poniedziałek, 30 lipca 2012

DNI OTWARTE NA CZERNIAKOWSKIEJ


Ci z Was, którym zdarza się jeździć ulicą Czerniakowską, zapewne zauważyli, że od jakiegoś czasu środkowy pas ruchu wyłączony jest z eksploatacji.


Czy stojąc tam rano w korku zastanawialiście się jaka jest tego przyczyna ?



Sprawcą całego zamieszania jest William H. Lindley.


Odwiedzamy teren budowy pod osłoną nocy.


Wygląda na to, że odkryli sporych rozmiarów kanał, który prawdopodobnie zaczął się walić, powodując osuwanie jezdni. Kanał zasypany został do połowy piachem, na którym położono rurę.


Tutaj jeszcze nie ma rury.




To wygląda na spis ofiar Potfora. Pracownicy M.P.W.iK. zaznaczają sobie, czy w danym dniu był już karmiony.


Potfór zamknięty byl prawdopodobnie w tej płuczce, teraz kiedy kanał jest otwarty, Potfór zniknął, aż strach pomyśleć co się może stać...



ślisko ...




Kanał ten, może nie bezpośrednio, ale mógł łączyć się z Burzowcem Mokotowskim, którym w czasie Powstania przeszło wiele ludzi, zamkniętych w "kotle Mokotowa". Chyba znaleźliśmy jednego z nich.


Nie chciał uwierzyć, że wojna się skończyła i pozostał w ukryciu.





Klamry, bloczki, zasuwy - wygląda na to, że Potfór jednak się uwolnił ...



Zapewne wyszedł tędy, wyrywając niemałych rozmiarów dziurę w jezdni ...


Skoro już tu jesteśmy, rozejrzymy się za nim po okolicy ...







Potfora nie znaleźliśmy, więc niestety musicie mieć się na baczności, szczególnie siadając na sedesie. Do zobaczenia.


sobota, 28 lipca 2012

PROMETEUSZ


Ostatnią rzeczą jaką pamiętam sprzed porwania był przyjemny dla ucha brzęk łomu, zatapiającego się w kanałowej klapie. Spojrzałem w niebo, żeby upewnić się, czy nie nadciągają burzowe chmury i wtedy oślepił mnie blask ...


Leżałem na metalowej kracie, na ciele wyczułem dziwne nacięcia, po dłuższej rachubie uznałem,że liczba kończyn się zgadza, chociaż nie mogłem dać głowy, czy przypadkiem nie mam o jedną rękę za dużo. Było ciemno.


Po dłuższej wędrówce pojawiło się światło, a zza ścian dochodziły dziwne dźwięki - to chyba statek przechodził przez atmosferę.


Okazało się, że nie byłem tam sam. On też niewiele pamiętał. Stał na polach Grunwaldu, słońce paliło w rozgrzaną przyłbicę, próbował ją otworzyć, z nieba uderzyło go oślepiające światło, potem znalazł się tu. Wspólnie zaczęliśmy zastanawiać się co się dzieje.


Tunel ciągnął się w nieskończoność, co jakiś czas jednak mijaliśmy dziwne włazy.





Zaczęliśmy bacznie przyglądać się tym dziwnym urządzeniom i po chwili doszliśmy do wniosku, że jest to technika nie znana jeszcze na Ziemi.


Ten statek musi być wielki.


Natrafiliśmy na kolejną śluzę ...


Czy coś się stanie, kiedy na nią staniemy ...


Znaleźliśmy się na innym poziomie ...


po wyjściu ze śluzy oczom naszym ukazał się niezwykły widok



Komora miała imponujące rozmiary ...



i zdawała się nie mieć końca ...


Metal z którego zostało to zrobione nie jest nam znany.





Nie było kolejnej śluzy, wyszliśmy tradycyjnie.



Wróciliśmy do tunelu. Odkryliśmy ślady czyjejś obecności. Może jest nas więcej - pomyśleliśmy.



A tunel ciągnął się dalej ...



Dźwięki zza ścian nasiliły się, doszły do nich wstrząsy ...



Weszliśmy w strefę lamp, nie musimy dodawać, że takiego światła nie znamy na Ziemi - to pewnie to, które widzieliśmy chwilę przed porwaniem.



Jedna minuta działania tego reflektora pochłania tyle prądu, co 100 czajników włączonych przez okrągły rok. Jeśli te zdjęcia oglądają obcy z innej planety, pewnie mówią właśnie - " Cholera, to z naszych podatków idzie!"


Wpadliśmy na przebiegły pomysł, aby lampy te użyć jako darmowego solarium.


W dalszej części światła było raz mniej ...



raz znowu dużo.




Niechcący nastąpiliśmy na kolejną śluzę.



I znowu znaleźliśmy się w komorze, tak samo wielkiej. Nuda panie :)


Tutaj chociaż śluza działała i mogliśmy wrócić.





Ta część wyglądała na niedokończoną, okablowanie zwisało ...pewnie żaden człowiek tutaj nie dotarł ...




Jest okienko!


Ku naszemu wielkiemu zdziwieniu, oczom naszym ukazał się taki oto widok ...


Co do ... jest grane ...


Tunel się skończył.



To chyba inna planeta. Zapewne wypuścili nas tu i będą na nas polować...




Zupełnie jak u nas ... W roli głównej wystąpił. Nie próbujcie tego, czai się tam pełno obcych. Ale my się nie znamy, my tu tylko penetrujemy :) A blizny na ciele pozostały, zapewne powiecie, że to pozostałości po wdarciu się na teren, ale my swoje wiemy. Do zobaczenia !