czwartek, 21 lutego 2013

ARCELOR PRZYPPAŁ

Są takie miejsca, do których wraca się wielokrotnie. Za każdym razem można odkryć coś nowego, znaleźć obszary, których jeszcze się nie penetrowało. Tak jest szczególnie w przypadku dużych zakładów, które nie są jeszcze do końca opuszczone. Ich powolne wymieranie odrywa przed nami coraz to nowe pomieszczenia.
Dotyczy to dawnej Huty Warszawa, obecnie wykupionej przez koncern Arcelor Mittal. W związku z tym, iż ostatnimi czasy firma odczuwa skutki kryzysu, w Europie zwolniono wielu pracowników, co pociągnęło za sobą falę strajków. Dowiedzieliśmy się, że Huta Warszawa również czasowo wstrzymała produkcję, w związku z brakiem zbytu. Czyżby zatem stawała się opuszczona ? Trzeba to sprawdzić.
Zmiany nastąpiły też na naszym blogu - interfejs użytkownika całkowicie się zmienił a wstawianie większej ilości zdjęć w poście stało się problematyczne (wstawianie posta zajmuje więcej czasu, niż sama wyprawa :) ). Do czasu ogarnięcia tematu zdjęcia w postach mogą być wstawione nie po kolei (blogspot sam decyduje o słusznej kolejności :) ) lub mogą być krzywe :) Za ewentualne niedogodności przepraszamy.

Eksplorowalna opuszczona część Huty została dawno wyburzona. Kiedy byliśmy tu ostatnio, budynki widoczne na zdjęciach były pozamykane i czynne.

To była jedna z naszych pierwszych wypraw, przypałowa łezka się w oku kręci.





W związku z obawą o ewentualną obecność ochrony, lepiej nie pokazywać się za dużo. Wchodzimy do budynków.

Niby huta, a w halach trzymają drzewo. Może nie mają węgla do rozpalenia w piecu. A choiną to co, nie można palić ? A nawet lepiej :)

Nasza wyprawa była w weekennd, więc nie byliśmy w czasie pracy. Co za tym idzie, wejść mogliśmy.

Biegi i inną aktywność ruchową uprawiamy raczej z rana, dlatego tutaj również mogliśmy wejść.


Teraz możemy zaatakować ich z powietrza.




Chyba przez pomyłkę eksplorujemy MPO.


W kolejnych budynkach części biurowe ściśle przylegają do hal produkcyjnych.




Jest w orkiestrach dętych jakaś siła ... :)


Tutaj produkcja surówki ustała na dobre, nie ma nawet takiej z kiszonej kapusty.


W przypadku przypału zbij szybkę ...

lub użyj zaszabrowanego węża z dyndającej skrzynki.



Niby wyjście pożarowe ...

a dalej nie pozwalają wchodzić z ogniem.

Tak czy inaczej musimy mieć się na baczności.


Przez chwilę myśleliśmy, ze ten spychacz działał, okazało się jednak, że tuż za nim znajdowała się klapa od kanału ciepłowniczego.

Wchodzimy na bocznicę kolejową.


Po terenie kręcą się pracownicy, dlatego dopóki myślą, że też nimi jesteśmy, możemy chodzić.



Mamy pociąg do przypału.



Charakterystyczna wieża ciśnień jest widoczna z daleka.

Z niej również widać daleko.



Możemy zobaczyć hutę w nowym świetle.

Zbiornik poziom wyżej.

Jeszcze wyżej, jeszcze musisz.

Same zakazy, wstęp od lat 18.




Te hale wyglądają na mniej opuszczone, jednak mają tu straszny nieporządek. Nic więc dziwnego, że nikt nie chce kupować stąd surówki, pewnie depczą ją też brudnymi nogami :)





Jakieś tam licho pali w kominie, może więc huta nie jest opuszczona ?

Szubienica jeszcze z czasów zaboru włoskiego.


Wkraczamy w strefę zrzutu.

To zdjęcie miało być później, ale co tam :)

Na kolejnych halach pali się światło, miło z ich strony, ale tym razem penetrowaliśmy w dzień. Po co zatem światło na halach zapytacie, pewnie po to by bacowie mogli wypasać na nich łowiecki :)

Przyczepka do odwracania uwagi, ogólnie sporo tu przypałowych gratów.


Powinno być chyba "z grubsza". Mieścił się tutaj dział fotoszopowania i odchudzania surówek, a może nawet i szynek :)

Nie ma za bardzo czego wypożyczyć, ci którzy byli tu wcześniej, już sobie wypożyczyli.


Odbijamy kartę i do roboty.






Tutaj chyba mieścił się dywanik.

Dyrektor miał przez okno pełny podgląd na zakład.


Na operatywkach podawali nie byle co, ale wiadomo, najlepsze towary szły do huty, żeby nie denerwować pracowników.



Pozostały jeszcze pierwszomajowe dekoracje.

Księgowość, jednak nie mamy dziś weny do papierków.



Ktoś tu nieźle nabałaganił.


A za oknem praca wre, pracownicy jakby nie zauważali, że huta jest opuszczona :)

Chcieliśmy jeszcze po raz kolejny zaliczyć elektromagnes ...

ale maszynista nas podkablował. Dawno nie goniło nas trzech cieciów, ale dobiegli do ogrodzenia kiedy już siedzieliśmy w samochodzie. Pozdrawiamy :) Swoją drogą ten maszynista to jakiś Miętus z Targówka :) Opuściliśmy więc Hutę, a następna wyprawa będzie w podobnym klimacie. Do zobaczenia !

7 komentarzy:

  1. wskazówka:
    Zdjęcia w oknie edycyjnym można wycinać, wklejać, kopiować, jak tekst - prawym przyciskiem myszy.
    Gdy wyszły krzywo (rozumiem nie jedno pod drugim) to Ctrl A i 'usuń formatowanie' i jeszcze raz Ctrl A - ustawić do lewa, prawa, środka..

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja chcę takie krzesełka!!!!! Legalnie. Zapłacę. Tylko komu... Macie może numer do ciecia? ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie zadajemy się z cieciami :) Najlepiej chyba iść tam i zagadać z któryms z nich (siedzą od Improwizacji). Załatwienie sprawy w samym Arcelor Mittal nie przyniesie raczej rezultatu, pewnie prościej im będzie to wywalić, niż komuś oddać/sprzedać. Polska.

      Usuń
  3. Aha, jasne! Przychodzi mialkotek do ciecia i...

    bardziej tak:

    Dzień Dobry! Widziałam na jednym blogu w internecie, że walają się tu fajne krzesła. Chciałabym je kupić.

    czy tak?

    Dzień Dobry! Wczoraj we śnie ukazała mi się Matka Boska i rzekła: "Zaprawdę powiadam ci, są na terenie huty Arcelor-Mittal krzesła, które ocalić od zguby musisz, albowiem przecudnej urody są!". Macie tu jakieś krzesła?

    a może tak?

    Dzień Dobry! Ładna kufajka! A ciepła? Bo jakoś tak się Pan trzęsie. Herbatka z prądem by się przydała. O, akurat przypadkiem mam tu flaszeczkę rumu Seniorita. Pan się poczęstuje! Koledzy też. Ja nie będę przeszkadzać, tylko sobie pozwiedzam, jeśli można, bo widzę, że niedługo burzyć to będą, a ja pasjami uwielbiam obiekty architektury industrialnej...

    OdpowiedzUsuń
  4. Wycieczka się udała. Czas reakcji ochrony wyniósł 1,5 godziny tak więc spokojnie można było pozwiedzać Hutę;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Ta połamana Orlina na krzesełku jest przejmująca....

    OdpowiedzUsuń