czwartek, 28 czerwca 2018

WYPOCZYWAJ ZANIM WYBURZĄ

Wakacje zbliżają się wielkimi krokami, nadszedł więc czas na odcinek wakacyjny. Trzeba zatem wyjechać gdzieś daleko, w jakiś egzotyczny zakątek. 
Na wczasy pracownicze nie może wybrać się byle kto. Trzeba mieć skierowanie. Aby uniknąć tłumów zaleca się wypoczywać poza sezonem. 
Upał mocno daje się we znaki. Na szczęście wysokie drzewa osłaniają nas nieco od słońca. 
Ośrodek jest bardzo rozległy, gdyby nie plan to byśmy się pogubili. Pomiędzy palmami ukryte są przytulne chatki. 
Chatki są luksusowe i zapewniają wszelkie wygody. Do tych położonych blisko morza podchodzą żółwie. 
Okres poza sezonem to dobry czas, aby dokonać niezbędnych konserwacji w ośrodku. Albo by go wyburzyć :)
Załapaliśmy się zatem w ostatniej chwili. Meble już wyrzucone, ale nic nie szkodzi. Są upały, więc można spać pod gołym niebem. 
Widok kuchni sprawia, że powracają wspomnienia z dzieciństwa. Takich zapachów nie da się zapomnieć. 
Piękne barokowe wnętrza salonu ozdobione są czerwonymi kotarami. Jest to popularny element w tej strefie klimatycznej.
Wczasy pracownicze były popularną formą spędzania wolnego czasu. Dziś powoli odchodzi się od tego, a ośrodki pustoszeją i zostają wyburzane. 
Robimy jeszcze ostatni rzut oka ...
I udajemy się zażyć relaksu na łonie natury :)
Do zobaczenia ! Miłych i owocnych wakacji !

piątek, 22 czerwca 2018

ZAUROCZONA PRZEZ ZAKŁADOWY RADIOWĘZEŁ

"Na przełomie lat 70 i 80. jako młoda lekarka pracuję w przychodni zakładowej Huty Warszawa przy Wydziale Ciągarni W-60. Trwa jeszcze karnawał, jest marzec 1981 rok, "kryzys bydgoski", w powietrzu wisi strajk generalny w całej Polsce. Lech Wałęsa jest mu przeciwny. Jeździ po kraju, zapobiegając ewentualnym strajkom dużych zakładów pracy. Huta nasza też się burzy, pracownicy uważają, że należy zademonstrować swoją niezgodę na postępowanie władz. Jednak z ostateczną decyzją o strajku czekamy do czasu przyjazdu Wałęsy do Huty i rozmowy z robotnikami."
Powyższy cytat pochodzi ze wspomnień pani Barbary Rebandel, która pracowała jako lekarz zakładowy w Hucie Warszawa. Jak już kiedyś wspominaliśmy, Huta była samowystarczalnym organizmem, zapewniającym swoim pracownikom wszystko, czego było im potrzeba : zakwaterowanie, opiekę medyczną, naukę oraz rozrywkę. 
"Termin przyjazdu wyznaczono. Na trzy dni przed nim mamy pokaz siły władz. Nad Hutą przelatują bez przerwy helikoptery, przelatują na takiej wysokości, że przeszkadzają mi w osłuchiwaniu serca i płuc pacjentów, że wyraźnie można rozpoznać rysy pilotów, że hutnicy mają nie lada przyjemność pokazując pilotom słynny gest Kozakiewicza, a ci z kolei demonstrują pogardliwe spluwanie."
"Przyjeżdża Lech Wałęsa. W sali spotkań nie mieszczą się wszyscy chętni. A w mojej przychodni, chyba jednym z nielicznych na terenie Huty miejsc, działa zakładowy radiowęzeł transmitujący przebieg spotkania. Moi pacjenci ociągają się z wejściem do gabinetu, bo radiowęzeł jest w poczekalni. Jest marzec - apogeum gorączkowych schorzeń przeziębieniowych - pacjentów ze 20-30 osób na mnie jedną. Szybko dochodzimy do porozumienia - przyjmę wszystkich niezależnie od moich godzin pracy, kto nie chce słuchać radiowęzła - zapraszam od razu do gabinetu. Nikt nie opuścił możliwości wysłuchania transmisji, choć niektórzy mieli ponad 38 stopni gorączki. "
Opieka zdrowotna w Hucie Warszawa była na wysokim poziomie. Jak widać taki stan rzeczy przetrwał do czasów współczesnych. Kiedy weszliśmy do przychodni zakładowej na wydziale W-60 myśleliśmy, że weszliśmy do czynnego obiektu. Wychodzi na to, że szybki dostęp do specjalistów możliwy był jedynie w hucie, a dziś możliwy jest tylko w placówkach opuszczonych ...
Badania nowo przyjmowanych pracowników odbywały się od roku 1954. W 1957 powstała zakładowa przychodnia lekarska. Pomimo trudności lokalowych służba zdrowia na terenie zakładu rozszerzała zakres swojej działalności. Oprócz działających już gabinetów, powstała pracownia RTG, gabinet fizykoterapii oraz laboratorium analityczne. 
1 września 1962 oddano do użytku szpital przyzakładowy, składający się z oddziału wewnętrznego, mogącego przyjąć jednocześnie 42 pacjentów, oraz oddziału chirurgicznego, przewidzianego na 30 pacjentów. Obiekt ten był wówczas jedną z najlepiej zorganizowanych i wyposażonych tego typu placówek w Polsce. W 1976 roku uruchomiono Oddział Rehabilitacji Przemysłowej. 
Na terenie huty działał również czynny przez całą dobę punkt pierwszej pomocy z karetką pogotowia. 
Weszliśmy w trakcie badania. W gabinetach pozostali ostatni pacjenci :)
Wszystkie gabinety ostały się w znakomitym stopniu zachowania. Można powiedzieć, że wyglądają tak, jakby lekarz właśnie wyszedł po Pavulon. 
Pewnie gdyby gdzieniegdzie odkurzyć i zdezynfekować, były by w stanie jeszcze przyjmować pacjentów.
Sporo narzędzi jest sterylnych. 
Kabina audiometryczna zachowana w pełni. 
Są gabinety dla ciała ale także dla ducha. Po całodziennym napier..laniu młotem, różne myśli człowiekowi mogły przyjść do głowy :)
Obiekt był piękny, ale zdjęcia wyszły jak zawsze. Przejeżdżająca pod oknami biała Navarra ochrony sprawiała, że świecić nie dało się za bardzo. Ale jak to mówią : złej baletnicy, przeszkadzają ciecie, przejeżdżający w okolicy ;)
Obiekcik zaskakiwał ilością wyposażenia, ale takie obiekty lubią zaskakiwać.
Zaniedbaliśmy ostatnio hutę.Trzeba spieszyć się zwiedzać, bo szybko odchodzi. Być może jeszcze się tam wybierzemy. A tymczasem dziękujemy za uwagę i życzymy dobrej nocy !