MAIN

czwartek, 21 sierpnia 2014

PAPIERNIA - DZIEŃ 5

Dzień Piąty - Rzutem na taśmę.
Filmy kręcą, ciecie się kręcą, musieliśmy poszukać nowego wejścia. Wcale nie było łatwe przedzierać się przez ten busz, a po opadach deszczu roiło się tu od komarów i krokodyli.
Nowe wejście otworzyło przed nami nowe możliwości. Jak to mówią : jest tyle wejść ile sobie wyeksplorujesz.
Tutejsze paliwo cechuje wysoka liczba przypałowa.
Halę koło dawnej bocznicy kolejowej zastaliśmy już w trakcie rozbiórki.
Tutaj dochodziły kiedyś tory kolejowe, dziś są tylko ślady po nich. Porównawcze fotki były we wstępie.
Ślady po działalności firmy Mola. Mamy nadzieję na linię produkcyjną, ale musimy przyjść później, gdyż na razie pałętają się robotnicy.
O, tam się kręcą :)
Oto jak się czujemy po tylu wizytach w papierni.
W oczekiwaniu na wymarsz robotników. To z daleka wyglądało na schron. Okazało się, że to tylko jakies pozostałości.
Klapy wyposażone w czujniki otwarcia.
Ta część obiektu nieuchronnie przechodzi do historii.
Gdyby co, to stąd najbliżej do ogrodzenia.
Brontozaury przy wodopoju.
Tędy już przeszły.
Nasz cel główny - budynek z taśmociągiem. Na razie się nie udało z powodu bliskości ciecia.
Z tego co udało nam się dowiedzieć, w czasie II Wojny Światowej komin został w połowie zburzony.
Dinozaury pochowane są też po halach.
Większość hal posiadała budynki pomocnicze, biurowe lub laboratoria.
Wszędzie możemy spotkać ślady poprzedniej epoki.
Same zakazy.
Możemy się zważyć, tylko czy waga wytrzyma.
Aby bezpieczniej się zwiedzało trzeba założyć kaski.
Robotnicy się zwijają.
Straszny syf, popioły, ale krata wzbudza tęsknotę :)
Z.O.S. - Zakładowy Oddział Samoobrony.
W takich hełmach cieciowie mogą nas cmoknąć. Idziemy na zwiedzać linię produkcyjną.
Ale zaparkował :)
Tutaj pewnie odbywała się kontrola jakości papieru toaletowego.
Dużo sprzętu już zwinęli. Budynek czeka na rozbiórkę.
Ale gokarty zostały.
Ktoś tu jechał za szybko.
Jest tak fajnie, że nie wiadomo za co się brać.
Mieliśmy przyjemność widzieć tu ciecia na obchodzie. Ale on na szczęście nas nie widział nas. 
Jeszcze chwila i zaczniemy produkować papier. Może ręczniki papierowe "Lambia" :)
W 2006 roku nadal wykonywano 300 % normy.
Linia produkcyjna była mocno skomputeryzowana.
Miała też niezależne źródła zasilania.
Bęben widoczny w tle miał dobrych 5 metrów wysokości.
To co lubimy - sterownia.
Robi się ciemno, zobaczymy jeszcze teren z dachu.
A na dachu pomału, żeby nie robić przypału.
Papiernia to najlepsze zakłady jakie zwiedzałem ...
Do zobaczenia niebawem, zaatakujemy taśmociąg :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz