Nie ma to jak pamiątkowe zdjęcie z obiekcie.
Zakład Urządzeń Radiowo - Telewizyjnych. Po pokonaniu bramy wpadliśmy wprost na ciecia. Nie chcieliśmy zginąć w jego objęciach, dlatego musieliśmy szybko się ewakuować.
Cieć zaniechał pościgu, a kiedy czaił się przy bramie ...
weszliśmy z drugiej strony, byliśmy jak duchy :) co widać na zdjęciu.
W sumie nie wiadomo po co tego pilnują. Może to jakiś duch ciecia robi obchód po okolicy.
A przypalanie dozwolone ?
Zaczęły nawiedzać nas tajemnicze zjawy - duchy pracowników ochrony, które nękają eksploratorów.
Na początku był przypał.
A nie ma przypału bez wejścia na dach.
Nadciągają przypałowe chmury. Z wysokości możemy mieć baczenie na poczynania ciecia.
Wyposażenia za wiele tu nie zostało.
Logbook zapełniony.
Znaleźć tu można tylko pudełka po butach i pełno metek po ubraniach dresiarskich marek. Jednak z uwagi na bliskość ciecia nie mogliśmy błyskać, więc fotek nie będzie.
Cieć robi obchód rozglądając się za nami, a my w tym czasie odwiedzamy jego cieciówkę.
Najnowszy krzyk cieciowej mody. Dyskretna elegancja.
Cieć powrócił do cieciówki, my opuściliśmy teren, wszyscy byliśmy szczęśliwi. Żaden cieć nie ucierpiał podczas realizacji tego odcinka :) Do zobaczenia.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz