czwartek, 20 kwietnia 2023

OSIEDLE PROTOTYPÓW

W dzisiejszym odcinku po raz kolejny zagłębimy się w czeluści Mordoru, który chociaż zmienia się w bardzo szybkim tempie, to w dalszym ciągu można jeszcze znaleźć tu jakieś perełki. Pozostałości czasów minionych. 
Zanim Mordor stał się Mordorem i spowił go gęsty mrok, był tu Służewiec Przemysłowy. Pisaliśmy już o tych chyba nie raz, ale obecnie nie każdy już chyba o tym pamięta. 
Decyzja o budowie nowego ośrodka przemysłowego zapadła w roku 1951. Zaplanowano około 60 inwestycji oraz osiedle dla 26 tyś mieszkańców. Na początku lat 70 w fabrykach na Służewcu pracowało około 20 tysięcy osób. 
Aby pomieścić gdzieś tych wszystkich ludzi, którzy w większości pewnie byli przyjezdni, trzeba było zbudować im jakieś mieszkania. 
Element przyjeżdżający do pracy w fabrykach był różny. Zdarzały się podobno osobniki przypominające kazirodczą rodzinę kanibali z horroru "Droga bez powrotu", a zatem trzeba było ulokować ich w miarę z dala od cywilizacji. 
Osiedle dla nich powstało na początku lat 60-tych. Ciężko było znaleźć odpowiednią nazwę. Aby nie straszyć ludzi nazwami typu Osiedle Droga bez Powrotu, nazwano je po po prostu Osiedlem Prototypów. 
Zaplanowano ponad 122 tys. m kwadratowych powierzchni mieszkalnej, dla około 17-20 tysięcy mieszkańców, a także usługi jak szkoły, przedszkola, żłobki i sklepy. 
Osiedle z założenia miało być miejscem testowania różnych rozwiązań architektonicznych w technologii wielkopłytowej. Było pierwszym i największym tego typu ośrodkiem w Polsce. 
Budowa różnych typów budynków i ich obserwacja w czasie wznoszenia oraz eksploatacji miała pozwolić na ulepszenie nowych projektów, porównanie obecnych i uniknięcie błędów, które byłyby kosztowne przy większej skali budowania powtarzalnych osiedli. 
Jak łatwo zauważyć trend ten jest w Mordorze aktualny i dziś. Ciągle coś się tu wyburza i buduje. 
Zapobiegając wypadkom samochodowym, spowodowanym pod wpływem alkoholu, osiedle zaprojektowano tak, aby robotnicy mogli sobie pieszo dojść do fabryki.
Pomyślano również o wampirach, lokując w bliskiej odległości dogodne trasy tramwajowe, gdzie wracające z ostatniej zmiany dziewczęta, mogły stać się dla nich łakomym kąskiem. 
Do budowy obiektów zastosowano technologię WUF - czyli Warszawską Formę Uniwersalną. Umożliwiała ona budowę z powtarzalnych elementów, budynków od jednorodzinnych aż po 13-kondygnacyjne. 
Na potrzeby budowy zespołu powstała tymczasowa poligonowa wytwórnia powtarzalnych elementów budowlanych, pozwalająca na wznoszenie około 1300 mieszkań rocznie. 
Mieszkanka były bardzo przytulne, oferowały zmęczonym robotnikom doskonały wypoczynek po ciężkiej szychcie a wyśmienity system wentylacji odprowadzał skutecznie zapachy skarpet i znoszonych drelichów.
Architektura osiedla reprezentuje modernizm, a szklane luksfery nadawały budynkom lekkości. 
Zastosowano też widne kuchnie i balkony, co było rzadkością na tego typu osiedlach. 
Nazwy ulic na osiedlu nawiązują chyba do mazurskich jezior : są tu ulice : Bełdan, Śniardwy, Niegocińska, czy Wiartel. Jak wiadomo - rybka lubi pływać, także nazwy były trafione w punkt. 
Inne nazwy ulic także posiadają konotacje alkoholowe, lub wampiryczne. Nazwy takie jak : Biegunki, Pinakolady, Stanisława Modzelewskiego, czy Tuchlińska, bardzo dobrze kojarzyły się nowym lokatorom.
W czasach bardziej współczesnych, niektóre z bloków przekształcone zostały na hoteliki pracownicze, o standardzie widocznym na zdjęciach. Jak się nietrudno domyśleć, zamieszkiwane były przez podobnych osobników jak miało to miejsce pierwotnie.
Czasy najnowsze nie pozwoliły przetrwać owym hotelikom i obecnie stoją sobie w urbexie, a ich przyszły los nie jest nam znany. Jako że okoliczne bloki są jeszcze normalnie zamieszkane, to cały teren nie zmienił się jeszcze w biurowce i plazy.
A świetliki dachowe są rzeczywiście ładne i są chyba najciekawszym elementem tych obiektów.
A tak to wygląda z daszku. Pora roku, połączona z całokształtem okolicy nie wpływała zbyt optymistycznie.
A to kolejny budyneczek. Ze względu na nieco większą przypałowość zwiedzaliśmy go po zmroku. Zdjęć z wewnątrz nie ma, ale nie było warto wyjmować aparatu.
Jest za to daszek i kolejne świetliki, co potwierdza tezę z początku tego odcinka, że budynki postawione zostały na bazie powtarzalnych elementów - w każdym z nich jest świetlik i daszek :)
Okolica jest graciarska, ale pewnie niebawem się to zmieni. Cień Mordoru chyba jeszcze nie spowił tego osiedla, ale to tylko kwestia czasu.
Do zobaczenia !