środa, 30 listopada 2011

FOTON

Budynek FOTONU przy Wolskiej 45 od jakiegoś czasu znajdował się w kręgu naszych zainteresowań. Jednak obecność ochrony, oraz bezpośrednie sąsiedztwo działających budynków czyniły obiekt nieco bardziej problematycznym do wejścia.


W 1936 roku bracia Franaszkowie rozpoczęli budowę fabryki produkującej papiery fotograficzne i błony negatywowe. Jako, że produkty były najwyższej jakości, interes rozwijał się świetnie.


Kiedy wybuchła II Wojna Światowa nie zaprzestano produkcji. Zmienił się tylko asortyment - w ramach działalności konspiracyjnej produkowano tu papiery dla potrzeb wywiadowczych i dywersyjnych Armii Krajowej. Drukowano i powielano również liczne materiały antyniemieckie.
5 sierpnia 1944 roku na teren fabryki wtargnęły oddziały SS, bestialsko mordując pracowników i mieszkańców Woli, którzy szukali tu schronienia. Zamordowano również właściciela z rodziną.
W trakcie Powstania Warszawskiego większość budynków fabrycznych została zniszczona. Uratował się jeden, jednak Niemcy wywieźli z niego sprzęt.


Po wojnie, fabrykę "J. Franaszek S.A." po wstępnej odbudowie upaństwowiono i nadano jej nazwę Warszawskie Zakłady Fotochemiczne FOTON. Przedmiotem jej działalności była produkcja błon i odczynników fotograficznych, w tym w przeważającej części błon i odczynników dla radiologii medycznej. Do roku 1990 WZF FOTON były praktycznie jedynym dostawcą medycznych błon rentgenowskich, dla potrzeb polskiej służby zdrowia.


W roku 2002 działalność WZF FOTON przejęła firma FOTON Trading Sp. z o.o., z siedzibą przy ulicy Wolskiej 84/86, czyniąc tym samym nasz obiekt opuszczonym.
W roku 2011 został odwiedzony przez Penetrator Scavenger Team.


To zdjęcie ma za zadanie uprzedzić wszystkie pytania typu : "Gdzie jest wejście"?


To nie kanał, ale wodery by się przydały ...




Powyższe zdjęcia pochodzą sprzed kilku miesięcy, kiedy to z pewnych, opisanych w pierwszym zdaniu względów, nie udało się nam dokończyć penetracji. Powracamy więc pod osłoną nocy, próbując wkraść się inaczej ... :)



W obiekcie odnajdujemy sporo pozostałości po dawnej produkcji.


Na początek powielimy trochę bibuły ...



sprawdzimy, czy nie ma pluskwy ...



a jeśli jest bezpiecznie, to idziemy dalej.


Prezentowane zdjęcia zrobione zostały metodą : "na szybko, bez zbędnego świecenia, ustawiania i rzucania się w oczy", dlatego przepraszamy za ich niską jakość ...


Do tego nie wiemy, czy służyło to do powielania, czy prasowania ...


skonsultujmy się ...



powiedzmy, że jest to czerwony dywan ...


nawet jakiś kopciuszek zgubił tu pantofelek. Na co dzień, w kanałach mamy do czynienia z innymi pantofelkami...


warsztaty ...



i to co na Woli - goła baba, lub nie całkiem goła, jak kto woli ...


Czyżby sklep nabiałowy? ... To raczej opuszczona salka prób, co wskazuje na to, że w obiekcie, po jego opuszczeniu prowadzona była inna działalność.



Przechodzimy do regałów z wyposażeniem.



nieenergooszczędne żarówki są fajne !








tabliczki też niczego sobie.




Trzeba poszukać wejścia na dach, musimy dostać się do wysokiego budynku.


Oto i on.


Ostatnie tramwaje już nam uciekły.



Wchodzimy do biurowca.


To chyba serwerownia.







A tu Szuflandia. Żeby zejść, trzeba się wspinać po szufladach.



Kingsajz dla każdego !
(w filmie, główny bohater wspinał się jeszcze po "czymś" innym ...)




Główny wyłącznik prądu. Buczy !


Ale odpowiednio przygotowani możemy manipulować!


Widoki z biurowca.





Kto to ostatnio pisał, że z każdego dachu na Woli widać ten budynek? ... :)


Długa droga w dół.


Tutaj przeprowadzano eksperymenty nuklearne ...



Na suficie chłodziwo na wypadek podwyższonej temperatury w reaktorze.




Pamiętaj chemiku młody ...



Pogubiliśmy się trochę w poszukiwaniu wyjścia... teren spory, po ciemku trudny ...



Dziwne uczucie chodzić po klawiaturach, chrzęszczą pod nogami, podobnie jak martwe gołębie.



Chyba źle skręciliśmy ... Dawny bunkier, dziś użytkowany przez uczelnię Almamer (nie pozdrawiamy, ponieważ ich ochrona jest upierdliwa, jeśli chodzi o włamy do obiektu). Słychać rozmowy, w tunelu porozkładany sprzęt budowlany, trzeba spadać, bo śliska sprawa... Tak w ogóle to nas tam nie było !



Do zobaczenia! Tym razem może znów zejdziemy pod ziemię, chociaż pogoda niekanałowa. Ale znając nas, może coś wymyślimy ! :)