piątek, 29 maja 2020

SPICHLERZ NAD NARWIĄ

Pozostając w tematyce spichlerzowej, załatwimy od razu kolejny obiekcik tego rodzaju. Niechętnie zajmujemy się obiektami, które są powszechnie znane i zostały sfotografowane z każdej strony, jednak musieliśmy sprawdzić, czy aby na pewno z każdej :)
Dzisiejszy próchniak jest w stanie głęboko próchniaczym, ale dojście do niego jest mocno skomplikowane, jakby co najmniej opuścił się wczoraj. Aby tam dotrzeć, trzeba przedzierać się przez chaszcze ...
głębokie wody ...
a także inne próchniaki z cieciami tak zajadłymi, że szarpią zębami za nogawki. 
Czasami można było liczyć na podwózkę. (Dzisiejszy odcinek będzie obfitował w selfie z kija :) )
Aż wreszcie, po tygodniu forsownego marszu, wycieńczeni, głodni i ponadgryzani, ujrzeliśmy w oddali nasz dzisiejszy obiekciunio. 
Nasze ostatnie obiekciki są stare, ale ten to już jest wyjątkowo stary. Został zbudowany w latach 1838-44, według projektu ... a kto projektował, ten projektował, my uprzedzeń nie mamy :)
Spichlerz wybudowany został do magazynowania zboża, ale również miał pełnić funkcje obronne, co też czynił.
W czasie II wojny obiekt został zbombardowany i wypalony przez bomby zapalające. Do końca wojny pozostały tylko mury, które następnie zaczęły być wyburzane i rozgrabiane. Rozbiórkę wstrzymał naczelny architekt odbudowujący Warszawę i w stanie takim jak widać budowla pozostaje do dziś. 
Nawet teraz wygląda to imponująco, szkoda, że stoi w urbexie i niszczeje. 
Wewnątrz stan obiektu jest tak samo próchniaczy jak na zewnątrz. 
Niższe kondygnacje zachowały się w jako takim stanie. 
Ze spichlerza rozciąga się piękny widok, idealny do posiedzenia, wypicia piwka i prowadzenia ostrzału artyleryjskiego.
W trakcie zwiedzania spichlerza człowiek zaczyna doceniać jego walory wspinaczkowe. 
Skłaniamy się teraz ku wyższym kondygnacjom, tu już obiekt żyje swoim życiem. 
I w tym miejscu właśnie trzeba sprawdzić, czy nasz dzisiejszy próchniaczek jest ofocony z każdej strony. 
Wystające cegły są doskonałymi chwytami, nie trzeba używać magnezji. Ich wadą jest to, że niekiedy mogą zostać w ręku. 
Nie chcąc być posądzonym o rozkradanie spichlerza, trzeba wspinać się bardzo ostrożnie. 
Na górze zawsze warto zrobić selfie z kija, albo nawet kilka :)
Oświadczamy, że w trakcie naszego dzisiejszego odcinka żaden spichlerz nie ucierpiał. Nie róbcie tego w domu !
Do zobaczenia !

poniedziałek, 25 maja 2020

PRASKA WIOSNA v.7.4

Praga czerwoną cegłą stoi. Przynajmniej do niedawna stała. Stoi też gołębiem. Menelem nie stoi, bo menel zazwyczaj się przewraca. 
Nasz dzisiejszy próchniaczek jeszcze stoi, chociaż miał już wiele okazji aby nie stać. A stoi już ponad sto lat, więc swoje się już nastał. 
Nasz dzisiejszy obiekcik to tzw. Kompleks młyński Michla. Składał się z młyna parowego, spichrza i portierni. Młyn parowy powstał w 1899 roku, jednak w ostatnich latach słuch po nim zaginął. Pozostałości po nim widzimy na zdjęciu, które też nie jest najświeższe.
Spichlerz wybudowany został w 1910-tym. Zaopatrywany był w parę prosto z młyna. 
Budynek portierni, czyli cieciówka.
Cieciówka ma szczęście. Została jak widać objęta opieką. 
A przy okazji widok na Druciankę, ale zdjęcia z niej już chyba były, a może będą. Kto by pamiętał :)
Ale jak mówią, nie przyszliśmy tu dla przyjemności. Jedyny budynek, który jest zdatny do zwiedzania to budynek spichlerza. Jest to najbardziej charakterystyczny budynek całego kompleksu. 
Przy okazji możemy podziwiać praski krajobraz, sprzed budowy trasy Świętokrzyskiej. Widoczne na zdjęciu próchniaczki też kiedyś zwiedzaliśmy i chyba nawet wrzucaliśmy zdjęcia :)
O powstaniu obiektu nie ma za wielu informacji. W roku 1899 zostało założone Towarzystwo Akcyjne "Warszawski Młyn Parowy". W 1901 wybuchł pożar. Pożary modne były na Pradze od zawsze. 
O właścicielu obiektu - Ludwiku Michlu jest jeszcze mniej informacji. Wiadomo tylko, że był przedsiębiorcą :)
W roku 1910 do zarządu dołączył Karol Michler - właściciel zakładów zbożowych na Woli. Posiadał on również pałacyk na przeciwko Almameru, obok którego w czasie Powstania doszło do awantury z Niemcami. O wydarzeniach tych powstała piosenka pt "Pałacyk Michla".
A zatem ciężko jest stwierdzić, do którego z panów nawiązuje nazwa "Młynu Michla". 
Początkowo w obiekciuniu pracowała lokomobila (przenośny zespół napędowy - kiedyś to były fajne nazwy) o mocy 350 KM, potem 700 KM. W dwudziestoleciu międzywojennym zespół młyna rozbudowano o kaszarnię, łuszczarnię ryżu i grochu. Rozpoczęto też produkcję płatków owsianych. Z czasem uruchomiono też silnik elektryczny. 
Obiekt przetrwał II wojnę w całkiem dobrym stanie. W czasach PRL mieściła się tu Wytwórnia Oleju i Pokostu (impregnatu do drewna) "Zgoda". 
Ostatnie lata zespołu młyńskiego to okres urbexu. Obiekty przez długi czas były koczowiskiem meneli. Istnieją plany przerobienia ich na lofty, ale co z nimi będzie czas pokaże. 
W budyneczku spichlerza nie znaleźliśmy żadnego wyposażenia. Widok gołych ścian zrekompensować mogą widoki z dachu. Jednak wejście na niego wcale proste nie było. 
Chociaż daszek nie jest wysoki i przesadnie spadzisty też nie, to brak podejścia do wywłazu i przechodzenie po spróchniałej belce kilka ładnych metrów nad najbliższą podłogą sprawiły, że poziom adrenaliny wzrósł znacząco. 
A takie oto mamy widoki. 
Praski spichlerz to jeden z najbardziej charakterystycznych próchniaków na Pradze. Obecnie widoczny jest z nowo wybudowanej trasy. Nowa trasa na szczęście go ominęła, życzymy mu, aby nie ominął go zasłużony remont. Do zobaczenia !