wtorek, 31 maja 2016

POLITECHNIKA

Zrobiło się wakacyjnie. Nie trzeba jednak jechać do Egiptu, żeby oglądać piramidy. Taniej i bezpieczniej jest zostać w Warszawie. My również piramidy mamy, nie gorsze, a nawet ładniejsze. Patrzcie mówimy, to jest nasze, przez nas zwiedzone i to nie jest nasze ostatnie słowo ;) 
Maj to czas juwenaliów. Pijani studenci masowo wbijają się na dachy swoich uczelni. A jest się na co wbijać. Nasz dzisiejszy cel wybudowany został z rozkazu cara Mikołaja. To nie byle próchniak. Pełna kultura. Musieliśmy przywdziać białe rękawiczki.
O samym próchniaku za chwilę, bo trzeba złapać oddech po obejściu czujnego ciecia. Cieć akredytowany w Naczelnej Radzie. Nawet mysz się nie prześlizgnie. 
Tak wygląda tajemniczy skład na szczotki. W rzeczywistości trwają tu prace nad aparaturą do kontrolowania umysłów. 
Wygląda trochę jak szpitalny korytarz. Może trafiliśmy w niewłaściwe miejsce. 
Próchniak to próchniak. Widoki są ładne. 
Na pomysł wybudowania dzisiejszego próchniaka wpadł car Mikołaj II w 1898 roku. Jako że wyprzedał część swego szabru, robota poszła z gazem. 
Wynajęci przez niego Ukraińcy ostro uwijali się z robotą. Do tego stopnia, że oficjalne sikanie z dachu miało miejsce już pod koniec 1902 roku. 
Oczywiście Ukraińcy jak to Ukraińcy. Uwijają się, ale za kołnierz też nie wylewają. W lipcu 1900 roku, któreś z tych figur odpadły spadając z hukiem na ziemię. Strat większych nie było. Zginęło tylko trzynastu cywilów. 
Deweloper musiał nieźle posmarować i odgarować dwa tygodnie na dołku. Jednak wszystko miał zaplanowane. Założenia projektowe były takie, że obiekt miał wytrzymać tyle, żeby później jego syn mógł niechcący go spalić i postawić w jego miejsce apartamentowiec. 
Stało się jednak inaczej. Obiekt przetrwał do dziś. A póki stoi, możemy z nieukrywaną przyjemnością napawać się jego walorami dachowymi. 
Widok na Szkieletora. Tam również wszystko jest pomyślane. 
Główny cel dzisiejszej wycieczki to oczywiście piramida. Zachowała się również do dziś. No, może nie do końca. W czasie wojny jakiś niemiecki deweloper niechcący ją spalił. Ale odbudowano ją w latach dziewięćdziesiątych. 
Gmach Politechniki posiada nietypowy, nieregularny obrys, ze względu na nietypowy układ placu Politechniki. Poza tym musiał dopasować się architektonicznie do Szkieletora. Ówczesny konserwator oświadczył, że Szkieletor pochodzi z czasów potopu szwedzkiego i wszystkie nowo powstałe budynki miały nawiązywać do niego, aby nie burzyć harmonii i miru domowego. 
Tymczasem trzeba sprawdzić, czy pozowanie na rzeźbach przyczyni się do ich spadku :)
Daszek piramidy posiada zdobiony plafon, przedstawiający jakieś niezidentyfikowane znaki astralne. Może trzeba zadzwonić do wróżbity Macieja, żeby to rozszyfrował. Nie wiadomo o co chodzi, podobnie jak w dzisiejszej architekturze :)
Zdjęcia piramidy nie wyszły zbyt efektownie, ale wspinając się na nią trzeba było bardziej uważać, by nie wylądować na głowie jakiegoś pijanego studenta :)
Budynek Politechniki uznawany jest za najładniejszy gmach uczelni wyższej w Polsce. Co prawda dane mamy z roku 1904, ale od tego czasu niewiele się pewnie zmieniło :) Do zobaczenia !

sobota, 28 maja 2016

TARAS AKTYWISTÓW

Często zazdrościmy aktywistom Greenpeace. Nawet nie ich idei, ale bardziej tego, że mają możliwość wchodzenia na rozmaite wysokości, kiedy montują swoje transparenty. Wchodzą na dachy, kominy, wiszą na ścianach. 
Pewnego razu tak się złożyło, że mieliśmy okazję odwiedzić miejsce, które oblegają najczęściej. Akurat aktywistów nie było, pewnie przypinali się do drzew w Augustowie, dlatego mogliśmy na spokojnie posiedzieć. 
My niczego nie wywieszamy, nie przypinamy się i nie okupujemy. Chcieliśmy tylko popodziwiać widoki, posiedzieć i wysikać się z dachu. 
Na dachu zamontowano specjalne mocowanie do transparentów, aby pójść aktywistom na rękę. 
Puszcza krwawi na zielono. Jak Predator ugodzony przez Arnolda. If it bleeds, we can kill it.
Tutaj mamy możliwość nasikania do wentylacji, żeby urzędasy mogły poczuć na własnej skórze, co to są kwaśne deszcze.
Nudno trochę, może mały spacerek ...
Aktywista 1, tuż po zainstalowaniu platformy lęgowej. 
Aktywista nr 2 - można powiedzieć, że przed chwilą zrobił coś, to też ma coś wspólnego z ptakami.
Ogólnie doszliśmy do wniosku, że życie aktywisty nie jest łatwe. Dachy śliskie, widoki średnie, lepiej chyba wsypywać cukier do spychaczy do lądzie :)