MAIN

wtorek, 21 października 2014

SZKIELETOR

Kraków ma swojego Szkieletora, który jest urbexową wizytówką miasta. Nasz oczywiście nie może równać się z krakowskim, ale możemy powiedzieć : Patrzcie, to jest nasze, przez nas niedokończone i to nie jest nasze ostatnie słowo !
Osobliwy budynek przy placu Politechniki stoi od roku 1992. Jeśli chodzi o krytykę brzydoty i braku stylu, jest on niewątpliwie numerem jeden. "Ohydna paskudna bryła wystaje wysoko ponad pierzeję okolicznych kamienic budząc szok i przerażenie wśród przechodniów" - czytamy w jednym z wielu artykułów na jego temat.
Nie zauważyliśmy przerażenia w oczach przechodniów. Przez ponad dwadzieścia lat konstrukcja ta doskonale wkomponowała się w otoczenie i dziś nie wyobrażamy sobie już placu bez niej.
W naszych oczach Szkieletor budził zawsze pożądanie ilekroć tamtędy przechodziliśmy. Ze względu na wysoką przypałowość zdobycie go zajęło nam trochę czasu.
Umowa podpisana przez miasto ze Spółdzielnią Budowlano-Mieszkaniową Bratniak zakładała, że inwestycja rozpoczęta w sierpniu 1992, zakończy się 31 grudnia 1993r. Za opóźnienia przewidziano kary. Ponieważ budowa cały czas trwa, spółdzielnia zalega miastu 192 tyś zł (wyliczenia NIK na rok 2010).
Wewnątrz nie ma czego zwiedzać, zresztą spodziewaliśmy się tego.
Jedyny powód, dla którego warto tu wejść ...
To widok z góry.
Szkieletor nie wygląda na wysokiego, jednak wejście na górę zajmuje trochę czasu.
Widok na centrum i okolice jest niezły.
I na nasz kolejny cel.
Wystąpienie Najwyższej Izby Kontroli w sprawie Szkieletora wykazało wiele nieprawidłowości. Dokumentacja budowlana zgromadzona w Urzędzie Miasta jest niekompletna i gromadzona w sposób chaotyczny. Brak jest stosownych opłat oraz wielu zezwoleń, m.in. opinii ppoż i pozwolenia Konserwatora Zabytków na wykonanie ww. inwestycji.
Dziesięciokondygnacyjny budynek przewyższa znacznie sąsiednią zabudowę, "wprowadzając dysproporcje wysokościowe i niszcząc ujednoliconą gabarytowo i architektonicznie północną pierzeję Placu Politechniki. Nowy budynek nie wiąże się z zachowaną zabytkową zabudową, lecz stanowi odrębny obiekt w formie wieży, tworząc obcą dla tego miejsca, nieuzasadnioną przestrzennie i historycznie dominantę wysokościową, niszcząc historyczną zasadę kształtowania zabudowy Placu Politechniki."
Stołeczny Konserwator Zabytków nakazał rozbiórkę obiektu a termin wyznaczył na 31 sierpnia 2010. Inwestor decyzję zaskarżył do Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego.
Budowę skontrolował też Powiatowy Inspektor Nadzoru Budowlanego. Znalazł szereg niezgodności z zatwierdzonym przez miasto projektem. Inwestor bez uzgodnień m.in. zwiększył powierzchnię zabudowy, wybudował dwa dodatkowe słupy i przestawił inne, przez co zwiększyła się powierzchnia na ośmiu kondygnacjach.
Inwestor wykorzystuje luki w przepisach, wg których nie można nakazać inwestorowi zakończenia inwestycji w określonym terminie. Wystarczy raz na trzy lata dokonać choćby kosmetycznej ingerencji na budowie, by nie stracić pozwolenia. "Inwestor jest bardzo sprytny - mówi jeden z urzędników miejskich - a to płyty chodnikowe zerwie, a to hydrancik udrożni".
Nie wiadomo dlaczego inwestor tak postępuje. Miasto chciało budowę odkupić, jednak kontakt z inwestorem jest utrudniony. Wszelkie negocjacje kończą się fiaskiem.
Może i szpeci, ale gdyby nie było takich budynków, my nie mielibyśmy co robić. Do zobaczenia !

4 komentarze:

  1. No nie do końca stoi, albowiem od roku 1993 raz już został rozebrany wskutek złamania wszelkich przepisów budowlanych (zbudowali coś zupełnie innego, niż było w projekcie zatwierdzonym przez miasto) i go zbudowano drugi raz niemal od zera. Okazało się, że jest brzydszy jeszcze bardziej niż opcja nr 1 i chyba znów łamie jakieś przepisy, poza tym inwestor zaczął mieć solidne problemy finansowe i zwyczajnie zaprzestał budowy tonąc w długach. Historia jest rozwojowa, jak sądzę. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, bo to nie było ostatnie słowo szalonego architekta :). W związku z tym "nie oddamy Panu płaszcza i co nam Pan zrobisz ? ".

      Usuń
  2. Jest to jakiś pomysł na podreperowanie budżetu dla 'inwestora' - wycieczki na szczyt za drobną opłatą ;-)

    OdpowiedzUsuń