MAIN

czwartek, 25 marca 2021

FAMED

Jak już mówiliśmy, ten miesiąc zrobił się nam łódzkim miesiącem. W dzisiejszym odcinku odwiedzimy pewną fabryczkę. Tym razem nie włókienniczą, a wytwarzającą aparaturę medyczną. Nie będziemy wybrzydzać. Zwiedzamy co się trafia :)
Ale najpierw trzeba znaleźć odrobinę czasu na poranną kawę przed robotą :)
Jak widzicie, nasz dzisiejszy obiekcik jest doskonale strzeżony. Takiego nagromadzenia cieciowych zapiekanek to chyba jeszcze nie widzieliśmy. Może mają zlot ...
A nasz dzisiejszy próchniaczek nie jest ani specjalnie nowy ani specjalnie stary, bo pochodzi z roku 1968. Fabryki włókiennicze są starsze, ale jak mówiliśmy, nie będziemy marudzić. 
Firma Famed wywodzi się z założonych w roku 1949 Państwowych Łódzkich Zakładów Wytwórczych Aparatury Elektrycznej.
Zakłady były wielokrotnie przekształcane, a we wspomnianym już roku 1968 przeniosły się do nowo wybudowanej siedziby właśnie tutaj - na Szparagową 2. 
Więcej niestety nie możemy powiedzieć, żeby nie zdradzać lokalizacji. 
W roku 2011 firma przeniosła się do próchniaka, który pokazywaliśmy kilka odcinków wcześniej. 
Od tej pory nasz obiekcik stoi pusty. A raczej stał ... ale nie uprzedzajmy faktów. 
Może pusty to za duże słowo. Zostało co nieco z wyposażenia. 
Pracownicy Zakładów byli koneserami, wrażliwymi na piękno kobiecego ciała. 
Im dalej w las, tym więcej żubrów ...
Ciekawy piekarnik, wyprodukowany chyba w Czerwonym Wieprzu. 
A to też ciekawy obiekcik. 
Jak widzicie, w Łodzi chadzano na kwarantannę, zanim to stało się modne.
To już nie te czasy, że można było popalać przy maszynie. Tutaj wyznaczono do tego specjalne miejsce. Ale nie uprzedzajmy faktów. 
Wtem !
Próchniaki potrafią zaskakiwać. Ten zaopatrzony był w doskonały, zachodni sprzęt grający. 
Chociaż i ten krajowy w niczym mu nie ustępował :)
A to chyba kapsuła, w której wystrzelono Łajkę na orbitę. Co ona tu robi ...
A tym chyba powinna zainteresować się Fundacja Adopcji Oscyloskopów. Taki porzucony leży. 
Z hal przenosimy się do biurowczyka. Niegdyś mieszkał w nim cieć. 
Jak na one czasy przystało - cieciówka na wysoki połysk. 
Jest i lokowanie produktu :)
I wreszcie. Żubr sygnowany logo zakładu :) Teraz już takich nie robią. 
No i nadszedł czas, kiedy żarłoczna łycha koparki upomniała się o obiekt i przyszło nam się z nim pożegnać. A szkoda, bo przez te kilka wizyt zdążyliśmy go polubić. 
Także jak to mówią : śpij słodko aniołku. Może kiedyś się spotkamy w lepszym świecie ;)
Do zobaczenia !

 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz