środa, 29 lipca 2015

K38

Pozostajemy jeszcze przez chwilę w klimacie zakręconych ślimaków - próchniaków. Dzisiejszy okaz  jest w o wiele lepszym stanie, od prezentowanych poprzednio. A to być może dlatego, że nie znajduje się w zaszczanym Śródmieściu, ale na kulturalnej Pradze :)
Już na pierwszy rzut oka widać, że miejsce jest wyjątkowe. Wita nas kolorowy przejazd bramny, opatrzony stropami Kleina - są to konstrukcje stalowe, często w formie prostokąta. 
Kamienica nie jest za bardzo remontowana, ale domofon działa i przynajmniej nie jest notorycznie obszczywana (no, chyba że przez swoich :) :)
Istnieją jednak tacy, którzy nie potrafią uszanować piękna secesyjnej klatki - to nie ludzie, to mendy :)
A klatka jest jedyna w swoim rodzaju. W pewnych kręgach dobrze znana, w innych może mniej, ale jest to absolutny must-have na liście każdego szanującego się próchniaczego łazika. 
Chociaż z drugiej strony taki łazik może powiedzieć : jak to, kto mi każe zwiedzać akurat to ... a ja na przekór pojadę do Zofiówki :)
Ktoś może powiedzieć, że obiekt nie jest zgodny z działalnością statutową. Może i będzie miał rację, ale lipiec jest miesiącem sezonu ogórkowego i ogólnego spróchniaczenia ... poza tym do środka dostaliśmy się całkiem nielegalnie, podając się za pracowników gazowni :)
Nasz dzisiejszy obiekt śmiało można określić mianem jednej z najpiękniejszych kamienic Warszawy. Daje ona świadectwo, jaką potęgą była stolica, w swym najlepszym okresie - czyli na przełomie XIX i XX wieku. . 
Dziś powinna być wizytówką stolicy, ważnym punktem na mapie turystycznej. Zamiast tego jest miejscem, gdzie można się wysikać i podpisać na murach. 
Niektóre mieszkania sprawiają wrażenie, jakby stały w urbexie. 
Klatka schodowa posiada wiele zdobień, jednak większość z nich i tak została zdjęta w okresie powojennym. 
Secesyjna, potężna kamienica o trzech fasadach, została wzniesiona na początku XX wieku.
Od roku 1920 wszystkie mieszkania wynajmowali Żydzi, którzy w czasie II wojny zostyali wysiedleni do warszawskiego getta. 
"Niestety nie zachowała się dokumentacja prac remontowych pr)owadzonych w budynku w latach 1945 - 1990. Wiadomo tylko, że w tym czasie dokonano wymiany stropów w części budynku, którą przeznaczono na szkołę szewską. O samej szkole też nie zachowało się wiele informacji. Wymieniono także stolarkę drzwiową i okienną w całym budynku, rozebrano oficynę podwórzową (być może w 1976 roku) i skuto elewacje podwórzowe kamienicy. Według relacji mieszkańców, remont stropów przeprowadzono w 1972 roku. Zniknęło wówczas wiele cennych elementów wyposażenia wnętrz, między innymi secesyjne sztukaterie i drzwi do mieszkań na wyższych kondygnacjach reprezentacyjnej klatki schodowej czy drewniane podłogi taflowe wykonane z dziewięciu rodzajów drewna. Dziś wobec braku dokumentacji trudno ocenić skalę przekształceń jakim kamienica uległa na przestrzeni pół wieku. Jak się okazało, największym zagrożeniem dla pięknego przykładu secesji na Pradze, stała się nie II wojna światowa, ale ludzka bezmyślność." (http://www.sekretywarszawy.pl/ )
29 stycznia 1979 roku kamienica przeszła na własność Skarbu Państwa, jednak w 2002 roku Samorządowe Kolegium Odwoławcze po ponownym rozpatrzeniu stwierdziło nieważność tej decyzji. Od 2005 roku Wojewódzki Konserwator Zabytków prowadził postępowanie w sprawie wpisu kamienicy do rejestru zabytków architektury województwa mazowieckiego. Kamienica została wpisana do rejestru 23 lipca 2007 roku. 
W głębi podwórka znajduje się druga klatka schodowa. Jest ich więcej, ale ta zasługuje na największą uwagę. 
Powiedzenie "Pójdę zobaczyć czy rower stoi", stosowane w celu oddalenia się na sikanie, tutaj nabiera dosłowności. 
Secesyjne drzwi ... 
świetlik ...
i schody donikąd. 
Być może kamienica była kiedyś wyższa, albo te schody zrobiono tak dla draki. 
Zresztą widać, że świetlik nie jest oryginalny, więc możemy się domyślać, że jakieś przeróbki tu nastąpiły. 
Wiele mieszkań wygląda na opuszczone, jednak są to tylko pozory. 
Terakotowa posadzka może być oryginalna. Później raczej takich nie robili. 
Źródełko. 
Pozostałe klatki schodowe. Można wejść, wysikać się i nie ma rewelacji. 
I na koniec trochę praskiego klimatu. Warto czasem zejść z głównych ulic i odważyć się zapuścić w czeluść podwórek :)
Do zobaczenia !

wtorek, 21 lipca 2015

EP13

Rzadko się zdarza, że po wejściu do obiektu z wrażenia opada szczęka. Bajkowy klimat powala i przenosi nas w inny świat. Tak stało się w przypadku dzisiejszego próchniaczka. 
Przytłumione światło, połączone z błękitem ścian i delikatnym kamienicznym zapaszkiem nie pozwala zrobić kroku. Stoimy tak przez chwilę, nie mogąc zrobić kroku. Patrzymy w górę, w niknącą, ślimakową czeluść świetlika. 
Nasz dzisiejszy próchniaczek nie jest w sumie opuszczony, ale z pewnych względów postanowiliśmy podczepić go pod naszą działalność statutową. 
Długo stać i gapić się nie możemy. Otwierają się drzwi i wchodzi pan menel. Opiera się o ścianę, wypija browara. Za chwilę wchodzą następni. Browar, wino, sikanie. I następni. 
Robi się ciasno, dlatego idziemy w górę. Tłoczą się kolejni menele, piją, sikają, zaczynają się przepychanki. 
Jednak zapędzanie się w głąb kamienicy również nie jest najlepszym pomysłem. Mieszkańcy nie są tu pozytywnie nastawieni do zwiedzających. 
Piękna klatka schodowa niszczeje. Z miesiąca na miesiąc przybywa napisów na ścianach, w powietrzu unosi się drażniący zapach moczu. 
Lokatorzy są bardzo żywiołowi. Przez nieszczelne drzwi słychać odgłosy awantur o pieniądze. Nie wiemy, czy za chwilę nie będziemy świadkami morderstwa, czy też sami zostaniemy wciągnięci w kolejne drzwi. 
Może zanim nas zamordują uda się zrobić kilka fotek :)
WTEM !
Docieramy do końca pierwszej klatki. Jedno z mieszkań jest otwarte. 
Mieszkańcy kamienicy, bądź visitorzy mogą tu miło spędzić czas. 
Tak też robią  :)
O dzisiejszej kamienicy nie możemy znaleźć żadnych informacji. Jest za to pełno na temat tej oto figury Chrystusa. A skoro jest pełno, to nie będziemy ich powielać :)
Druga klatka schodowa. Mamy nadzieję nie spotkać już żadnych mieszkańców. 
Na ścianach zobaczyć możemy sąsiedzką wymianę uprzejmości. 
Druga klatka schodowa jest nie mniej malownicza. Niestety jest również nie mniej obszczana. 
Na koniec dostajemy zgodę na pokazanie jednego z mieszkań, wraz z lokatorami. 
W sumie niczego niezwykłego tu nie ma. Ot normalna, katolicka rodzina. 
Największe świętości dla Polaków - Maryjka, wodospad i żubry :)
Szkoda, że taka perełka w centrum Warszawy tak niszczeje. Wiadomo, że pieniędzy na remont nie ma, ale może znalazłyby się chociaż pieniądze na założenie domofonu. Chociaż widać, że nikogo to nie obchodzi. I przeszło nam nawet przez myśl, że ci wszyscy lokatorzy koczują tu na dziko, a kamienica tak naprawdę dano jest opuszczona. 
Do zobaczenia !