Kiedyś był to ogromny zakład, obecnie została tylko niewielka część. Jednak jakby to powiedzieć ... Te hale są znacznie rozleglejsze, niż mogłoby się wydawać... |
A i pracownicy nie byli tu całkiem zwyczajni. Niektórzy do tego stopnia zżyli się ze swoim zakładem, że przepracowali tu blisko 80 lat, a do odejścia na emeryturę nie zmusiła ich nawet własna śmierć. |
Do tego jednak wrócimy, bo człowiek patrzy na tablicę a potyka się o klapy. |
Jak wszyscy wiedzą - Wampir z Bytomia atakował na trasie linii tramwajowej 6. Tutejszy upodobał sobie zapewne 13. Ale do wampirów wrócimy za chwilę. |
Już od wejścia zauważamy, że występują tu formy życia, których raczej nie powinno tu być. |
Oprócz wampirów, w Druciance pracują i mieszkają również inne byty bionekrotyczne : zombiaki, wilkołaki, utopce, jetinsyny i mackowaci. Zajmiemy się nimi za chwilę. |
Miejmy tylko nadzieję, żeby cieć nie okazał się wampirem i nie zakłócił nam naszego dzisiejszego spaceru. A teraz kilka słów o naszym dzisiejszym próchniaczku. |
Fabryka Drutu, Sztyftów i Gwoździ, zwana Drucianką, została uruchomiona w 1899 roku. Nie możemy niestety zdradzić lokalizacji. Powiemy tylko, że znajduje się gdzieś w województwie mazowieckim. |
Czasy socjalizmu wymogły przystosowanie do produkcji nowego asortymentu, jaki akurat był niezbędny. |
Przy tak wysłużonych maszynach wampiry miały pełne ręce roboty. Ślusarz narzędziowy Marek i spawacz Igor - wampir komunista, codziennie zmagali się z dorabianiem wytartych części. |
Dla zamydlenia oczu ewentualnej kontroli BHP, na naprawianych elementach umieszczali swastyki, żeby w razie czego było, że to jeszcze Niemcy naprawiali. |
A podziurawione dachy jak stały 30 lat temu, tak stoją do dziś. |
Oprócz wampirów, w Druciance spotkać możemy również zombiaków. Łażą, cuchną i gubią odłamujące się części ciała. |
Zombiaki tworzone były najczęściej przez Urząd Bezpieczeństwa za pomocą podania zatrutej tuszonki. Tym sposobem tworzono z nich tzw. nekroagenturę, aby mieć kontrolę nad wybranym środowiskiem. |
W Druciance pracował technik - zombiak Zenek, który zobowiązany był do donoszenia na innych umarlaków i do likwidowania niezarejestrowanych zombie. |
Udajemy się podziemia starej fabryki. |
Te podpory pamiętają jeszcze Karola Wójcika. |
A tutaj chyba ktoś umarł ... ale zaraz potem wstał. |
Nie wiemy do końca które budynki przetrwały, które stoją tu od początku, a które od czasów bardziej współczesnych. Pewnie nikt tego nie wie, za sprawą występujących tu anomalii. |
Podobno anomalia występuje w Starej Wzorcowni, jednak nikt nie wie, gdzie ten budynek się znajduje. |
Przejścia przez granicę światów pilnuje wielki kot, tricolor. Podobno należał do Karola Wójcika i ratował go przed aresztowaniem, zabijając carskich żandarmów stalową belką... |
Jeśli to prawda, to kot ten musiałby żyć ze sto lat. Aby go przekupić, zabraliśmy wiadro ze śledziami. |
W drodze do Starej Wzorcowni spotykamy Utopców. A Utopce nie lubią, jak się włazi na ich teren. |
Dalej jak widać siedzą Mackowaci. Wyjątkowo nieciekawe osobniki. |
To być może jest hala Starej Wzorcowni. Ale gdyby tak było, produkcja powinna trwać na dobre. |
Pracę robotników nadzoruje tu Oktojetinsyn. |
Opuszczamy Starą Wzorcownię, chcąc jeszcze trochę pożyć. |
Nieopodal stoją auta tych, co nie mieli tyle szczęścia. |
Części z nich zostały zapewne zaadaptowane do budowy parowozu. |
W halkach wybudowanych w latach 80-tych znajdowały się różne zakłady, firemki i warsztaciki. |
Działał tu m.in. warsztat naprawiający busiki T3. |
Był też dziwny skład urządzeń gastronomicznych. |
Pora się ewakuować. Mackowaci śledzą każdy nasz krok. |
Na koniec zwiedzimy budynki biurowo-mieszkalne. Znajdowała się tu portiernia oraz luksusowy apartament dyrektora. |
Fabryka przetrwała czasy carskie, sanację, dwie wojny i socjalizm. Ale nastała zima i rozpoczęło się wyburzanie ... |
Nagle usłyszeliśmy stuk. Poczuliśmy na karku czyjś wzrok. Obejrzeliśmy się. Kot Karola Wójcika siedział na obudowie frezarki. |
Do zobaczenia ! |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz