sobota, 1 grudnia 2018

URBAN PLAYGROUND

"Jeśli chcesz wbić na budowę, najlepiej idź w imieniny Andrzeja. Masz pewność, że wszyscy będą pijani. Albo w Krzyśka. Też jest duża szansa"
Ta prawda stara jak świat. Słowa te wypowiedział kiedyś pewien znajomy budowlaniec i my trzymamy się tego do dziś. Dlatego jak w każde Andrzejki, raczej nie będziemy lali wosku :)
Pora tylko już dosyć zimowa. Przy dużym wietrze, zluzowane żurawie nieco się kręcą ...
No i nie ukrywajmy : na górze nieco piździ. 
A nawet bardziej, niż nieco. Jednak nie jesteśmy tu dla przyjemności :)
Szybkie foty ...
siku i schodzimy :)
Chociaż trzeba też trochę pospacerować, bo tak wejść i zejść też nie wypada. 
Przy silnym wietrze ciężko jest zrobić ostre zdjęcia. 
Wejście na żurawia służy przede wszystkim podziwianiu widoków. 
Oraz wynajdowaniu nowych celów, chociaż na tym to chyba kiedyś byliśmy :)
Wyżej się nie da :(
Jak już mówiliśmy niejednokrotnie, okolica zmienia się w zastraszającym tempie. Wystarczy miesiąc, bo nie wiedziało się gdzie się jest. Niestety nie możemy powiedzieć jaka to okolica, żeby nie zdradzać lokalizacji :)
Teraz jeszcze trzeba zejść. Nie mam pojęcia jak oni to robią po pijaku. Trzeba by zapytać Andrzeja. 
Gdzie okiem sięgnąć rosną nowe klocki. Nie mamy na to wpływu, ale za każdym razem nachodzi nas jakaś taka melancholia. Za tym co było i co już nie wróci. 
Na budowie spokój, więc zwiedzimy sobie jeszcze postawione tu nowe próchniaczki. 
Budynki są puste, więc jedynym profitem dla nas są foty z dachu. 
Oraz wypatrywanie nowych celów. 
Zimno. Blacha przykleja się do tyłka. Jak oni mogą tu pracować. Najnowsze technologie pozwalają chyba robić wylewkę do minus 20 stopni. Ale my się nie znamy. Trzeba by spytać Andrzeja. 
No i dupa. Zostaniemy tu do pierwszych roztopów :) Przy okazji składamy najserdeczniejsze życzenia wszystkim Andrzejom z okazji ich święta. I jak to mówią, samych dni bez wypadku:) A my chyba zejdziemy niżej, bo tam cieplej. Do zobaczenia !

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz