Przedstawiamy szybki przegląd wyburzeń. Dziś na literę B. W pierwszej kolejności żegnamy się z uroczym próchniaczkiem przy Brylowskiej. |
Zdjęć z rozbiórki nie będzie, pokażemy go takim, jakim go zapamiętaliśmy. |
Jeszcze do niedawna mieszkali tu ludzie. Kiedy się wynieśli, z wyrwanych kranów cały czas lała się woda. |
Wystarczył tydzień, aby wszystko spowiło się wilgocią. |
Wielu zdjęć nie ma, ale obiekt wyglądał jak to się mówi, jakby lokatorzy właśnie wyszli po bułki :) |
Kolejny obiekt, który przeszedł właśnie do krainy wiecznych próchniaków, znajdował się na Barszczewskiej. |
Przetrwał wojnę, ale dzisiejszych czasów nie przetrwał. Bo prawdziwa wojna jest właśnie teraz. |
Kiedy byliśmy tu pierwszy raz, zastanawialiśmy się czy to aby jest opuszczone. Przez myśl przeszło, że może to niefrasobliwy gospodarz zapomniał zamknąć na noc drzwi. |
Prezentowane foty pochodzą już ze schyłkowego okresu, kiedy to obiekt przejęli dzicy lokatorzy. |
Kiedy byliśmy tu parę lat temu, zwiedzaliśmy na palcach. Podczas eksploracji słyszeliśmy, jak krawiec pracował na dole. |
Koncentrat do wyrobu Coca Coli :) |
I tym sposobem pożegnaliśmy się z dwoma uroczymi próchniakami. Za chwilę przeobrażą się w piękne motyle. Śpijcie słodko aniołki. |
Dobranoc słodki książę (tak mawiał mój znajomy z teatru). |
"Przetrwał wojnę, ale dzisiejszych czasów nie przetrwał. Bo prawdziwa wojna jest właśnie teraz."
OdpowiedzUsuńNiestety, bardzo prawdziwe. Zarówno w odniesieniu do próchniaczków, jak i wielu obszarów życia codziennego.
już mówiłem, że p.o. Konserwator Krasucki powinien z automatu wszystkie warszawskie budynki przedwojenne wpisać do rejestru zabytków. niech się potem inni martwią, a nie my.
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńŚledząc Waszą stronę, bardzo często natrafiam na zdjęcia tego rodzaju jak w tym poście. Dokładniej, chciałbym się dowiedzieć co dzieje się z takimi przedmiotami jak przedstawiony wyżej na jednym ze zdjęć radioodbiornik Arkona z warszawskich ZRK? Jest to np jeden z rzadszych modeli radioodbiorników polskiej produkcji i czy zabranie go z tej piwnicy można byłoby nazwać kradzieżą? Na pewno znalazłaby się nie jedna osoba, która chętnie przywróciłaby go do świetności. A to tylko jeden z przykładów, całkiem niedawno telewizor Zefir, kiedyś w szufladzie panele od radia samochodowego Admirał, i było jeszcze kilka innych ciekawych przykładów. Myślę,że czegoś takiego nie można traktować jako kradzież, przynajmniej w sferze moralnej jest to w 100% usprawiedliwione.
OdpowiedzUsuńDziękuję a możliwość zajrzenia tam gdzie wzrok nie sięga...
Pozdrawiam.
Rafał
rafal78@onet.eu
A ja się zastanawiam nad losem tych wszystkich starych ksiązek,ulotek,dokumentów itp. ktore ogladam na waszych zdjeciach ,chetnie bym przygarnęła większość z nich :) pozdrawiam i wracam do penetracji waszego bloga - jest super!! ewa_on
OdpowiedzUsuń