wtorek, 24 lutego 2015

SPHINX

Rzadko się zdarza, że trafiamy do restauracji. Po pierwsze jest tam nudno i trzeba długo czekać, a po drugie jedzenie po nocy nie jest zdrowe. Mogą przyśnić się Cyganie. 
Jednak niektóre restauracje nie są czynne za dnia. Aby w nich zjeść trzeba wybrać odpowiednią porę. A i jedzenie nie jest tu zwykłe. Zamiast kotleta można najeść się tu strachu i nakarmić adrenaliną 
- Tato, nie możemy przyjść do restauracji w dzień, jak normalni ludzie ?- Nie gadaj gówniarzu, piłuj kłódkę !
Działa czy nie działa, oto jest pytanie. Na wszelki wypadek, wyłącz zasilanie. 
Na sali panuje nieład. Przydała by się jakaś Szabrowa Rewolucja. 
Pustka. Jedyną rozrywką jest siedzenie w bezruchu i obserwowanie sikających na szyby ludzi. Wewnątrz panuje całkowita ciemność, więc ludzie na zewnątrz kompletnie nie zdają sobie sprawy z tego, że ktoś patrzy ...
Chyba nawet nie zdawaliśmy sobie sprawy z faktu istnienia tej restauracji. Dla nas nabierają one wartości po opuszczeniu. 
A jak komuś mało, to może uzupełnić braki w pożywieniu w okolicznym sklepie i spotkać Ciecia Glonojada. Cieć Glonojad to bystrzacha - mysz się nie przemknie bez jego wiedzy. Poświęcimy mu osobny odcinek. 
W tej restauracji też jedliśmy ostatnio. Po opuszczeniu znacznie zyskała.
Trzeba będzie pomyśleć nad napisaniem przewodnika po opuszczonych lokalach gastronomicznych stolicy. "Gdzie nie zjeść, bo jest zamknięte" albo coś. 
Na sali wszystko zjedliśmy i znowu zrobiło się nudno. 
W górę czy w dół...
Kiedy korzystamy z toalety na obiekcie, zawsze ciągnie nas do damskiej. 
Najbardziej mroczne miejsce każdej restauracji, czyli tzw. Mroczny Zaułek. Jeśli jakiś zabłąkany klient trafi tu w poszukiwaniu toalety, zostaje zdybany i przerobiony na kotlety. 
Zapuszczamy się do bardziej tajemniczych części restauracji. 
Tabliczki sugerują, że wychodzimy ze strefy Sfinksa. Kto wie, na czyje wody wpłyniemy. 
Od razu widać, że pracownicy naszej restauracji nie byli w lochach mile widziani. 
Pewnie dlatego, że po całym terenie porozstawiali pułapki a złapane formy życia przerabiali na kotlety. 
W podziemiach widzimy tajemnicze budowle megalityczne. 
Podobno sąsiadujący ze Sfinxem "Sezam" wybudowany został na fundamentach czegoś przedwojennego. Nie pamiętamy co to było, ale miało wielkie podziemia. Przy okazji zwiedzania "Sezamu" nie udało się ich odnaleźć. Być może weszliśmy do nich właśnie teraz. Fotki z "Sezamu" będą niebawem, niech tylko opadnie kurz ...
Tunele wentylacyjne. Aż się prosi, żeby zza rogu wyskoczył jakiś Alien, chociaż malutki ...
Podziemia są długie. Nie wyglądają na kiedykolwiek używane. Pełno w nich wspomnianych wcześniej tajemniczych megalitów ;)
Ta część była używana. Straciliśmy rachubę, czy jesteśmy pod Sphinxem, Mc Donaldem, czy Sezamem. A może to już podziemia Pałacu Kultury ... 
Czujnik do sejsmografu (chyba). W "Sezamie było takich pełno. Zainstalowano je prawdopodobnie w związku z budową metra. 
A podziemia ciągnęły się i ciągnęły, aż zrobiła się znowu 4 rano. A za chwilę do pracy ...
Spadamy zatem. Najedzeni wrażeń i pełni energii do dalszego przypału :) Do zobaczenia !

3 komentarze:

  1. A Panowie gdzie pracują ? :) W wodociągach ? :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Podziemia jak w bunkrze Hitlera :). Kiedyś w tym miejscu był Hortex mieli bardzo dobre desery za przystępną cenę. W weekendy i w tygodniu po 16 tej był tam zawsze tłok. Pamiętam że najlepszy był deser "Fantazja" za 15 zeta. Teraz taki deser np u Grycana kosztowałby z 50 zł.

    OdpowiedzUsuń
  3. O, zamknęli go? Pamiętam to wnętrze jeszcze z czasów dzieciństwa, gdy mieścił się tam Hortex. Z czasem zawęził się do malutkiego stoiska, a potem chyba zniknął zupełnie. Sfinks go zeżarł. Tym bardziej się cieszę, że S umarł, oby na zawsze, nie przepadam za tą siecią, głównie z powodu jadła, po którym zawsze źle się czułam, pomijając już drobiazg. że 99% dań była z opisu niejadalna (czyli tradycyjnie polska, hi hi).

    OdpowiedzUsuń