piątek, 19 grudnia 2014

WISTOM - W KRAINIE KOMINÓW

Mieliśmy wstawić relację z Tomaszowa innym razem, ale zrobimy to teraz, bo później gdzieś to ucieknie. Zmieniająca się pogoda skutecznie hamuje nasze zapędy wysokościowe, dlatego musimy zwiedzać próchniaczki.
Może to dziwne, ale nie byliśmy chyba nigdy w tomaszowskim Wistomie. Opuszczony w połowie lat 90 stopniowo popadał w ruinę - a na chwilę obecną praktycznie nie ma tam czego zwiedzać.
Większość budynków jest wyburzona. Te które zostały są albo szkieletami, albo próchniakami albo zostały zaadaptowane dla potrzeb działających na terenie firm.
Po terenie przechadzają się swobodnie psiarze, złomiarze i amatorzy picia różnych napojów.
Jedyna elektronika jaką znaleźliśmy. Wszystko zostało już dawno wykręcone.
Dokumentacji też praktycznie nie ma.
Ma się wrażenie, że resztki budynków które pozostały, nie zostały wyburzone tylko z braku środków na to.
Ścianka wspinaczkowa ? Zielona trasa jest dosyć ciekawa. 
Zegar słoneczny, jednak słońce ktoś zaszabrował. 
Jak już pisaliśmy, Wistom to straszny próchniaczek ...
Jednak zostało tu jeszcze coś ciekawego :
Komin "Przepióra" - jest na czym oko zawiesić.
"Wistom w latach prosperity zatrudniał blisko 10 tys. ludzi. W Tomaszowie słynne było wtedy powiedzenie: „w każdym domu ktoś z Wistomu”. Wistom „żywił”, bo dawał pewne i bezpieczne zatrudnienie na lata, ale też „truł”, bo zabierał ludziom zdrowie." (Tomaszowski Informator Tygodniowy).
Początki Wistomu sięgają 1911 r., wtedy to powstała Tomaszowska Fabryka Sztucznego Jedwabiu, która później przekształciła się w Zakłady Włókien Chemicznych „Wistom”. Największa fabryka w dziejach miasta nie doczekała setnych urodzin i przestała istnieć w drugiej połowie lat dziewięćdziesiątych ubiegłego stulecia. Przez blisko 90 lat swojego istnienia TFSJ (później ZWCh Wistom) była miejscem pracy kilku pokoleń tomaszowian.
Wistom, podobnie jak cały przemysł lekki w Tomaszowie, nie wytrzymał próby czasu. Zakład nie poradził sobie w warunkach gospodarki rynkowej. Upadek fabryki w latach dziewięćdziesiątych spowodował drastyczny wzrost bezrobocia w mieście. Wielu ludzi, którzy całe życie zawodowe spędzili w Wistomie, nie potrafiło się odnaleźć w powistomowskiej rzeczywistości.
O ludzkich dramatach i wspomnieniach o pracy w Wistomie przeczytać możecie tutaj.
Roślinność przejmuje teren. 
Łódzka wojna futbolowa :)
Pamięci ofiar ?
Czasami można spotkać napisy na murach, które coś sobą reprezentują. 
Teren jest rozległy, od chodzenia bolą nogi. Miejscowy cieć udostępnia jednak środek transportu z paką do wywożenia złomu. 
Ciekawe połączenie. 
Czyżby betonowe buty ?
Wóz strażacki chyba z epoki Czarnobyla. 
Kominy wistomowskie do dzisiaj są znakiem rozpoznawczym Tomaszowa. Widać je już w odległości kilkunastu kilometrów od miasta. - Kiedyś to było je jeszcze czuć. Smród był straszny, jakby zgniłe jajka, okna nie można było otworzyć - wspomina jeden z mieszkańców Tomaszowa. W mieście „śmierdziało” za sprawą dwusiarczku węgla, który w warunkach przemysłowych jest szczególnie niebezpieczny dla układu nerwowego. Dla wielu tomaszowian lata spędzone w fabryce wiązały się z utratą zdrowia.
Do dziś unosi się tu radioaktywny dym :)
Te próchniaczki musiały zostać wysiedlone na skutek skażenia :)
Dobrze, ile można spacerować.
Jesteśmy na pierwszym poziomie.
Tak to wygląda z pierwszego. 
Idziemy dalej, wszyscy są :)
Drugi poziom, hardkor ... niekoniecznie. Nie robi to już na nas wrażenia :)
Znowu te przekaźniki. Głowa tylko od nich boli. 
Po wspinaczce odrobina relaksu. Takiej pogody długo nie będzie ...
Ooo, chyba załapaliśmy się do Cieć TV :)
Cieć do pogoni za niesfornymi eksploratorami posiada skuteczną broń. 
Jedyne wyposażenie na zakładzie, to odrobina danych osobowych. Jednak dokumenty są mocno przeterminowane, w dodatku fałszywe :)
Rozbestwieni ciekawymi obiektami nie odnaleźliśmy Wistomu zbyt ciekawym. Jednak na koniec zostaliśmy miło zaskoczeni... 
Okazało się, że każdemu zwiedzającemu należy się para gumo - filców.
Po złapaniu przez ciecia mieliśmy do wyboru : zostać zamknięci w piekarniku, albo odrobić w terenie :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz