Piętnastu chłopa na umrzyka skrzyni, ho aye ho ! I w butelce rumu!. Trunek i resztę diabli wzięli ! Ho aye ho ! I w butelce rumu ! |
Tunel zapowiada się smakowo. Nagromadzenie pajęczyn świadczy o tym, że dawno nikt tu się nie zapuszczał. W powietrzu unosi się przyjemny zapach rozgrzanego azbestu. |
Równolegle do naszego tunelu idzie czynny tunel techniczny. Drzwi są zamknięte, ale jeszcze tam wleziemy. |
Tunel się ciągnie i ciągnie i wymaga od nas sporej gimnastyki. |
Może wreszcie to zejście dokądś prowadzi ... |
Oczom naszym ukazał się zalany tunel. |
Ciekawe skąd ta woda. Być może doszło do jakiejś awarii. Poziom jest dosyć wysoki. To co? Koniec wycieczki ? |
Nic podobnego ! Gdy parcie na przygodę jest silne, wówczas nie dbamy o ciuchy i wchodzimy tak jak stoimy. |
Obok nas pływają różne różne znaleziska, które odbijają nam się od nóg. |
Znaleziska to nic, jednak gdy zobaczyliśmy kable elektryczne wpadające do wody, to już wtedy mieliśmy się z pyszna. |
Odpady medyczne z czasem porastają szlamem. |
Poruszanie się w tym wszystkim w zwykłych ubraniach nie jest chyba rozsądne, ale na kurs BHP zaliczaliśmy korespondencyjnie. |
Tunel się rozgałęzia i robi się coraz głębiej. |
Poziom jest już po pas, a końca tunelu nie widać. |
Obijamy się o różne znaleziska, jeszcze chwila i się tego opijemy. |
Podjęliśmy decyzję o przerwaniu naszej wyprawy i powrocie tu z jakimś wyposażeniem. |
W sumie to powinniśmy zrobić 3 posty z 3 oddzielnych wypraw, ale nie będziemy Was zanudzać. Zmieścimy to w jednym, co skłoni nas do przebrania zdjęć. |
Przed wyjściem zwiedzimy jeszcze jakieś pomieszczenie, które napotkaliśmy po drodze. |
To chyba jakiś węzeł. |
Albo ukryty jest tu skarb, bo dzisiejszy odcinek to tak w ogóle jest o tematyce morskiej i pirackiej ale dopiero się rozkręca. |
Zmierzamy do naszego tunelu wyjściowego ... |
by powrócić tu następnego dnia wyekwipowani w wodery (akurat w Biedronce była promocja - Lindley w grobie się przewraca). |
Za drugim razem zwracamy uwagę na detale. |
A przed nami droga daleka, bezkres tunelu zdaje się nie mieć końca. |
I co począć, trzeba iść dalej. |
Co jakiś czas słychać głosy i kroki. To chyba z oddziałów szpitalnych pod którymi przechodzimy. |
To pewnie tylko echo, ale musimy mieć się na baczności. |
Znajdujemy się pod jednym z największych o ile nie największym warszawskim szpitalem. Nie chcemy podawać lokalizacji, ale ciekawe jest, że pod spodem płynie sobie taka rzeka. |
Wygląda na to, że płynie to sobie pod całością. Przeznaczenia tunelu nie znamy. Szukaliśmy tunelu do przewozu zwłok, a nie wiemy do końca, na co trafiliśmy. |
Tunel i kolejny level. Każdy następny jest trudniejszy od poprzedniego. |
Dodatkowa trudność to kable wpadające do wody. Gumowe wodery chyba nie przepuszczają prądu. W razie czego może nie być kolejnego życia. |
Deszczółka okazała się na tyle skuteczna, że zabraliśmy ją w dalszą drogę. |
Po drodze mijamy studzienki. Trzeba sprawdzić czy któraś klapa się otwiera. |
Nie otwiera się. |
A my zaliczamy kolejne levele, które wymagają coraz więcej poświęcenia. Jednak myśl o tym, że na końcu tunelu znaleźć możemy Bursztynową Komnatę dodaje nam sił. |
Trzeba uważać. Kiedy to pęknie, szpital się zawali. |
Ten etap był bardzo głęboki. |
Deszczółka i prąd. |
Tak to jest jak się nie patrzy. |
I znów kąpiel w zupie. |
Odbijamy w jakąś odnogę. |
Kawałek można przejść nawet suchą nogą, o ile można tak powiedzieć :) |
Jesteśmy w jakiejś centralnej magistrali, w której krzyżują się rury z wodą ... |
i kanalizacją. |
Nie musimy pisać, że niczym nie manipulowaliśmy. |
Przemoczeni i strudzeni wędrówką byliśmy zmuszeni znowu przerwać naszą wyprawę. Ale nie poddamy się. Trzeba zbadać tunel do końca. |
Powracamy po raz trzeci, tym razem mając w zanadrzu nasz niezawodny szkuner, który po niejednym podziemnym morzu i oceanie pływał. |
Ahoj przygodo, wypływamy na głębokie wody. Tzn. głęboko pod ziemią. |
Przed nami długa droga, ale parę butelek rumu umili nam ten czas. |
Oprócz rumu mamy też pełno butelek z czymś innym : Clonazepam, Naxolon, czy Midazolam. |
Oto koniec jednej odnogi tunelu. Posiedzielibyśmy tu dłużej, ale cumowanie łodzi kosztuje szylinga. |
Zastanawiamy się, co by było, gdyby nakrył nas tu jakiś cieć. Goście w woderach, w łódce, pływają sobie pod szpitalem ... |
Ciekawe czy zabraliby nas na dołek, czy na Nowowiejską ... |
Gdy pojawi się cieć, powiemy mu tak : "Przyszedłeś się zaciągnąć?". A cieć : "Szukam ukochanego". -"Schlebiasz mi synu, ale moją jedyną miłością jest morze". |
Jednak obudzenie śpiącego ciecia przynosi pecha, dlatego musimy żeglować jak najciszej się da. |
Ponownie zaliczamy wszystkie levele, nie raz osiadamy na mieliźnie. |
Często poziom trudności wcale nie bywa łatwiejszy. |
Oprócz tego wszędzie pełno zataczających się, opitych rumem piratów. |
Zaiste nie wie co to rozkosz, kto nigdy nie oddychał słodkim zapachem rozgrzanego azbestu. |
Statek który ma tak przeklętą załogę i kapitana tak złego, że nawet piekło wyrzuciło go z powrotem powinien mieć czarną flagę. Ale nam udało się wyszabrować tylko czerwoną. |
Koniec tunelu. Jak zwykle nie ma Bursztynowej Komnaty. |
Oszukali nas, może uda się następnym razem. |
Trzeba wracać i znów pokonywać przeciwności. |
Oraz zbierać smakołyki. |
Mamy jeszcze do zrobienie jeden suchy odcinek tunelu, na północny wschód od wejścia ... a może na południowy zachód. Nie wiemy, busolę oddaliśmy za dwie butelki rumu. |
Poziom trudności jest również spory, zważywszy na to, że trasę pokonujemy w woderach. |
Niczego ciekawego nie ma, ale bardzo przyjemnie się idzie. |
Przyjemne mostki. |
Na koniec doszliśmy do klatki schodowej ze światłem. |
Powoli, ostrożnie postanowiliśmy obadać choć kawałek. |
Miejmy nadzieję, że jest to wreszcie nasz upragniony tunel do przewozu zwłok, który był celem w dzisiejszym odcinku. |
Idziemy, idziemy, a to miało być gdzieś pod Warszawą. |
Kolejna klatka schodowa, na górze słychać gwar. |
Niesamowite, że w miejscu gdzie podstawową zasadą powinna być sterylna czystość płynie taki syf. I weź się potem dziw człowieku, że wychodzisz ze szpitala w jeszcze gorszym stanie niż przyszedłeś...
OdpowiedzUsuńPo takim wpisie już chyba nic mnie nie zaskoczy. Pozostaje mi powiedzieć, że Kraków stoi przed Wami otworem (włazem/dziurą/oknem - zaznacz właściwe). Penetrujcie!
OdpowiedzUsuńpiękne! coś między mokrymi etapami Quake'a a bazą łodzi podwodnych w Bałakławie. i to wszystko pod (dosłownie) Warszawą?
OdpowiedzUsuńOd razu poczułem się lepiej. Wszystkie ewentualne dolegliwości zniknęły jak ręką odjął.
OdpowiedzUsuńPuszka po Łomży która leży tam z dobre 10 lat.
OdpowiedzUsuńTak tu tylko to wrzucę...
OdpowiedzUsuńhttp://www.wykop.pl/link/2155844/penetratorzy-zwiedzanie-tunelu-na-zwloki-podroz-pontonem-pod-szpitalem/