MAIN

wtorek, 17 marca 2015

URSUS PO RAZ OSTATNI - ENERGY EDITION

Są zakłady pracy, które odwiedzamy wielokrotnie, za każdym razem odkrywając coś nowego. Czasem miejsce może nas zaskoczyć przy dwudziestej wizycie :) Idzie wiosna, uznaliśmy, że najwyższy czas wybrać się do fabryki w Ursusie. Od dłuższego czasu śledzimy jej upadek. 
Narzędziownia. Odwiedzaliśmy ją dawno temu. Znaleźliśmy tu wtedy idealnie zachowane archiwum. Było to najcenniejsze znalezisko w naszej dotychczasowej karierze. Atrakcyjność wyprawy wzmocniona była jeszcze faktem, że pod nami pracowali ludzie ;)Wyglądało to wtedy tak (link).
Obecnie jest to jeden z ostatnich zachowanych budynków w tej części fabryki. 
Chodzenie po dachach uspokaja. 
Chodzenie po dachach hal, z ogromnymi świetlikami i wdychanie charakterystycznego zapachu smaru - wciąga. 
Z dachu można zapuścić żurawia do czynnych hal. Po takich oczywiście nie chodzimy :) (przynajmniej nie publikujemy fot dla przyzwoitości). 
Dach zaprowadził nas pod teren Elektrociepłowni. Od razu robi się gorąco ;) Zamknięte w kojcu nieopodal psy, chyba wyczuły naszą obecność. 
Trzeba zatem poruszać się czołgając i nie wydawać przy tym żadnych dźwięków. 
To na wypadek, gdyby któryś burek chciał nas rozpoznać. 
Pomiędzy długimi korytarzami świetlików, można chować się przed cieciami. 
Świetliki jak sama nazwa wskazuje są oświetlone. Pod spodem praca wre. 
Chociaż przy bliższym oglądzie ta hala jest jakaś spróchniaczała :)
Na terenie elektrociepłowni spokój. Słychać tylko chrapanie ciecia. 
Zrobimy jeszcze z kija i schodzimy :)
Na dachach czynnych hal świetliki dobrze się zachowały. 
Tutaj gdzieś było wejście do  archiwum ... 
Tak, to tu. Najlepszy urbex jaki wtedy widzieliśmy. 
Dziś wygląda tak.
Z rzędu regałów, skrywających pieczołowicie poukładaną dokumentację zakładu, nie zostało zupełnie nic.
Na podłogach walają się resztki porwanych papierów. 
Z ogromnej ilości mikrofilmów również nie pozostało już nic. 
Całość dokumentacji, która jeszcze pozostała, została zrzucona w jedno miejsce. 
Wśród tej bezładnej kupy znaleźć możemy nadal różne ciekawostki. 
Są tu nadal akta osobowe, skrywające dokumentację kadrową ...
opatrzoną zdjęciami pracowników. 
W niektórych wizytowanych przez nas zakładach pracy widywaliśmy różne druki. Między innymi świadectwa zatrudnienia w komplecie ze wszystkimi niezbędnymi pieczątkami :) Ciekawe czy tutaj jeszcze coś zostało ...
Na Świętej Górze "Szaber" :)
Dzisiejsza wyprawa do Zakładów Ursus wprawiła nas w smutek. Dobrze, że jesteśmy tu po raz ostatni. 
Chociaż wiadomo : ostatni raz, niejedno ma imię. 
Resztki hali kuźni, z pozostałym kominem.
Tutaj już bez tego wszystkiego. 
Fabryka niknie w oczach. 
Resztki po budynku biurowym kuźni.
Brak budynku biurowego kuźni. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz