Będąc na wakacjach, jak pan Andrzej, w Rumunii, nie sposób tylko grzać się na plaży. Chcąc nie chcąc trzeba również coś zwiedzić. |
A przy okazji można poznać obce języki. |
W Rumunii trzeba uważać, bo nie wszystko próchniak co się świeci. Czasem można się oszukać. |
Ale tej fabryczce raczej nikogo nie ma. |
Stan dzisiejszego próchniaczka pozostawia wiele do życzenia, ale może coś ciekawego uda się zobaczyć. |
Okazuje się, że fabryka należała do Rodziny Calafiore. To bardzo potężna w miejscowych kręgach rodzina, której przewodzi Don Calafiore. |
Miejscowi mówią, o ile dobrze zrozumieliśmy, że kiedyś nastąpił konflikt interesów z drugą rodziną Cipolla. |
W wyniku porachunków mafijnych fabryczkę zamknięto i dziś stoi w urbexie. |
Nie wiemy co tu produkowano, ale co by to nie było, to najprawdopodobniej było pod przykrywką. |
Ruszamy dalej, jednak z kolejnych próchniaków wychodzili ludzie, nie do końca zadowoleni z naszej obecności. |
Trafiliśmy też na miejscowym cmentarzu na grobowiec rodziny Calafiore. Od razu widać, że wyróżnia się na tle pozostałych. |
Pozostało nam oglądać okoliczne graty, których zgodnie z obowiązującymi eko trendami nie było za wiele. |
Nie ma to jak powrót do ojczyzny. Przy każdym powrocie, kiedy widać komin już komin, znaczy, że już blisko do domu. Do zobaczenia ! |
A na zbiorniku Moszna byli?
OdpowiedzUsuń