piątek, 9 maja 2014

BYŁA SOBIE ZJEŻDŻALNIA

Pisaliśmy, że w Warszawie burzą. Myśleliśmy dotąd, że rzecz ma się tylko do budynków. Okazuje się jednak, że niestety nie. Dostaliśmy cynk od jednego z Was, że pod Wisłostradą jest odkryty kanał, pomyśleliśmy : pewnie zawalił się w kolejnym miejscu. Prawda okazała się niestety bardziej brutalna. 
Na miejsce trafiliśmy bez problemu. Po zapachu. 
Oczom naszym ukazał się smutny widok - rozkopana końcówka Kolektora Bielańskiego. Fragment ceglanego sklepienia wydobyty został na powierzchnię. O solidności jego wykonania prawie 130 lat temu świadczy fakt, że nie rozpadł się na kawałki. 
Niedawno pisaliśmy, że Kolektor Bielański walił się na wysokości Parku Kaskada i w pewnym odcinku został zastąpiony rurą z tworzywa. Teraz tutaj ... 
Okazuje się, że ten pierwszy warszawski kolektor naruszony został celowo. "Będzie tu budowana pompownia ścieków wraz z komorą przelewową, kanałem dopływowym, przewodami tłocznymi, doprowadzającymi ścieki do komory zasuw przy trasie Mostu Północnego." - dowiadujemy się w Urzędzie Miasta. Decyzja taka zapadła już w roku 2001, zgodnie z ustaleniami planu zagospodarowania przestrzennego.   
Chodzi zatem o to, żeby ścieki z kolektora nie trafiały do Wisły, ale do kanału przesyłowego do Czajki. To barbarzyństwo. Gdyby Lindley chciał, żeby ścieki płynęły do Czajki, to płynęłyby do Czajki. Płyną jednak do Wisły. To tak jakby chcieć, żeby psy zaczęły latać. Co Lindley stworzył, człowiek nie powinien zmieniać. 
Straszny widok. Stojąc nad rozkopanym kanałem wydaje się nam, ze jest on niewielki. W rzeczywistości jednak można się w nim swobodnie wyprostować - ma 2.10 wysokości. Jest to pierwszy wylot kolektora jaki powstał w Warszawie około roku 1886. Prowadził wtedy aż do Filtrów. Dziś po wielu modyfikacjach i zmianach niewiele pozostało z oryginalnej trasy. 
Zjeżdżalnia na poziom -1 - wprost do syfonu, za którym jest komora i wylot do Wisły. Taki zjazd może być opłakany w skutkach :)
A tak wyglądało to miejsce podczas naszej wyprawy w 2009 roku. Przeszliśmy wtedy trasę z Marymontu, pod Laskiem Bielańskim aż do Wisły. 
I tak oto jesteśmy tu znowu. A skoro już weszliśmy, to grzechem byłoby nie zerknąć. 
Hmm, pójdziemy tylko kawałeczek ... 
Takie śliczne studzienki to charakterystyczny element Kolektora Bielańskiego. Pójdziemy jeszcze tylko kawałeczek, do następnej klapy. Ale wiadomo, następna klapa niejedno ma imię :)
Dopływ z uczelni UKSW. Drogie Panie, takich rzeczy nie wrzucamy do kibelka. 
Chciałoby się rzec, że leci tędy święcony mocz i kał. Często odnajdujemy w kanałach dopływy, które z cegły przechodzą w rurę. Wydaje nam się, że to Lindley w swej stwórczej doskonałości przewidywał rozwój miejskiej aglomeracji i w perspektywie potrzebę nowych przyłączy do kolektora, dlatego wybudował zaślepione wloty, które było można później wykorzystywać. Kiedy w 1878 Lindley wykonywał projekt, Warszawa liczyła 350 tysięcy mieszkańców. 
Nowe formy życia. 
A wracając do doskonałej jakości cegły kanalizacyjnej, to Lindley miał w tym zakresie wyśrubowane wymogi. Chciał aby jego kanały przetrwały lata, dlatego postawił wytwórcom bardzo wysoką poprzeczkę. 
Cegły wypalane w Warszawie z wydobywanej tu gliny Lindley uznał za niezadowalające pod względem jakościowym.  Stający do przetargu mieli wyprodukować cegłę wolną od margla, trudno widocznego składnika gliny, osłabiającego wraz z upływem czasu jej własności konstrukcyjne. 
Ostrym warunkom podołała firma Kazimierza Granzowa z Kawęczyna, która stanęła do przetargu i z nią podpisano stosowną umowę. Piaskowiec był dostarczany przez firmę Edwarda Anglewicza z szydłowieckiej kopalni "Edwardów". Gdy jakość cegieł osiągnęła zadowalający poziom, Lindley reklamował je przy nadarzających się okazjach. 
I Lindley zobaczył, że to co stworzył, było piękne. 
Idziemy dalej. Być może są to historyczne zdjęcia. Trwa budowa wielkiego kolektora "Burakowski-Bis" i może się okazać, że staroświecki Kolektor Bielański nie będzie już potrzebny.
Dziś jakość nie jest kartą przetargową. Budując nowy kanał MPWiK nie napisze w specyfikacji, że materiał musi przetrwać 130 lat. Liczy się cena. 
Kiedy chciano zaoszczędzić 4 ruble na tysiącu cegieł, kosztem ich jakości, Lindley uznał taką oszczędność za absurdalną. 
I tak oto chodzimy 130-letnim kolektorem, który pomimo licznych modyfikacji nadal jeszcze stoi. Stosowanie zamienników nie wchodziło w grę. 
Napotykamy jakiś spadek, 4 lata temu tego nie było. Kolejna modyfikacja dzieła Lindleya. 
Nie chcemy się powtarzać, ale nasze wnuki będą chodzić betonowymi rurami. 
Ale jak na razie cegła jeszcze jest ... Co Lindley złączył, człowiek nie powinien rozłączać. 
Niczego więcej w tym miejscu nie napiszemy. Można tylko zapalić świeczkę ... w kanałach nie wolno. 
Lindleyu, zawsze będziesz w moim serduszku ... 

2 komentarze: