MAIN

poniedziałek, 18 sierpnia 2014

PAPIERNIA - DZIEŃ 3

Dzień Trzeci - Wandale z Będzina.
Sława Papierni obiegła cały kraj, dlatego zaczęli ściągać tu exploratorzy z najdzikszych i niezbadanych zakątków Polski :)
Tym razem, chcąc uniknąć szybkiego zachodu słońca, przyjechaliśmy w sobotę. Okazało się jednak, że w weekendy są takie tłumy chętnych, że trzeba stać w kolejce. "Zjeżdża się to chamstwo z całego świata" - powiedział pan ochroniarz.
Wchodzimy więc jak zwykle tylnym wejściem. Budynki widoczne w tle to ponoć najstarsza, zachowana część zakładów. Według projektu zagospodarowania ma tu powstać hotel. Ale wiadomo jak to z tymi pomysłami bywa :) Fotki z tej części chyba gdzieś mamy, ale nie dzisiaj :)
Na razie tradycyjna trasa.
Korciło. Tym razem robimy testy wytrzymałościowe.
Piękne widoki z dachu, mało kto jednak wie, że chmury zawdzięczają swój kolor tajnym próbom z cezem-137, które tu przeprowadzano.
Niektórzy mogą bez. My wolimy nie pokazywać twarzy :)
A co tam, jeszcze jedna na fb :)
Przechodzimy na teren magazynów AGD, od tej chwili jesteśmy pod jurysdykcją cieciów grillowników. Zostawili dla nas na stole trochę chleba, który po długiej eksploracji smakował jak delicje.
Magazyn ze sprzętem do lokali gastronomicznych ...
połączony ze składem bel gigantycznej srajtaśmy, pełen synkretyzm gatunków.
Stołówka pracownicza.
Tego dnia spotkaliśmy na terenie kilka ekip. Niektóre słychać było na kilometr. Tłukli coś, wrzeszczeli, dlatego zaniechaliśmy interakcji i staliśmy się niewidzialni :) Czasami lepiej trafić na obiekcie ciecia, niż innych "explo". To smutne.
Kolejna sweet fotka.
Wkraczamy do dalszej części magazynu gastronomii ...
zresztą po co będziemy chodzić, jeszcze się dziś nachodzimy ...
podjedziemy sobie !
To chyba wygląda na nowe, ale my się nie znamy.
Cieciowie grillownicy cieciują tu tylko w pewnych godzinach. Kiedy ich nie ma, można swobodnie zwiedzać.
No to zwiedzamy. Dzwoniliśmy wcześniej na numer telefonu podany na stronie muzeum, jednak nikt nie odbierał. Maile wracały.
Zwiedzimy troszkę na własną rękę.
Teren jest mocno przypałowy, pali się światło, w kibelkach jest woda, a w pokojach ... detektory ruchu :)
Zarząd nie chciał z nami rozmawiać ...
ale za to zwiedziliśmy Dział Propagandy.
Penetracja Papierni przyczynia się do wzrostu liczby fotek, przypadających na jednego obywatela.
Znalezione w pokoju propagandowym hasła zmieniły nasze mózgi w papier toaletowy. Idziemy dalej.
Zobaczymy teraz halę, w której sortowana jest makulatura, z której następnie produkowany jest papier.
Nigdzie nie musimy chodzić na piechotę.
Tutaj akurat są szmaty.
A to już produkt gotowy.
Były jeszcze pomieszczenia ze zwrotami gazet przeznaczonych na makulaturę, ale fotek jest i tak dużo, więc darujemy Wam to.
Idziemy dalej. Należy zwrócić uwagę na piękną kolorystykę tutejszych okien.
Widok na budynek główny, pozbawiony już całkowicie budynku biurowego.
Zwiedzanie wzdłuż torów kolejki. Tak powinno to wyglądać - zwiedzanie z okienka małej zakładowej kolejki największego w Europie muzeum papiernictwa, a inne opcje : można na przykład wszystko zrównać z ziemią i postawić centrum handlowe.
1894
Zaczynamy zwiedzać dachy, ups, ten niechodliwy ...
Idziemy na inny, tak jak tory kolejki prowadzą.
Świetliki dachowe w nienagannym stanie, przy kolejnych naszych wizytach, po tabunach wycieczek ta sytuacja uległa zmianie ...
Dachami praktycznie da się tu przejść wszędzie.
Tak, w weekendy jest tu tłoczno, wali masa turystów. Ponoć w sezonie, w Prypeci turystów jest więcej, niż w Egipcie. A może ci, którzy przybywają do Papierni, skuszeni zostali fotkami przeterminowanych browarów w jednej z hal ...
Druga strefa działań Cieciów Grillowników i strefa Cieciów w Białych Furgonetkach. Stopni powiązań pomiędzy nimi nie udało się nam zbadać i do dnia dzisiejszego pozostaje to tajemnicą.
Jeśli nie dachem to oknem, innych możliwości tu nie ma.
Czasem trzeba użyć zdalnego sterowania.
Hala suwnicowa z charakterystycznymi sznureczkami z czymś na końcu.
Historyczny dokument !
Ten też nie miał wyjścia na miasto :(
Szafki pracowników.
Widać, że firma traktowała ich pieszczotliwie.
Jednak byli to prawdziwi fachowcy, specjalistyczny sprzęt w kieszeni kombinezonu to nieodzowny element.
I kolejne hale, trzeba trochę przyspieszać, bo późno się robi.
Wandalom z Będzina podobała się papiernia i tak jak my, wyrazili zaniepokojenie, że takie rzeczy niszczeją, a mogłyby być przekazane potrzebującym dzieciom.
Opuszczamy Papiernię, ale nie na długo. Jutro pewnie znowu tu zawitamy.
Widok na przepompownię i staw mały i duży (tylko jak je rozróżnić ...).
Do zobaczenia !

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz