Są obiekty, które odwiedzamy wielokrotnie i zawsze odnajdujemy coś nowego. I nawet jeśli wydawałoby się, że to już naprawdę koniec, to coś tam jeszcze wtedy się trafi. |
Na skraju naszego obiekciku znajduje się taki oto niedokończony próchniaczek. Można by przysiąc, że zwiedzaliśmy go już. Jednak nie możemy nigdzie znaleźć zdjęć. Co szkodzi wejść jeszcze raz. |
Nie wiadomo do czego ten próchniaczek miał służyć, zresztą nawet gdybyśmy wiedzieli, to nie możemy powiedzieć, żeby nie zdradzać lokalizacji. |
A z naszego, ogromnego niegdyś obiekciku, pozostała w zasadzie tylko jedna hala, która obecnie użytkowana jest przez jakieś firmy i firemki. |
Ten napis doskonale pasuje do naszych odwiecznych wypraw do Ursusa. |
Po zwiedzeniu próchniaczka, połączonym z wypiciem herbatki u panów sqotersów , chcieliśmy powoli opuścić lokal. |
Jednak wtedy okazało się, że najciekawsze dopiero przed nami. |
Co prawda nie było pod ręką gumiaków, ale taka mała kąpiel była przyjemną ochłodą w tak upalny dzień. |
Nasz dzisiejszy schronik rozpościera się pod całym budynkiem. Trzeba uważać na dryfujące odpady, oraz węgorze elektryczne, które przez lata wyewoluowały tu do niespotykanych rozmiarów. |
To już kolejny, nie oddany nigdy do użytku schron na terenie zakładów. |
Postępująca ekspansja deweloperska w tej okolicy jak na razie omija tego próchniaczka, ale zapewne niedługo to się zmieni. |
Chciało by się powiedzieć, że to już z całą pewnością nasz ostatni raz tutaj, ale nigdy nie można mówić nigdy. |
Do zobaczenia ! |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz