś w lodowcu ...




Może lepie nie ruszać ...





Jak to się mówi - ostatnie zdjęcia, jakie znaleziono ...



Wypuściliśmy zamurowaną czarownicę, która nas opętała ... poza tym nie zdarzyło się nic godnego uwagi.



Nieznane formy życia na ścianach ...



a za rogiem czają się jeszcze gorsze ...



Ciężko powiedzieć, kto z nas wyszedł jako ten sam człowiek ... czy w ogóle jako człowiek ...



Wracamy. I tutaj mała zagadka : jak to jest, że chodzenie piechotą może być droższe, niż jazda pociągiem ?


Załapaliśmy się jeszcze na romantyczny zachód słońca :) Do zobaczenia !



3 komentarze:

  1. Chodzenie po torach i spotkanie SOKisty = mandacik. Zapłaciliście?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. jesteśmy zbyt młodzi i zbyt przystojni by za to płacić :):)

      Usuń
  2. A nowy kolega z sandałami to dopiero zrobił przypał :) Czekam na kanałową wycieczkę w tym samym obuwiu :D

    OdpowiedzUsuń