wtorek, 16 października 2012

APTEKA - DBAM O PRZYPAŁ

Fotka na początek została zapożyczona ze Streetview,  gdyż w całym zamieszaniu nie zdążyliśmy zrobić własnej. Jednak różni się tylko tym, ze my byliśmy po ciemaku. Wszystko inne bez zmian:) Nie wolno więc odkładać zrobienia fotki na później, bo jak mawia stare rumuńskie przysłowie : "Jeśli zrobienie fotki na później zostanie, możesz nie zdążyć, bo przypał cię zastanie".
Nie ma leków, a świetlówki nam nie potrzebne. Znamy co prawda takich, którzy zrobili by z nich użytek ...

Rewelacji nie ma, ale przynajmniej można umyć rączki :)
Jeśli te naczynia się połączą, budynek zniknie z powierzchni ziemi.

No właśnie, drzwi zamknięte i aby wykupić leki, trzeba skakać przez ogrodzenie.
O istnieniu w tym miejscu apteki świadczy chyba tylko to. Poprosimy proktokardiamid.



Ktoś nie spuścił wody.
Do apteki przylega budynek mieszkalny. Jak widać mieścił się tu hufiec harcerski.
Druh Podciechowski to największy rower, bardzo lubi wp...ać fasolę :)

Nadpalony alien.





Co tu może być? Pełne. Czyżby zasuszona małpa ?


Znowu ten Pronit.


Kto miał takie klocki w dzieciństwie ?

Jest daszek, nie jest źle.
Kiedy siedzieliśmy na daszku, przed budynek podjechał samochód z ochroną typu Solid. Było jakoś po północy i wyglądało na to, że zamierzają przezimować tu do rana. Jedyne rozsądne wyjście znajduje się tam, gdzie parkują. Pozostało nam wybierać : przedzierać się przez czyjąś posesję, sąsiadującą z komisariatem, czy przez teren szkoły, pod okiem ciecia i kamer. Ogrodzenie wysokie, ale reflektor na 10 sekund przygasa. Live or die...  make your choice.


Przed wejściem zapoznaj się z treścią ulotki, gdyż każdy przypał niewłaściwie stosowany zagraża twojemu zdrowiu bądź wolności.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz