Pewnego razu spacerując po pewnym dachu zauważyliśmy taki oto budyneczek. Co prawda nie preferujemy browarów w czasie penetracji, jednak tym razem postanowiliśmy zrobić wyjątek. |
Burzenie rozpoczęło się w roku 2006, od tego czasu ten pusty plac straszy. Myśleliśmy, że nic już nie zostało. |
Charakterystyczne palety :) |
Do dnia dzisiejszego ostał się tylko budynek warzelni. Musimy uważać, aby nie nawarzyć sobie przypału. |
Wchodzenie do browaru na własną rękę jest oczywiście nielegalne. My jak zwykle załatwiliśmy sobie zgodę i zwiedzimy go w towarzystwie pracownika. |
Zaczynamy bez owijania w bawełnę. |
I tak się staje. W Dublinie mają wielkie interaktywne muzeum Guinnessa, a u nas, browar z prawie dwustuletnią tradycją wygląda tak. No wiem, czepiamy się, apartamenty też posłużą dobru publicznemu. |
Charakterystyczna klawiatura sprzed lat. Pamiątek po browarze jest tu mało. |
Trochę papierów, danych osobowych, jak zwykle. |
Stan słodu na dzień ... można zabrać dla żony :) |
Najbliższe silosy w Gdańsku. |
A za oknem wiosna. |
Worki z węglem do palenia pod kotłami :) |
Miernik poziomu alkoholu ... chyba wolelibyście dmuchać :) |
Potknięcie się po browarku :) |
Pijało się. |
... destroy. |
W podłogach pełno dziur. Wchodzenie po piwku niewskazane. |
Jęczmień po produkcji piwa. |
I taka melancholia przedwyburzeniowa. |
Znowu jęczmień. Może pracował tu krewny Ś.P. Leppera. |
Czarny koń tej eksploracji. |
Wreszcie jakieś pamiątki. Wspomnienie dzieciństwa. |
Znowu tematem przewodnim są okna, ale trudno się im oprzeć. |
Apartamentowce będą miały inne. |
Zachowało się trochę piwnic. |
Smakowe :) |
Chodząc podziemiami natknęliśmy się na bonusową szafkę :) |
Na koniec trochę chemii. |
Wreszcie coś się tu dzieje ! |
Znalazłoby się parę osób, które można by tu umieścić :) |
Rzeczywiście eklektyzm w tym browarze. To wygląda nam na późne Rokokoko. |
Mogliśmy dorwać się do sterów ! |
Widziało się lepsze sterownie, ale nie ma co narzekać. |
Na tej stronie zobaczyć możecie dokumentację upadku. |
Młodsi użytkownicy Warszawy, o ile zastanawiają się nad tym, zapewne nie wiedzą co stało na tym opustoszałym placu. A za chwilę nikt nie będzie pamiętał i wszyscy będą pili Heinekena. Do zobaczenia ! |
ładne cacko. czy to oszczędzoono ze względu na zabytkowość rejestrową?
OdpowiedzUsuńJakby "melancholię" podrasować jeszcze dziarami, to mogłaby spokojnie uchodzić za fotę sprzed (którejśtam) wojny.
OdpowiedzUsuńStanowczo protestuję przed niszczeniem mojego działa artystycznego w postaci kalendarza na rok 2003!!!!
OdpowiedzUsuńOd dłuższego czasu zaglądam codziennie na wasz blog bo robicie to co mnie kręci..... i co tu widze.......?????
Kiedyś jako młody pracownik jednej z większych agencji reklamowych popełniłem to dzieło nawiązujące do wystawy starych fotografii organizowanej przez Browary Warszawskie. Dziś widzę je przydeptane ale wierzę że prawdziwe dzieło sztuki nawet w gruzach nie zginie :) HOWK
Pozdrawiam YAVOR
Kalendarz był pogięty, więc aby zrobić fotkę musiałem przytrzymać go nogą - w żadnym wypadku nie przyczyniło się to do pogłębienia jego zniszczenia. Za ewentualną obrazę uczuć przepraszam.
UsuńNie obrażam się....
OdpowiedzUsuńPo prostu dla mnie super że coś takiego się znalazło. Nigdy bym się nie spodziewał że z pod gruzu wychynie moje "dzieło".
Super jest to co robicie... ja swojego czasu też kilka miejsc odwiedziłem i trochę mnie znowu ciągnie. Tym bardziej że widzę czasami na waszych fotkach stare przedmioty, które dla mnie stanowiły by wielką wartość... a za chwile rozjechane zostaną spychaczami. Ehhhh życie.
YAVOR
Też tam byłem i foty robiłem. Pojęcia nie miałem co to za teren i budynek, później się zorientowałem, że to jakiś browar. Dzięki Wam mam dokładne info ;) Z tymże ja w ogóle nie zwiedziłem podziemi, których i tak nie chciało mi się szukać, bo przeszedłem wcześniej dwie kamienice z Wroniej.
OdpowiedzUsuńWielokrotnie zastanawiałem się co kryje się we wnętrzu tego budynku. Teraz już wiem, dzięki :)
OdpowiedzUsuń