środa, 21 marca 2018

PRASKA WIOSNA 5

O czym marzy pszczoła, gdy w sen głęboki wpada, 
O to nam niepszczołom pytać nie wypada.
Z kwiatka na kwiatek bzyka z zachwytu,
Lecz łapie ją w próchniaku nieznośna lepkość bytu. 
Dziś pierwszy dzień wiosny. Przynajmniej niektórzy tak twierdzą. Udajemy się zatem jak co roku na wagary na Pragę.
Zastanawiacie się pewnie skąd wzięła się nazwa tego cyklu. My sami tego nie wiemy. Pewnie dlatego, że Praska Wiosna brzmi lepiej, niż Syfilis. Praskie próchniaki niestety nie należą do najczystszych. Łatwo tu w coś wdepnąć, albo coś wynieść, a my z obiektów wynosimy tylko zdjęcia, więc w tej części Warszawy bywamy dosyć rzadko.
Ale praskie próchniaki też są godne uwagi i również warto je zwiedzać, jednak paradoksalnie nie powinno się robić tego wiosną. Najlepiej wybrać się zimą i przy dużym mrozie :) Ale nie ma co marudzić, zaczynamy !
Nasz dzisiejszy próchniak stanowi wyjątek. Nie był za bardzo obsrany. Może dlatego, że został niedawno opuszczony. Tak czy inaczej jesteśmy miło zaskoczeni.
Na początek możemy zobaczyć tradycyjne wyposażenie próchniaka.
Jest całkiem świeżo. Nawet woda została w akwarium. Chciało by się rzec, że wygląda tak, jakby ryby właśnie wyszły po bułki :)
Nowożytne plakaty świadczą o niedawnej bytności mieszkańców. Poza tym obiekt nadgryziony jest mocno zębem czasu.
Widać, że nowe budownictwo to to nie jest. Za dużo rozpisywać się nie możemy, żeby nie zdradzać lokalizacji :)
Kamienica pochodzi z roku 1914 i wybudowana została przez rodzinę posiadającą dwie garbarnie na Woli.
Nawet jeśli pozostawili po sobie jakieś złoto, to ktoś już nie omieszkał sprawdzić :)
Na Woli węgla nie wydobywali, za to przemysł garbarski był mocno rozwinięty. Właściciele tych garbarni zmuszeni byli stawiać swoje próchniaki aż na Pradze, aby smród nie dolatywał im do mieszkań.
Praga zaczęła się wtedy rozwijać. Atrakcyjne tereny i bliskość metra (w perspektywie) zaczęły kusić deweloperów.
Po dawnych właścicielach nie pozostało pewnie zbyt wiele, ale jak wiadomo próchniaki to kopalnie osobliwości.
Pray hard, party hard !
Odnaleźliśmy między innymi pakiet pocisków z pierwszej wojny.
To też typowy obrazek w kamienicach. Kiedy po wojnie zostały upaństwowione, wielkie mieszkania dzielono na małe klitki, aby zasiedlić jak najwięcej proletariatu. Większość mieszkań posiada małe wanienki i małe kibelki.
Niestety pozostawione rzeczy osobiste są również częstym widokiem. Listy czy zdjęcia bywają na porządku dziennym. Za jakiś czas oglądać będziemy w próchniakach jedynie pozostawione smerfony z messengerami.
Sztuka epistolarna nieuchronnie wymiera. A szkoda. Kochający Andrzej pisze z wojska. Wysłał nawet kilka naboi, które znaleźliśmy przed chwilą :)
Tutaj widzimy doskonały przykład próchniaczego stylu eklektycznego. Stary kaflowy piec doskonale współgra z plastikowymi panelami.
Można ? Można :)
Tutaj chyba zdobienia zachowały się w oryginale. Widać, że nie mieszkało tu byle pospólstwo.
Nasz dzisiejszy obiekcik był jednym z najnowocześniejszych próchniaków na Pradze. Posiadał instalację elektryczną, dostęp do wodociągu, a kupy wypływały z niego wprost do nowiutkiego kolektora I. Jest to główny i najpiękniejszy kolektor na Pradze. Będziemy jeszcze o nim mówić. 
Można skorzystać, żeby zasilić Lindleya. Dziś kolektor ma około 110 lat. Wtedy był świeży i pachnący nowością. 
Ciąg dalszy wyposażenia próchniaczego. 
Wyposażenia pozostawionego przez lokatorów jest sporo. Wygląda tak, jakby po reprywatyzacji, dopiero co zostali wyrzuceni przez czyścicieli. 
Podobno ta właśnie było, ale my nie znamy sprawy, to się nie wypowiemy - LINK
Sponsor dzisiejszego odcinka.
Coś tu komuś wypadło. W razie czego powiemy, że to nie nasze :)
Próchniak okazał się nie taki straszny. Jako że wpisano go do rejestru próchniaków, ma zostać odremontowany i przekształcony w apartamenty. Pewnie łazienki zostaną powiększone. Ale raczej tego nie sprawdzimy, bo po remoncie nas pewnie nie wpuszczą, żebyśmy nie nabłocili. 
Zostało nam jeszcze kilka praskich próchniaczków do wstawienia. Może się uda to zrobić przed kolejną wiosną. No i kanały też wzywają. Nie ma zatem co dłużej gadać, tylko trzeba robić :)
Do zobaczenia !

2 komentarze:

  1. Hmm, nie trzeba być wielkim znawcą Warszawy, żeby próchniaczka zlokalizować ;)

    OdpowiedzUsuń