Przejeżdżając obok rozbiórki naturalnym jest, że zatrzymujemy się, aby popatrzeć. A że cisza, spokój ... |
to od słowa do słowa i jesteśmy już pod obiektem. |
Zapach nie zachęca do zwiedzania, ale nie ma co się zrażać. Może potem będzie lepiej. |
Żeby nie było, nie przechodziliśmy tędy. |
Przez pewien czas nie wiedzieliśmy, gdzie tak do końca się znajdujemy. |
Okazuje się, że trafiliśmy do chyba największego w mieście zakładu utylizacji odpadów. |
Tylko czemu światło zapalone, skoro wyburzają. Może po to, żeby koparki nie zabłądziły. Idziemy dalej. |
Skoro zwiedzanie idzie dobrze, przechodzimy do głównej hali, a tam znajduje się główny kocioł do odpadów. |
Tutaj także nie pogaszono świateł. Co za marnotrawstwo. |
Udajemy się ku górze, w kierunku wlotu do kotła, albo jego wylotu. |
Na kolejnych podestach mijamy plątaninę rur, w których coś jakby zdawało się bulgotać. |
Całkiem ciekawy obiekt się trafił. Warto było przystanąć. |
Pamiętajcie : nawet jeśli obiekt jest opuszczony (lub wydaje się wam, że jest), na kamery uważać trzeba. |
Te akurat służą do odczytów wskazań głównego kotła. |
Obiekt opuszczaliśmy w lekkim pośpiechu. Ktoś krzyczał, że weszli z greenpeace`u na przeszpiegi. Ale tak czy inaczej nie dogonili. |
Lepiej poczytać późno niż wcale, dowiedzieliśmy się przynajmniej, że działający od roku 2001 zakład stanie się nowocześniejszy i przyjaźniejszy dla środowiska. |
Warto zapoznać się wcześniej z obiektem, przed jego zwiedzaniem. Chociaż gdybyśmy to zrobili, to pewnie byśmy nie weszli :) Do zobaczenia ! |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz