czwartek, 13 sierpnia 2015

DOM PODRZUTKÓW

Okazuje się, że nie tylko opuszczone miejsca mogą być ciekawe. Zdarza się nam czasem wstąpić do czynnych a nawet całkiem prężnie działających, które mimo to mają dla nas wiele do zaoferowania. Często znamy dany obiekt, mijamy go codziennie, a nie zdajemy sobie sprawy, że można spojrzeć na niego z zupełnie innej perspektywy. 
Szpital Dzieciątka Jezus - swą historię rozpoczyna w 1732 jako Dom Podrzutków. Wtedy stosunek do dzieci był delikatnie mówiąc inny :) Szpital znajdował się wtedy przy Krakowskim Przedmieściu. 
W roku 1758 placówka przeniesiona została na plac Warecki (obecnie Plac Powstańców Warszawy) i stała się główną instytucją opiekuńczo - leczniczą w Warszawie. Wtedy to oprócz podrzutków, zbierała również starców i kaleki. 
Po ponad 100 latach funkcjonowania Szpitala, wobec rosnących potrzeb mieszkańców Warszawy i brakiem gruntów na dalszą rozbudowę, w roku 1891 Rada Miejska Dobroczynności Publicznej podjęła decyzję o przeniesieniu go z placu Wareckiego na tzw. Folwark Świętokrzyski znajdujący się w pewnym oddaleniu od ówczesnej Warszawy. (info ze strony szpitala).
W dniu 5 sierpnia 1897 roku, w asyście ówczesnych władz Warszawy, dostojników kościelnych, architektów, budowniczych i lekarzy odbyła się uroczystość złożenia kamienia węgielnego pod budowę nowego szpitala pod wezwaniem Dzieciątka Jezus, usytuowanego w obrębie Folwarku Świętokrzyskiego, ograniczonego obecnie istniejącymi ulicami Nowogrodzką, Chałubińskiego, Koszykową, Starynkiewicza i Żelazną.
Budowę Szpitala Dzieciątka Jezus w obecnej lokalizacji zakończono 14 lutego 1901 roku. Miejsce jest miłe ze względu na sąsiedztwo :) 
Powstał szpital o zabudowie pawilonowej, wzorowany na budynkach szpitalnych Friedichshein i Am Urbau w Berlinie i Hamburger Eppendorf w Hamburgu, spełniający w pełni ówczesne europejski standardy nowoczesnej placówki szpitalnej.
Na terenie Szpitala działał system kanalizacji i wodociągów połączonych z siecią miejską. Dopływ prądu do oświetlenia zarówno budynków jak i terenu gwarantowała przeznaczona wyłącznie na potrzeby szpitala własna stacja elektryczna.
Niewątpliwie jedną z głównych atrakcji są tu kręcone schody. Podobno pozostały niezmienione od samego początku. Jako że ostatnio pokazywaliśmy różne ciekawe schody, pomyśleliśmy, że te dzisiejsze znakomicie uzupełnią całość. 
Trochę kusi, żeby się powspinać. 
Przypominając historię szpitala, nie można zapomnieć o okresie II wojny i Powstania Warszawskiego. W tym czasie szpital nieprzerwanie przyjmował pacjentów. 
Od początku działań wojennych, od października 1939 roku na terenie Szpitala Dzieciątka Jezus działał nieprzerwanie Ruch Oporu, popierany przez władze Szpitala. Prowadzone było tajne nauczanie studentów medycyny w ramach Szkoły Zaorskiego. Siostry Szarytki niosły nieocenioną pomoc nie tylko chorym, ale także ukrywając dzieci i dorosłych pochodzenia żydowskiego. Prowadzono szkolenia sanitariuszek, gromadzono środki opatrunkowych, leki, a nawet broń, co miało przyczynić się do wsparcia działań w czasie planowanego Powstania Warszawskiego.

W czasie Powstania Warszawskiego Szpital znalazł się w ogniu walk. W dniu 13.08.1944 roku pacjenci i personel medyczny przeżyli gehennę na skutek działań nacjonalistów ukraińskich z Pułku Kamińskiego, wspieranych przez hitlerowców. Zaraz po tym incydencie, w drugiej połowie sierpnia część oddziałów została ewakuowana do Grodziska, Podkowy Leśnej, Milanówka. Pozostałe Kliniki w październiku 1944 roku zostały przeniesione do Piastowa, na teren fabryki Tudor.
Dobra, zagadaliśmy się i niechcący gdzieś zleźliśmy. 
W sumie nic się nie stało. Tu też jest fajnie ;)
Zalanego tunelu na zwłoki nie widać. Po naszej wizycie w pewnym szpitalu, inne zaczęły wypompowywać wodę :)
Podziemia szpitala obfitują w korytarze i rozmaite zakamarki. 
Doskonałe oświetlenie sprawia, że cały czas jesteśmy na widoku. 
Dlatego według statutu szpitala wydzielono pomieszczenia, w których pracownicy mogą liczyć na odrobinę prywatności. 
Chwila niepewności. Czy kiedy zjedzie tu winda, wyłoni się z niej wózek z ...
To chyba ostatnia droga. 
Aż korciło, żeby zrobić selfiaczka na łóżku, ale narobiony hałas mógłby zaalarmować ewentualnego krypto ciecia. 
Pod powierzchnią ziemi czas się zatrzymał. 
Lubimy takie, ale niestety jest zamknięte.
Chyba jest jeszcze poziom niżej. Wygląda na to, że przetrzymywany tam potwór jest na tyle duży, że powstały wybrzuszenia w podłodze. 
Właśnie, Rawar. Kominy ... ech. 
Zostaliśmy przyłapani po dłuższej chwili, akurat na koniec zwiedzania :) Tu nie wolno wchodzić ! - Ale kto wchodzi ? My właśnie wychodzimy :)
Życzymy zdrowia i do zobaczenia niebawem :)

2 komentarze:

  1. Fajne wnętrza, a ta klatka schodowa - cudo! Gratki za znalezisko!

    OdpowiedzUsuń
  2. Warto chyba dodać, że teren szpitala ograniczony jest ul.Wiliama Lindleya. Przypadek?

    OdpowiedzUsuń