Cechą charakterystyczną jest położenie w bliskim sąsiedztwie innych - zamieszkanych domów, a wejście na teren powoduje rozszczekanie się psów w całej okolicy. |
Próchniaki są dobrą odskocznią do od wielkomiejskiego gwaru i przypału. Chociaż niejednokrotnie przypał może być większy niż w mieście. |
Dostęp do typowego statystycznego próchniaka jest różny. Można napotkać otwarte drzwi, a innym razem trzeba nieco pokombinować. |
Wyposażenie też może być różne - od smrodu i kału, po rzeczy nietknięte od czasu wyprowadzki lokatorów. |
Niektóre są puste, w innych można wdepnąć na menela. |
Generalna zasada podczas zwiedzania próchniaków - im mniej świecisz, tym mniej jesteś widoczny. |
Dzisiejszy wpis zawiera fotki z całonocnej wyprawy i zwiedzenia wielu próchniaków. Staraliśmy się przebrać fotki, ale nie bardzo się udało. Niektóre ze zdjęć będą oczywiście drastyczne. |
Zdjęć z zewnątrz raczej nie będzie, ponieważ w ferworze walki nie było na to czasu. |
Typowy próchniak wygląda raczej tak, syf i kiła, ale w Warszawie nawet to by rozkradli. Chociaż przecież to też Warszawa. |
Ważnym elementem jest piec kaflowy, obowiązkowo z wyprutymi drzwiczkami (w celu ich sprzedaży lub poszukiwania ukrytego żydowskiego złota). |
Szafa na w |
Oraz inne bibeloty. |
Pod podłogami możemy czasami odnaleźć ukryte pomieszczenia, w których w czasie wojny być może ktoś się ukrywał. |
W tym akurat ukrywał się pianista. |
Drewniane stryszki ze skrzypiącą podłogą ... |
skrywają wiele starych papierów. |
Koczujące na dole menele krzyczą, żeby wypie**alać, ale stan w jakim się znajdują (gorszy niż stan próchniaka) uniemożliwia im swobodne przemieszczenie się do nas. |
Świeża prasa ... |
i zapas miodu. |
Zapomnieliśmy sprawdzić czy są drzwiczki (i oczywiście czy jest złoto !) |
Piwo z butelek opatrzonych takimi etykietkami piliśmy jak mieliśmy 3 lata. Łezka się w oku kręci. |
Aż strach pić. |
Ten próchniak wchodzi w końcową fazę rozkładu. |
Widać, że penetrował tu jakiś cyklista kiedy doszło do tąpnięcia. |
Pająki jak konie. |
Udajemy się do kolejnego próchniaka położonego w lesie. Znajdujemy po drodze różne materiały propagujące ochronę lasów. To miłe, że ktoś o tym myśli. |
Ten próchniak, choć nie wygląda, będzie główną atrakcją dzisiejszego odcinka. |
Jest to mały zakładzik rzemieślniczy, połączony z domem właściciela. |
Gdyby penetracja była mało owocna, już wiemy gdzie składać reklamacje. |
Maszyna produkcyjna. Na razie nie wiemy co tu wyrabiano, ale zaraz się dowiemy. |
O tym co było tu wytwarzane dowiadujemy się z kompletnej dokumentacji, jaką pozostawiono.Z pokaźnego zbioru umów o pracę można wywnioskować, że rotacja personelu była duża. |
Czy będąc nad morzem zdarzyło Wam się kupić wisiorek lub broszkę z bursztynem? Teraz wiecie skąd one pochodzą. |
Gotowe formy bursztynu, które następnie zostaną pocięte i przerobione na wisiorki. Raczej zostałyby, gdyby zakład nie był opuszczony. |
Otwieramy szafę, a tam ... |
żydowskie złoto !!! |
Sam właściciel, pan M. był człowiekiem światowym i z klasą. Woził się Dużym Fiatem. |
Był przystojny i uwodzicielski. Wyglądał jak polski James Dean. Kobiety za nim szalały. |
To samo zdjęcie kilka lat później. |
Pani B. opala się nad Wisłą. Była tak piękną kobietą, że w tym jednym przypadku nie zasłoniliśmy twarzy. Mamy nadzieję, że się na nas nie pogniewa. |
Po paru latach ... |
Wchodzimy do salonu Państwa M. Tutaj czas się zatrzymał. Wygląda na to, że od opuszczenia nikogo tu jeszcze nie było. |
Zdjęcie archiwalne zrobione w tym miejscu. Z wielu zdjęć które mieliśmy okazję tam zobaczyć można dowiedzieć się, że Państwo M. lubili urządzać wystawne i zakrapiane kolacje. |
Balkonik świadczy o tym, że Pan M. doczekał w tym domu starości (może nie żyje) |
W kuchni wzorowy porządek, widać, że mieszkała tu perfekcyjna pani próchniaka. |
Pudełka pełne wisiorków, które nie zdążyły pojechać nad morze. |
Charakterystyczna makatka nad łóżkiem. |
Tutaj w okresie użytkowania. Pan M. w trakcie zakrapianej kolacji. |
Dziwne uczucie wchodzić w czyjeś życie, ale zdążyliśmy się już do tego przyzwyczaić. |
Na wyrabianiu biżuterii pan M. zbijał kokosy. Część jego fortuny zachowała się do dziś, co widać na załączonym zdjęciu. |
Pan M. znany był ze swojej słabości do pięknych kobiet. Nie wystarczały mu one jednak, gdyż w jego salonie ujawniliśmy pokaźną kolekcję fachowych czasopism. |
Archiwalne numery Catsa ! Czytało się w przedszkolu. Łezka się w oku kręci. |
Dom Państwa M. w detalach. |
Dzień Dobry, poproszę Gazetę Prawną, Rzeczpospolitą i Color Spermę :) |
Zdjęcie wyszło nieco prześwietlone, więc nie widać skali żubra. |
Znajdź :) |
Oprócz tego, że był podróżnikiem i kobieciarzem, pan M. był również audiofilem. |
Zdaje się, że to kolejny próchniak, ale straciliśmy już rachubę. |
Lokator po trudach dnia, był podwożony z baru wprost do łóżka. |
WTF ! |
Są drzwiczki ! |
I kolejny próchniak, tym razem w stanie końcowego rozkładu. |
Koniec na dzisiaj tych próchniaków, bo zaczyna świtać. |
Na koniec, pokażemy jeszcze kilka zdjęć z sercowych podbojów pana M. |
Widać, że zakład dobrze prosperował. |
Tym razem dawna Warszawa. Chyba Marszałkowska i Królewska. |
I na łonie natury. Idealna sylwetka pani, podkreślona przez stylowy kostium. |
I to by było na tyle, ulatniamy się. Dziękujemy za wspólną wycieczkę grupie K.G.B. Do zobaczenia ! |
Zdjęcie z pieskiem genialne! A ten archiwalny Playboy z BB to może mieć nawet niezłą wartość kolekcjonerską :)
OdpowiedzUsuńwszystkie te kolekcjonerskie egzemplarze!
Usuńa tak serio, to niesamowite są takie okruchy życia utrwalone w bursztynie... hmmm spuścizny materiaalnej i fotografii ;-)
Super blog :) podobają mi sie wasze opisy z wyprawy, podążamy w podobnym stylu. Wrazie W zapraszam na hektor1986.blogspot.com ;) pozdrawiam
OdpowiedzUsuńA dzięki i również witamy ! :)
UsuńDobra robota! Nie boicie się, że kiedyś któryś z takich pruchniaków zwali wam się na głowy??
OdpowiedzUsuńOd czegoś trzeba umrzeć, śmierć jest nieunikniona, jak podatki, korki w Markach, czy kolejki w Lidlu.
UsuńKiedyś porządkowałem mieszkanie po zmarłej osobie - wiem, że nie jest to robota lekka i na jeden dzień, ale jednak skala burdelu zdokumentowanego w Waszych postach, tym i dziesiątkach wcześniejszych, mnie zaskakuje.
OdpowiedzUsuńJesteśmy czyścicielami kamienic :) Trzeba było nas zawezwać :)
Usuń