poniedziałek, 20 stycznia 2020

SYLWESTER W CZARNYM KOCIE

Hotel Czarny Kot to obiekt jedyny w swoim rodzaju. Nazywany "Gargamelem", lub największą samowolą budowlaną w Polsce, przez wiele lat uchylał się przed kolejnymi decyzjami o rozbiórce. Chyba przynajmniej raz na rok czytaliśmy, że już za chwilę rozpocznie się jego wyburzanie, po czym za każdym razem następowała cisza. Aż do teraz.
Teren na którym stoi hotel, został wynajęty na przełomie lat 80 i 90 z przeznaczeniem na jednopiętrowy pawilon handlowy. Wtedy jeszcze przy Rondzie Babka nie rosły wieżowce, ani galerie handlowe. Handel we wspomnianym pawilonie nie wypalił. Powstał natomiast bar, następnie dyskoteka, restauracja a później zaczął rosnąć hotel. 
Obiekt po chichu, po trochu rozrastał się o kolejne piętra i nadbudówki. Wszystko to bez pozwolenia. W 2009 roku zakończyła się umowa najmu terenu, jednak właściciel prowadził swoją działalność bez zmian, wygrywając kolejne sprawy w sądzie. Kolejne decyzje o rozbiórkach obalane były przez prawników, wykorzystujących niedoskonałość polskiego prawa. W hotelu cały czas odbywały się imprezy okolicznościowe. W końcu ostateczny wyrok zapadł w 2018. Do końca roku 2019 na stronie internetowej hotelu była informacja o organizowanym balu sylwestrowym, czyli i tym razem właściciel sądził, że wszystko jak zwykle rozejdzie się po kościach.
Z każdą informacją o nadchodzącej rozbiórce pojawialiśmy się pod obiektem, ale tam zawsze wszystko działało w najlepsze. Aż nadszedł ten czas, że i my mogliśmy tu zagościć. Okazji by spędzić Sylwestra w Czarnym Kocie nie mogliśmy sobie odmówić. 
Jak już pisaliśmy, hotel wzniesiony został w niecodziennym stylu architektonicznym. W środku znajduje się coś w stylu malutkiego dziedzińca, czyli tzw. studnia. Tak to wygląda z pokoju hotelowego ...
a tak z dachu.
Niektóre ściany budynku nie zostały nigdy otynkowane. Wokół rosną różne przybudówki, które zajmują sąsiednie działki. 
I właśnie przez zburzenie jednej z nich, rozbiórka obiektu została wstrzymana. Okazało się, że wyburzona przybudówka była wpisana do rejestru zabytków i wykonawca rozbiórki będzie musiał ją odbudować. 
Jest i Czarny Kot !
W pomieszczeniach znaleźć można pozostałości po różnych imprezach tematycznych, jednak podsumowując całokształt, mieliśmy nieodparte wrażenie, że pokoje w tym hotelu były wynajmowane na tzw. godzinki. 
Podobno każdy pokój był tu inny. 
Wystrój obfituje w mnogość kolorów i kształtów. Podobno wielu gości hotelu, nocowało tu tylko i wyłącznie z czystej ciekawości. 
W jednym z pomieszczeń znaleźliśmy pokaźny zbiór kaset vhs. Pewnie była tu świetlica. 
Na stryszku działał podobno sklepik odzieżowy z końcówkami kolekcji. 
Okrągła przybudówka od strony Okopowej. 
Gryzienie od strony Powązkowskiej. W tle widoczny bolid ciecia. 
No i cel naszej wycieczki - daszek. 
Daszek składa się z kilku daszków. Chodzenie po nim nie jest do końca bezpiecznie. 
Okolica się zmienia. Warto chyba zacząć się interesować. 
Na teren po Czarnym Kocie są chętni. Ponoć ma tu powstać 120 metrowy wieżowiec. Jednak rozbiórka ma objąć tylko nielegalnie nadbudowane piętra, a dół Kota ma pozostać. Czy zatem to co zostanie, nadbudowane zostanie o 30 pięter ... czas pokaże. 
Był daszek, pora teraz na piwniczkę. Spodziewamy się tam zapasowego Czarnego Kota, rozpościerającego się na siedem pięter w dół. Zastaliśmy jednak ...
słoiki z ogórkami :)
Kończymy powoli naszego sylwestra. 
Nasze zdjęcia są już w zasadzie archiwalne. 
Chociaż kto to wie, co się jeszcze może zdarzyć. 
Śpij słodko aniołku. 
Do zobaczenia !

5 komentarzy:

  1. Proszę o sprawdzenie skrzynki mailowej :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Piękne - Czarny Kot niczym Kot Schrödingera - martwy i żywy jednocześnie :D

    OdpowiedzUsuń
  3. Wiedziałem, że wejdziecie do Czarnego Kota :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Coś słaba ta piwniczka. Chyba weszliście nie do tej co trzeba :)Ja pamiętam jak w latach 90 tych były w piwnicy robione dyskoteki. Krążyły opowieści że pewnego razu grał w Czarnym Kocie sam Josh Wink. Później były to już typowe dyski gdzie można było dostać po ryju. Oprócz chodzenia na dyski można było też w spokoju pograć w bilarda bo kot oferował jak dobrze pamiętam 6 stołów.

    OdpowiedzUsuń