wtorek, 29 września 2020

ZNIKAJĄCA WARSZAWA

Kolejny próchniaczek w okolicy. Tym razem ostatni. Pora zakończyć tematykę próchniaczą i zająć się czymś innym. Pokazywaliśmy go już kiedyś, ale to było dawno i pewnie nikt nie pamięta. 
Nasz dzisiejszy próchniaczek jest dosyć stary, bo pochodzi z roku 1910. Wybudowany został przez pracowników kolei Warszawsko-Wiedeńskiej. Trzeba zatem mieć się na baczności, bo ponoć kolejarze to mendy :) W dzisiejszych czasach stał się nieco przestarzały i odstaje już znacznie od otoczenia. Wchodzimy przez przejazd bramny, który sądząc po zapachu, stał się przejazdem sramnym :)
Obiekcik posiada charakterystyczną studnię. To stąd chyba pochodzą foty wystających ponad nią czubków wieżowców. My chyba ustawiliśmy się nie w tę stronę :)
W 2016 roku zorganizowano na murach naszej dzisiejszej studni "Znikającą Wystawę". Zdjęcia miały wisieć dotąd, aż nie znikną. Miało to chyba symbolizować ulotność starych warszawskich kamienic. Czy wiszą dalej nie wiemy. 
Ale nie samymi zdjęciami człowiek żyje. Skoro byliśmy na miejscu, wypadało zajrzeć do środka. 
Z oczywistych względów nie możemy podać adresu próchniaczka, aby nie zdradzać lokalizacji.  
Na pierwszy rzut oka to jemioła, a więc możemy pocałować pierwszego napotkanego menela. Jednak to stworzenie okazało się być Alienem, a wypalony powyżej krucyfiks mówi sam za siebie. 
Lokatorzy pojawili się bardzo szybko. Znowu będzie zwiedzanie na wdechu. 
Wewnątrz odnajdujemy tradycyjne wyposażenie próchniaka. 
Chociaż Świebodzin nie trafia się co dzień, występuje tylko w porządnych próchniakach. 
Pociski na wampiry - kaliber 100 również często możecie znaleźć w kamienicach. 
Polskie bombki, nie to co teraz. 


Lokatorzy kamienic - nazywani przez nas typowymi mieszkańcami próchniaków, często pozostawiają po sobie zdjęcia ...
oraz dokumenty. 



Nie chcąc przedstawić ich w złym świetle, pokazujemy tylko zdjęcia dobrze doświetlone. 

Tradycyjne ślady po poszukiwaczach żydowskiego złota. 
Świadectwo kolejowych korzeni próchniaczka. 
Każdy próchniaczek trzeba zwiedzić od piwnic aż po dach. 
Na daszku była mgła i słabo widać było zmieniającą się okolicę. 


A okolica zmienia się szybko. Wystarczy chwila i nie wiemy, gdzie jesteśmy. A może czasem lepiej nie wiedzieć ... Do zobaczenia !