wtorek, 8 sierpnia 2023

FALLOUT SIEDMIU PANIEN v. 2.0

Są obiekty, które odwiedzamy wielokrotnie i zawsze odnajdujemy coś nowego. I nawet jeśli wydawałoby się, że to już naprawdę koniec, to coś tam jeszcze wtedy się trafi. 
Na skraju naszego obiekciku znajduje się taki oto niedokończony próchniaczek. Można by przysiąc, że zwiedzaliśmy go już. Jednak nie możemy nigdzie znaleźć zdjęć. Co szkodzi wejść jeszcze raz.
Nie wiadomo do czego ten próchniaczek miał służyć, zresztą nawet gdybyśmy wiedzieli, to nie możemy powiedzieć, żeby nie zdradzać lokalizacji.
A z naszego, ogromnego niegdyś obiekciku, pozostała w zasadzie tylko jedna hala, która obecnie użytkowana jest przez jakieś firmy i firemki. 
Ten napis doskonale pasuje do naszych odwiecznych wypraw do Ursusa. 
Po zwiedzeniu próchniaczka, połączonym z wypiciem herbatki u panów sqotersów , chcieliśmy powoli opuścić lokal. 
Jednak wtedy okazało się, że najciekawsze dopiero przed nami.
Co prawda nie było pod ręką gumiaków, ale taka mała kąpiel była przyjemną ochłodą w tak upalny dzień. 
Nasz dzisiejszy schronik rozpościera się pod całym budynkiem. Trzeba uważać na dryfujące odpady, oraz węgorze elektryczne, które przez lata wyewoluowały tu do niespotykanych rozmiarów. 
To już kolejny, nie oddany nigdy do użytku schron na terenie zakładów. 
Postępująca ekspansja deweloperska w tej okolicy jak na razie omija tego próchniaczka, ale zapewne niedługo to się zmieni. 
Chciało by się powiedzieć, że to już z całą pewnością nasz ostatni raz tutaj, ale nigdy nie można mówić nigdy. 
Do zobaczenia !

 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz