Konstancin nie tylko próchniakami stoi. Przekonaliśmy się już o tym zwiedzając papiernię. Tzn. przekonalibyśmy się, bo przecież nas tam nigdy nie było. |
Tymczasem gdzieś na uboczu, po środku lasu, potknęliśmy się o taki obiekcik. |
Na początku poruszaliśmy się bardzo powoli, ponieważ nie było pewności czy to opuszczone czy nie. |
Jeżeli opuszczone, to od bardzo niedawna. |
Przed wejściem trzeba popatrzeć, poobserwować, obejść dwa razy dookoła. |
Wiemy już chociaż co tu było. Wita nas cały przekrój tabliczek. Trzy z zakazem palenia i jedna ze sponsorem dzisiejszego odcinka. |
Na wejściu mamy telewizorek. Jednak zamiast filmów można obejrzeć siebie. Dziwne. Może to kanał dla zadufanych w sobie. |
Jeśli chodzi o opuszczone szpitale, to rzeczy z nich bywają raczej wynoszone. |
Tak świeży i nie zdewastowany obiekt nie trafia się często. Chodzimy na palcach, żeby nie pobudzić pacjentów. |
Na korytarzach panuje spokój i porządek. |
Toalety czyste ... |
Po ciemku słabo się zwiedza ... |
Wracamy za dnia. |
Kształty budynku wydają się bardziej interesujące, pokazują inne oblicze. |
Przy okazji wykazujemy tęsknotę za latem, ciepłem i niechęć do mżawki, roztopów i błota. |
Co prawda budynek niewysoki, ale skoro jest winda to możemy skorzystać. Niestety nie działa. Jak później się dowiemy, pacjentom było to też nie w smak. |
Kalendarz zatrzymał się na przełomie 2012 i 13. Oddział został przeniesiony w inne miejsce, też w Konstancinie. Powody przeniesienia nie są nam znane. |
Dzięki kluczom możemy zwiedzać do woli wszystkie pomieszczenia. |
Tabliczka dotyczy wysokości budynku, czy długości korytarza ? Jedno i drugie nie wygląda na tyle. |
Hmm |
Trochę nam się chyba to wyposażenie nie zgadza ... |
Pacjenci ośrodka oprócz leczenia mieli zapewnioną również rozrywkę. |
Nic dziwnego, że winda nie działa. |
Próbujemy coś zaradzić, ale niestety padł silnik. |
Pomimo wielu niedogodności jakoś udało się nam wdrapać na dach. |
Pozostało trochę sprzętu ... |
i podręczniki ... Poczytamy i możemy zacząć przyjmować. |
W sali zabiegowej zostały płyty z muzyką dla pacjentów. Niektóre całkiem niezłe kawałki. |
Zwiedzimy jeszcze pomieszczenia techniczne. |
Nie skomentujemy. |
Ładne szybki teraz widziane z drugiej strony :) |
Szklanka cztery złote kosztuje, a on dobra dobra i nie zapłacił. |
Szpital Kardiologiczny w Konstancinie kojarzyć będzie nam się miło. Aby go zdobyć poświęciliśmy wiele wieczorów, jednak duży wysiłek połączony z pracą zespołową ostatecznie zaprowadził nas do celu. |
Dziś nie ma czego zdobywać. Nie ma prądu, nie ma ciecia, a w pustych pomieszczeniach bez okien hula wiatr. |
Być może nie ma już nawet obiektu, ale my wiemy to tylko od innych osób. |
Nie chcieliśmy tego sprawdzać. Dla nas ten szpital pozostanie w pamięci jako świeży, nietknięty i stanowiący duże wyzwanie. Śpij słodko aniołku. Dobranoc. |
łoł. ciekawy socmodern. nawet łupinka przed drzwiami jest.
OdpowiedzUsuńczy to jest to rządowe sanatorium na (w?) Królewskiej Górze, gdzie bawił po zawale Miron Białoszewski?
A do piwnic nie zawitaliście??? O_o
OdpowiedzUsuńTak czytam, oglądam i myślę że dzięki waszym wyprawom i relacjom z nich ocalacie od zapomnienia właśnie takie perełki jak powyższy szpital. Fajnie że jesteście.
OdpowiedzUsuńa jeśli już jesteśmy w Konstancinie to pamiętam że na działce przylegającej do ośrodka Tabita były jakieś górki oraz ogrodzenie z drutem kolczastym wskazujące że był tam fort czy cuś podobnego. Ludzie z ośrodka mówi że są tam jakieś ruiny. Plotek o ruinach nie sprawdziłem więc może jak byście byli kiedyś w pobliżu... mozliwe też że jest już po temacie i teraz stoi tam piękna willa z basenem
OdpowiedzUsuń