Naprzeciwko naszego celu znajduje się folwark należący niegdyś do dworku, jednak okazał się nie być opuszczonym (pies wgryziony w tyłek był jak najbardziej realny). |
Od wejścia daje się odczuć serdeczna atmosfera, strudzony turysta jest tu miło przyjmowany. |
Okazuje się, że nawet anarchiści podnajmują tu jedno pomieszczenie. |
Dworek pochodzi z roku 1843 a wpisany do rejestru zabytków został w roku 1967. |
Majątek (wraz z folwarkiem) należał do fabrykanckiej rodziny Wernerów z Ozorkowa. Ostatnim właścicielem był Józef Werner, który posiadał udziały w cukrowni w Leśmierzu (ale o tym kiedy indziej). |
Po napisie powitalnym napotykamy kolejne, tym razem bardziej niepokojące. |
Cóż począć z takim życzeniem ... |
Kolejne napisy zasiały w nas ziarno niepewności. Chyba jednak sataniści i faszyści nie lubią gości. |
Zaschło nam w gardłach. Niektórzy na eksploracjach preferują browary, my wolimy napoje bardziej luksusowe, po których zawsze wypatrzymy wejście :) |
Część satanistyczna. |
Kiedy w budynku był prąd, zapewne był to pokój uciech ... |
Zbliża się wieczór, więc obawiamy się, że za chwilę rozpocznie się składanie ofiar z kogutów i mniejszości etnicznych. Oglądamy na szybko strych i piwnicę i uciekamy. |
Zwiedzenie zabudowań folwarcznych nie wypaliło, ponieważ wpadliśmy w miejsce zrzutu gnojówki przez okolicznych pańszczyźnianych chłopów. |
Miło się zwiedza takie dworki. W Warszawie to stałyby opuszczone i niszczały, lub trafiłyby pod spychacz, a tutaj to chociaż sataniści wykorzystują. I tym optymistycznym akcentem żegnamy się. |