poniedziałek, 7 lipca 2014

UCHO OD ŚLEDZIA

Tytuł dzisiejszego odcinka nie jest może zbyt adekwatny do prezentowanego obiektu, jednak nawiązując nieco do niego tematycznie jest jednocześnie mniej chwytliwy dla wyszukiwarek.
Jak już wiecie - maj był miesiącem wyburzeń. Machina uruchomiona wtedy trwa nadal, dając nam coraz to nową robotę.
Dzisiejszy obiekt uznaliśmy z początku za zbyt przypałowy, jednak chcąc załapać 37 punktów do lansu musieliśmy spróbować. Przecież jest nieczynny więc czemu nie wejść ? A jeśli się mylimy to najwyżej nas zastrzelą. Zawsze musi być ten pierwszy raz.
Pierwsza godzina, cieciu śpi, druga godzina cieciu chrapie ...
trzecia godzina cieciu łapie !
Kiedy udało się nam dostać do upragnionego celu, oczom naszym ukazał się taki widok. Przywiódł na myśl piękne wspomnienia.
Działa nie działa ? Kto nie próbuje ten cyjanku nie skosztuje.
Przychodzi nam na myśl pewien znamienity obiekt, którego już nie ma wśród nas. Ale jest tam gdzie towarzysz Lenin - w naszych sercach.
Kąpiele cyjankaliczne są ponoć dobre na reumatyzm.
Że co? pałka, paralizator ?
Zupełnie jak w naszej Hali Cyjanowej. Łezka się w oku kręci.
Robienie zdjęć w całym budynku nie ma większego sensu. Zwiedzamy nocą a wszędzie jest całkowicie ciemno. Z uwagi na wszechobecne okna błyskanie nie wchodzi w grę. Zdjęcia możemy robić albo w piwnicach ...
albo na dachu.
Miało być zwiedzanie Mennicy i pozostawionych papierów wartościowych, a na razie siedzimy na dachu.
Chodzimy po dachu, ponieważ pewnie nic więcej ciekawego nie uda się zwiedzić w tych ciemnościach.
Zauważył to nawet sam Pan Cieć, kiedy dzień wcześniej próbowaliśmy wejść po dobroci. "I co z tego, że was wpuszczę, jak po ciemku niczego nie zobaczycie. Ale was nie wpuszczę, nie ma takiej opcji, żeby wejść". "Ucho od śledzia !" - pokazał. No dobra panie Kramer, zobaczymy.
Siedząc na dachu odkrywamy przypadkiem skrytki, w których pracownicy ukrywali zwitki z pieniędzmi :) Niektóre są jeszcze pełne.
Istnieje legenda, że jeden z pracowników przez wiele lat przemycał do pracy gołębia. Przywiązywał mu do łapki rulonik i wypuszczał. Gołąb z towarem zawsze wracał do domu.
Socrealistyczny budynek Mennicy zbudowany został w latach 1951 - 1952 według projektu Józefa Jaszuńskiego. Zakład zaczął działać rok później. Wtedy wybito tu pierwsze monety, jeszcze z napisem Rzeczpospolita Polska i wsteczną datą 1949 - napis "Polska Rzeczpospolita Ludowa" pojawił się dopiero w 1957. Budynek nie wyróżniał się szczególną architekturą. Miał za to starannie utrzymany ogródek od strony Żelaznej. 
Gmach ten zajmował cały kwartał przedwojennej zabudowy. Do 1943 roku stało w tym miejscu aż jedenaście kamienic, które po upadku powstania w Getcie został podpalony przez Niemców. Po wojnie cała dzielnica na zachód od ulicy Zielnej nazywana była "Dzikim Zachodem". Wokół sterczały ruiny. Budowniczowie na pustym placu pomiędzy Waliców a Żelazną pojawili się w roku 1950.
Wcześniej zaś, aż do lat 80 XIX wieku do ulicy Żelaznej wzdłuż dzisiejszej Pereca, rozciągały się ogrody Ulrychów. (źródło : warszawa.gazeta.pl)
Konserwator zabytków wyraził zgodę na wyburzenie gmachu Mennicy. W jego miejscu powstanie 130 metrowy wieżowiec. Ma być gotowy na przełomie 2016 i 2017 roku. To już kolejne miejsce po IPN, które ustąpi miejsca drapaczom chmur, wpisującym się na dobre w krajobraz Woli.
Wracamy do środka, może jednak uda się coś zwiedzić.
Pełno tu w ścianach dziwnych urządzeń.
Klatki dla gołębi ?
Pomieszczenia Mennicy są bardzo rozległe. Pokazalibyśmy Wam jak bardzo, ale nie mogliśmy świecić. Spędziliśmy tam dobrych kilka godzin.
To pewnie zabezpieczenia.
Idziemy piwnicami. Tu można świecić. Przynajmniej trochę, bo na okienka u góry również musimy uważać.
Tutaj nie dość, że można świecić, to jest możliwość nawet przeprowadzić ćwiczenia z Obrony Cywilnej.
Kolejne przyciski do manipulowania ...
i znowu kąpiółka z cyjanku !
Teraz trochę chemii. Metale szlachetne ! Ciekawe czy coś zostało ...
Skąd tu teraz o tej porze mistrza znaleźć ...
Kolejne manipulatory. Zapowiada się coś gargamelsko fajnego.
No dobra, po to tu przyszliśmy. Oczywiście zamknięte.
Mamy ze sobą specjalistę od zabezpieczeń, któremu wejście do takiego czegoś zajmuje 22 sekundy. Na trzeźwo 25.
Najpierw po dobroci. Wpisywanie dat urodzenia - swoich, dzieci, żon, kochanek, numery butów, staników, obozowe itd.
Kiedy takie opcje się wyczerpały ...
musieliśmy uciec się do rozwiązań siłowych.
Mocno siedzi.
Ale jak się popieści ...
tu i tam ...
No i proszę, sposobem trzeba.
Już widzimy oczami wyobraźni te papiery wartościowe ...
pieniądze, żydowskie złoto ... dobra, spokój.
Ale drzwi ...
Wchodzimy !
Ech, wyszło jak zwykle ... Cokolwiek tu było, nie ma już tego.
Ale sama świadomość, że jeszcze niedawno było to jedno z najlepiej strzeżonych miejsc w Warszawie ...
dodaje nam 66 dodatkowych punktów do lansu :):)
Takie zabezpieczenia a pracownicy gołębiami kradli ... ciekawe ...
"Zresztą zamiast kraść jako dyrektor, fabrykant, sekretarz czy inny prezes lepiej już kraść par excellence jako złodziej. Tak jest chyba uczciwiej." Henryk Kwinto.
I stało się. Część naszej wycieczki wyniosła papiery i złoto, zamykając resztę w skarbcu. Pozostaje nam czekać na komisarza Przygodę ...
Skarbiec jest niegłupio pomyślany.
Z każdej strony jest strefa buforowa.
Jeśli się podkopiesz - od razu wyłapie cię czujka ruchu.
Jeśli nie znasz szyfru nie wejdziesz - ucho od śledzia.
może wentylacją ...
Zwiedzimy jeszcze trochę, zanim przyjdzie cieć.
A i klucze do całości zostawił. Wyrobimy zatem 100 dolarówkę z podobizną Lindleya ! I antycypujemy na rok 1949 !
Zaczyna się robić błogo ...
A to co ?
Kolejne ZX Spectrum jakie ujawniliśmy w naszej karierze :)
Pisaliście w komentarzach : Nie sztuka się włamać, sztuką jest wejść legalnie. Czy jakoś tak. Proszę bardzo - mamy zgodę najwyższych władz. A gdybyśmy chcieli wejść legalnie, to byście nie zobaczyli tych fotek :) Nie da się wejść ... Ucho od śledzia.
Ostatni rzut okiem ...
Na koniec weszliśmy do budynku od strony Pereca. Zdjęć nie mamy, musicie nam wierzyć na słowo. Chodziliśmy kilka metrów od ciecia w całkowitej ciemności, więc błyskanie nie wchodziło w grę.Znaleźliśmy za to pokój propagandowy, ze zdjęciami które już zostały zrobione. A jak powszechnie wiadomo : my bierzemy tylko zdjęcia a zostawiamy tylko ślady stóp - pozwolimy sobie zatem przedstawić klika z nich.
No dobra, starczy już tego alibi panie Kramer!
Prośba do Was : Nie linkujcie tego na serwisach typu : Wykop.pl. Nie chcemy być sławni, a każdy post podpięty tam, zostanie przez nas usunięty. Do zobaczenia !

3 komentarze:

  1. Zestaw zdjęć cudny! Wyczyn też nie lada. Lans jest, jak się patrzy.

    OdpowiedzUsuń
  2. Za skromni jesteście, nie mieścicie się w skali przypału ;)

    OdpowiedzUsuń