Wakacje to sezon ogórkowy. Nie ma czasu na wywoływanie i wstawianie fot z grubszych wypraw, trzeba zatem wrzucać te mniejsze. Dziś wpadliśmy na szybkie zakupy do sklepu "Na Górce". |
Ten pawilon handlowy na warszawskich Bielanach stoi opuszczony od jakiegoś czasu. |
Sklep. Kiedyś nazywał się "Mery", zapewne od właścicielki Marianny. |
Widać, że przez lata bycia opuszczonym, sklep przebranżowił się na menelosadę. |
Dowiedzieliśmy się w nieoficjalnej rozmowie z jednym z byłych pracowników, że właścicielka nadużywała alkoholu. W tym miejscu stało łóżku na którym odpoczywała i na którym też zmarła. |
Zaplecze |
Na górze, a raczej na górce puste półki, zobaczmy co dają na dole. |
W piwnicy podobny smród. |
Zaplecze socjalne. |
Szafki pracownicze. |
Co tu dużo pisać. Nie obkupiliśmy się w sklepie. Nie polecamy. To już chyba na Bielany będę jeździł, a tu nie będę kupował. A nie, tu są Bielany. No to do Bydgoszczy. |
Najdłużej działającym przybytkiem w całym pawilonie był optyk. Na stronach internetowych cały czas figuruje jako czynny :) |
No i widać, że większa tu kultura niż w sklepie. |
Chociaż może niekoniecznie. |
Najciekawszym, tzn. jedynym ciekawym miejscem w pawilonie jest przychodnia. Zwiedziliśmy ją swojego czasu i zdaliśmy relację. Widać, że popełniono tu jakiś błąd medyczny :) |
Heh wspomnień czar. Fajnie że udało Wam się dostać do tego sklepu.
OdpowiedzUsuńTez możesz zwiedzić, póki otwarte :)
UsuńSzkoda, kiedyś był dobrze zaopatrzony. A ciekawe skąd nazwa. Czy od usypiska na którym był zbudowany, czy od będącego tu w latach 60 tych osiedla (wsi) Wrząca Górka?
OdpowiedzUsuń