piątek, 3 marca 2017

PHK 1924

Przy ulicy Płockiej pod numerem 27A, stoi sobie schowana pomiędzy blokami od lat zamurowana kamieniczka. W górnej części nad wejściem znajduje się tajemniczy napis : "PHK" i rok 1924. W dolnej części znajduje się tajemnicza litera "L" otoczona kółkiem z koroną. Obadywaliśmy ją kilka razy, jednak ze względu na jej zamkniętość i nasze zasady, żeby wchodzić tylko do otwartych miejsc, pozostawała na razie niezwiedzona.
Jednak wejść można nie tylko przez otwarte drzwi. Jeśli się dobrze postarać, zawsze można wziąć dobry rozbieg i podskoczyć ciut wyżej.
O tajemniczej kamienicy i jeszcze bardziej tajemniczych napisach nie ma za wiele informacji. Udało się jednak co nieco znaleźć.
Rok 1924 to data budowy. Litery "PHK" to inicjały właścicieli : Piotr i Helena Kalinowscy. Nieopodal kamienicy wzniesiono stajnię i murowaną ubikację, a podwórko zostało wybrukowane polnymi kamieniami.
We wrześniu 1939 dom nie został uszkodzony, ale w czasie rzezi woli na tym podwórku rozstrzelano 30 osób. Kamienica została podpalona, ale ucierpiał tylko dach, który został naprawiony już w 1945 roku przez ocalałych właścicieli.
"Po wojnie p. Piotr utrzymywał rodzinę z rozwożenia węgla, miał w stajni konia, zatrudniał 2 osoby. Do 1948 r. udało mu się uniknąć upaństwowienia działki, jednak w 1956 r. mimo licznych wcześniejszych odwołań posesja przeszła na rzecz Skarbu Państwa. Od tej pory kamienica wyposażona tylko w prąd i zimną wodę niszczała, prawdopodobnie celowo doprowadzono do jej degradacji planując jej rozbiórkę. Od 1960 r. aż do późnej starości Kalinowscy utrzymywali się ze zbierania surowców wtórnych, 8 lat póżniej decyzją administracji zostały rozebrane budynki gospodarcze, żadne odwołania w tej sprawie nie były skuteczne, zostali pozbawieni możliwości zarobkowania ... Helena Kalinowska zmarła w 1975 r., jej mąż prawdopodobnie wcześniej."(Oknonamiasto)
Po wejściu do obiektu stwierdziliśmy, że jest w strasznym stanie. Wszędzie jest grzyb, a toksyczne bakterie unoszą się w powietrzu, już po paru minutach powodując ostre drapanie w gardle.
Nic dziwnego zatem, że budynek jest tak szczelnie zamknięty.
Wyposażenia nie ostało się wiele.
W większości są to rzeczy współczesne.
Takie wykwity widzimy praktycznie na każdej ścianie.
Z obawy na swoje płuca nie zostajemy tu długo i wam też odradzamy zapuszczanie się do środka.
Zobaczymy jakie będą dalsze losy budynku. Czy zostanie, czy w wyniku silnych wstrząsów z budowy metra samoistnie się zawali ...

8 komentarzy:

  1. Jakiś miesiąc temu może dwa, odbierałem choinkę od znajomej, i tak się zastanawiałem co jest w środku. I teraz już wiem ;]

    OdpowiedzUsuń
  2. Kiedyś taka samotna kamieniczka była też pomiędzy blokami przy ulicy Rokosowskiej. Może jeszcze tam jest kto wie...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jest jeszcze, kilka dni temu ją widziałam. Na jej miejscu miał stanąć apartamentowiec (wciśnięty między dwa budynki), ale do tej pory kamienica trwa na swoim miejscu:)

      Usuń
    2. Chodzi o taką plombę ? Byliśmy swego czasu. Straszny gołębnik :)

      Usuń
  3. tak tak. mocno zalepiona i ciężko się dostać

    OdpowiedzUsuń
  4. dzieki za zdjecia i opis.zawsze intrygowla mnie ta kamienica i tajemniczy skrot,a tu okazuje sie ze nazwisko takie same jak moje.

    OdpowiedzUsuń
  5. Nie boicie się dotykać przedmiotów bez rękawiczek?

    OdpowiedzUsuń
  6. Jeszcze kilkanaście lat temu mieszkała tam jedna 4 osobowa rodzina, rodzice około 40-letni i dwóch nastoletnich chłopców bliźniaków.
    Po ich wyprowadzeniu się dom stał jakiś krótki czas niezabezpieczony po czym zamurch srającychowano okna i zabito drzwi. Jednak zabezpieczenie nie było na tyle solidne żeby można było uniknąć nieproszonych lokatorów w postaci... gołębi. Przez mijające lata ta paskuda tak się rozpleniła, że dzisiaj setki tych "miłych zwierzątek" upiększają nam okolicę: chodniki, samochody, nasze głowy...
    Zniszczenia dokonane przez dzikich lokatorów wewnątrz budynku można sobie tylko wyobrazić - być może budynek z tego względu już nigdy nie będzie nadawał się do użytku. Zastanawiam się czy administracja nie mogłaby zająć się sprawą ochrony budynku i okolicy. Czy może ktoś z was miałby jakiś ciekawy pomysł - jak pozbyć się tego plugastwa.

    OdpowiedzUsuń