wtorek, 30 sierpnia 2011

ROZDZIOBIĄ NAS KRUKI, WRONY

Na Woli istnieje tendencja : Dziś jest, jutro nie ma. Właśnie pożegnaliśmy kamienicę przy Wolskiej 6, którą penetrowaliśmy jakiś czas temu. Zniknęła w ciągu jednego dnia.
Dziś, podczas karkołomnej wyprawy z cyklu "Wolskie Przypały" odwiedzimy jedną z pozostałych jeszcze przy życiu kamienic - tym razem zawitamy na ulicę Wronią.


Wejście jest lekko problematyczne. Dlatego jest nadzieja, że tym razem nie trafimy na lokatorów.



Kamienica ma kilka pięter,


zapowiada się więc dłuższy spacer.




W pierwszym skrzydle jest bałagan, sprzęty w kiepskim stanie.



Schowek pod schodami.




Tutaj był browar Haberbuscha i Schielego... ale już nie ma ...




Wejście na stryszek



I komu to przeszkadzało ?




Wolskie kontrasty. Nasz budynek już tu nie pasuje, więc pewnie za chwilę go nie będzie.




Barek z używkami dożylnymi ...


oraz innymi.




Dalsze części budynku są lepiej zachowane.


Mamy telewizor


herbatkę


i wygodną kanapę...



Można się zrelaksować.



Kamienica przenosi nas w świat młodości.






Przechodzimy do kolejnych apartamentów, jednak co do tych mamy podejrzenie, że są zamieszkane. Wpraszamy się, nawet ubrania pasują.


Pod tym adresem możemy oficjalnie zbesztać pana, który bezmyślnie maże po ścianach :)


Wiele rzeczy pozostało po lokatorach


akcesoria wędkarskie,


zabawki,


a nawet dokumenty ze zdjęciami.


sporo plakatów młodzieżowych idoli...




jest też coś dla starszych... (jest naukowo udowodnione, że nie ma opuszczonej kamienicy, bez gołej baby na ścianie)








oo, chyba warto pomyśleć nad dietą ...


W kamienicy można zaopatrzyć się w okulary...







druga para gratis.


Ostatnie skrzydło jest zamknięte.



Tzn. oficjalnie.



Jednak udało się wpaść z wizytą na piwko.




Niektóre z mieszkań miały wysoki standard.


Jeszcze tylko na chwilę na dach, potem przypał przy wychodzeniu i do domu.


I co poczną sieroty z Wolskiej 6?