czwartek, 9 marca 2023

PRASKA WIOSNA v. 10.0

Chociaż wiosny na razie nie widać my już kierujemy swoje kroki na drugą stronę Wisły, by jak nakazuje tradycja wdepnąć w to i owo. I chociaż dzisiejszy próchniak wydawał się całkiem przyzwoity i łamiący stereotypy to okazało się, że jednak tradycja to tradycja. 
Nasz próchniaczek, na potrzeby naszego dzisiejszego wdepnięcia wybudowany został w roku 1928 na potrzeby bliżej nieokreślonej fabryki, która jednak nigdy tu nie powstała. W roku 1934 powstało natomiast żeńskie liceum. 
Dwa lata później budynek zakupiła Halina Roesner i założyła tu gimnazjum Roesnerowej. A że wiadomo, że w żeńskim gimnajzum żubr ścielił się gęsto, dlatego szkołę nie wiedzieć czemu zaczęto nazywać szkołą tramwajarzy. 
Lata wojny to jak wiadomo. Trochę się uczono, trochę nie. W końcu nauczyciele i uczennice wyszabrowali po cichu wszystkie sprzęty i pomoce naukowe, które do roku 1945 czekały w ukryciu. Budynek stał się punktem recepcyjnym dla młodzieży wywożonej do Niemiec. 
W roku 1944 obiekt zajęła Armia Czerwona. Powstały tu komenda, Trybunał Wojenny, oraz Prokuratura Wojskowa. Zatem te piwnice, które teraz widzimy były świadkami wielu okropieństw. 
Prowadzono tu przesłuchania, wydawano wyroki, a potem delikwenta do piwnicy i cel pal, prosto w łeb. 
Po wojnie nauka znowu tu wróciła. Powstało tu gimnazjum i liceum żeńskie. Jednak z powodu zbyt małej powierzchni, przeniesiono je stąd w roku 1958. Odtąd obiekt pełnił funkcję hotelu dla Ochotniczych Hufców Pracy. 
Funkcje szkolne budynek znowu zaczął pełnić dopiero w roku 2000, kiedy to powstało tu gimnazjum dla dorosłych. W tym samym roku, ze względu na zagrożenie budowlane, ostatnie piętro zostało wyłączone z użytku. 
W roku 2015 szkoła została ostatecznie zamknięta. Budynek w 2019 wpisany został do rejestru zabytków i tak sobie niszczeje po dziś dzień. 
Elewacja została chyba całkiem niedawno pomalowana, dlatego jak pisaliśmy na wstępie, mieliśmy nadzieję na bardziej kulturalny próchniak. Jednak niestety mamy tu do czynienia z grzybem, próchnem, syfem i menelnią. 
Jednym z plusów jest niezły widok na zajezdnię tramwajową, która również została wpisana do rejestru. 
Okna niestety są brudne, dlatego cały ten piękny widok w sumie ssie pytkę. 
I to by było na tyle. Może jeszcze odwiedzimy jeszcze tej wiosny jakiś praski próchniak, jednak trzeba z tym się spieszyć, bo jak mróz odpuści to może być ciężko w środku :)
Do zobaczenia !

 

czwartek, 23 lutego 2023

PATO APARTAMENTY v. 2.0

Tytuł dzisiejszego odcinka pewnie nie jest zbytnio trafny, ale jako że jest to kontynuacja, może już taki zostać. Poza tym zawiera ukrytą wskazówkę lokalizacji :)
Pawilonów było cztery. Zwiedzaliśmy już jeden. Dziś przyszedł czas na kolejny. 
Pawilony powstały około roku 1972, jako siedziba nowo powołanego Biura Planowania Rozwoju Warszawy. Biuro zajmowało się koordynowaniem rozwoju społeczno-gospodarczego, przestrzennego oraz technicznego Warszawy. 
Pawilony były identyczne. Były o konstrukcji żelbetowej. Posiadały dwie kondygnacje i piwnice. Uwagę zwraca dziwna antena, jakby do radiolinii. Być może znajdziemy jakiś schron. 
Przez całość budynku biegnie korytarz. Niestety jakość jego zachowania jest średnia. 
W roku 2000, wspomniane wyżej biuro przekształciło się w prywatną spółkę, przejmując dwa środkowe budynki oraz prawo użytkowania gruntu do 2038 roku. 
Budynki były wynajmowane niewielkim firmom na biura, sklepy, szkoły czy sale prób i nagrań. W naszym dzisiejszym próchniaczku była też filia urzędu dzielnicy, gdzie rejestrowano pojazdy. 
Uchwalony w 2009 roku Miejscowy Plan Zagospodarowania zakazał adaptacji, rozbudowy i przebudowy pawilonów, przeznaczając je docelowo do rozbiórki i zagospodarowanie jako teren zieleni. 
Jeden z budynków został już wyburzony. Nasz dzisiejszy wkrótce też pewnie przestanie istnieć. Natomiast dwa środkowe przeszły remont, zamieniając się w mikro apartamenty na wynajem, o czym pisaliśmy w poprzednim odcinku o tym miejscu. 
Tak wygląda jeden z tych apartamentowców, których właściciele posiadają prawo do gruntu do roku 2038. To akurat wystarczy, by skończyli spłacać kredyty. 
Coś w rodzaju schronu jednak tu jest. 
Na koniec pozostałości po centrali telefonicznej, lub innym dziwnym urządzeniu, powiązanym z tajemniczymi antenami. 
I to by było na tyle, spadamy bo się rozpadało. Do zobaczenia !

 

środa, 15 lutego 2023

JASKINIA DEWELOPERA

Wiele razy pisaliśmy o złych deweloperach, którzy burzą niewinne próchniaki i w ich miejsce stawiają apartamentowce. W dzisiejszym odcinku udało nam się wejść do siedziby jednego z nich. 
Z oczywistych względów nie możemy podawać nazwy firmy, ani lokalizacji. 
A nasz dzisiejszy obiekcik odnajdujemy w znakomitym stanie zachowania. Można powiedzieć, że wygląda tak, jakby deweloper właśnie wyszedł wyburzyć jakiś zabytek. 
Pobieramy klucze z cieciówki i można rozpocząć zwiedzanie.
Budyneczek jest dwupiętrowy. Na uwagę zasługują kręcone schody. 
Jakiś czas później balustrady zostały nieco zmodyfikowane przez złomiarzy, ale nie uprzedzajmy faktów. 
Z tego co udało nam się ustalić, firma upadła. Miało to związek z upadkiem banku, w którym zaciągane były kredyty na inwestycje. 
Sprawa oczywiście śmierdzi na kilometr. Klienci, którzy wpłacili pieniądze na mieszkania zostali z niczym. 
O sprawie było głośno jakiś czas temu. Nie będziemy się w to zagłębiać, bo wszystko można przeczytać w internecie. 
Budynek firmy sprawiał wrażenie dosyć nowoczesnego i dobrze wyposażonego. Taki był, kiedy tu gościliśmy. Wkrótce potem na bramie pojawiły się karteczki komornika. Jednak od niego szybsi byli złomiarze. 
Obecnie budynek jest już w opłakanym stanie. Zniknęły stąd nawet okna, a jakiś czas temu doszło tu do pożaru, w wyniku którego ponoć ktoś zginął. 
Ale póki co, budynek jest świeży i pachnący. Możemy go zwiedzić jeszcze w czasach powiedzmy jego świetności. 
Tak jak już pisaliśmy, obiekt zachowany był w doskonałym stanie. Można odnieść wrażenie, że wszystko tu pozostało, jak gdyby pewnego dnia ludzie po prostu nie przyszli do pracy. 
Na dole znajdowało się dobrze wyposażone zaplecze socjalne. 
W pokoju naczelnego architekta pozostała prasa branżowa. Czasem dobrze jest poczytać, żeby lepiej się wznosiło. 
To chyba gabinet prezesa. Spędziliśmy tu chwile grozy, kiedy podczas zwiedzania nagle pod obiektem pojawił się radiowóz na bombach. Okazało się, że zwinęli jakiegoś nieszczęśnika, który po spożyciu wsiadł za kierownicę. Cała sytuacja trwała długo, ponieważ czekali na kogoś, kto odbierze auto. Tak czy inaczej do czasu, aż się stamtąd zawinęli byliśmy uwięzieni w budynku. 
Pamiętajcie, nie wsiadajcie po alkoholu, bo narobicie problemu sobie i innym. 
A to chyba był sekretariat czy coś takiego. 
Na jego zapleczu znajdują się tony akt ...
oraz inne rzeczy, potrzebne do efektywnej pracy. 
Na trzech kondygnacjach znajduje się dużo pomieszczeń. 
Sala konferencyjna na drugim piętrze. 
Na górze znajdowało się również coś w rodzaju archiwum. 
Trzymano tu dokumentację wszystkich inwestycji firmy, a także klucze do mieszkań i piloty do bram. 
Na terenie Warszawy i okolic jest kilka nieukończonych inwestycji naszego dzisiejszego dewelopera. Kilka z nich mieliśmy okazję zwiedzać. 
To już chyba nasz kolejny taki obiekt, pozostawiony w idealnym stanie, zajęty przez komornika i pozostawiony na pastwę złomiarzy. 
I takie rzeczy mówią dopiero na koniec ...
Do zobaczenia !