wtorek, 14 listopada 2017

SZPITAL DZIECIĘCY BERSOHNÓW I BAUMANÓW

Miało być weselej, ale dzisiejszy obiekt nie nastraja optymistycznie. Opuszczone budynki bywają smutne. Nawet jeśli o tym nie wiemy, większość z nich skrywa jakąś tajemnicę. Najczęściej ich ściany widziały ludzkie tragedie, cierpienie i śmierć. Warszawa wciąż jeszcze jest pełna takich miejsc i dawno przeszliśmy nad tym do porządku dziennego. Jednak kiedy chodzi o tragedie dzieci, jest to nieco trudniejsze.
Szpital dla dzieci żydowskich powstał w roku 1878, za pieniądze fundacji rodzin Bersohn i Bauman, na zakupionej działce pomiędzy ulicami Śliską i Sienną. Wyposażony został w oddziały pediatrii, otolaryngologii, okulistyczny oraz zakaźny. Pracowało tu wielu wybitnych specjalistów, wprowadzając innowacyjne sposoby leczenia. W latach 1905-12 pracował tu i mieszkał Janusz Korczak. Jako tzw lekarz miejscowy udzielał pomocy o każdej porze. 
W budynku szpitala znajdowały się ponadto ambulatorium, sala operacyjna, sale pooperacyjne, apteka, biblioteka, sala seminaryjne, oraz wiele pomieszczeń gospodarczych : kuchnia, magiel, spiżarnia, skład ubiorów i węgla, pomieszczenia dla służby, kucharki i praczki.
W roku 1909 szpital przeszedł remont. W całym budynku były już poprowadzone instalacje elektryczne, wodne i kanalizacyjne. Jednak kilka lat później zarząd miasta zrezygnował z dzierżawy 100 łóżek i cofnął dotację. W roku 1924 szpital został zamknięty. Otwarto go ponownie w roku 1930, kiedy przejęło go Towarzystwo Przyjaciół Dzieci. Przeszedł wtedy ponowny remont za pieniądze ofiarowane przez indywidualnych darczyńców.
Lekarzem naczelnym szpitala została dr Anna Braude - Hellerowa. Powołała tu szkołę i internat dla pielęgniarek, oraz stację opieki nad matką i dzieckiem. Okres II wojny był najtragiczniejszym czasem dla szpitala. Przetrwał bombardowania i działał dalej, jednak znalazł się w granicach getta. Leczono tu dzieci chore na tufus, a także zagłodzone i zmasakrowane przez Niemców. W czasie likwidacji getta w lipcu 1942, szpital został ewakuowany. Części dzieciom personel podał morfinę, aby mogły umrzeć na miejscu i nie zostały wywiezione do Treblinki. Dr Braude - Hellerowa została zabita wraz z chorymi dziećmi w szpitalu przy Gęsiej.
Na początku 1943 przeniesiono tu szpital dziecięcy z Litewskiej. W czasie powstania mieściła się tu jedyna profesjonalna placówka medyczna w centrum Warszawy. Szpital przystosowano do potrzeb chirurgii wojskowej, a chore dzieci przeniesiono do pawilonu okulistycznego. Jednostka działała przez cały okres powstania a także po kapitulacji.
Budynki szpitala ucierpiały w czasie powstania. Jeden z pawilonów od Strony ul. Śliskiej został rozebrany. Po odbudowie, do roku 1950 mieściła się tu siedziba Centralnego Komitetu Żydów Polskich.
Następnie budynek dostosowano znowu dla potrzeb medycznych, tworząc tu szpital dla dzieci chorych zakaźnie. W latach 1988 - 93 został poddany gruntownej modernizacji.
Później mieścił się tu Wojewódzki Szpital Zakaźny imienia Dzieci Warszawy, który w 2000 połączył się ze szpitalem w Dziekanowie Leśnym, dokąd stopniowo przenoszono wszystkie oddziały.
Od początku roku 2015 budynek stoi pusty, rok później został wystawiony na sprzedaż.
Ale my tu gadu gadu, ale samo się nie zwiedzi.
Wewnątrz wyeksponowano resztki tablic, zachowanych po bombardowaniach. Widzimy na nich nazwiska fundatorów.
Co prawda nie ma już nalotów, ale my również nie mogliśmy używać światła będąc w środku. Gdyby ulicą przechodził akurat granatowy policjant, mógłby się nami zainteresować.
Ponadto nie chcieliśmy zakłócać snu ciecia, siedzącego w budynku. Wiadomo, że cieć zbudzony ze snu bywa bardzo zły. Dlatego kiedy zwiedzaliśmy piętro nad nim, zostawiliśmy buty na progu i poruszaliśmy się w samych skarpetach :)
Z opisanych wyżej względów ostrożności zdjęcia nie będą zbyt wysokiej jakości.
Pozostałości po szpitalu pochodzą z czasów współczesnych.
Budynki szpitala Bersonhów i Baumanów uniknęły powojennej rozbiórki i stanowią dziś niezwykle ważne świadectwo architektoniczne przedwojennej Woli. Z urbexowej strony warto dodać, że autorem projektu rozbudowy w roku 1930 był Henryk Stifelman - autor projektu Zofiówki.
Obecnie obiekt nieco odstaje od otaczającego go krajobrazu. Aby go ratować, trwają starania o wpis do rejestru zabytków.
Pewnie znajdzie się jakiś inwestor, który zechce odrestaurować szpital zgodnie z zaleceniami konserwatora. Przy okazji nadbudowując go o trzydzieści piętra :)
Nie lubimy dat i cyferek, więc jeśli chcecie poczytać więcej o historii obiektu, możecie zrobić to na przykład tu. Albo tu.
Klatka schodowa to podobno najbardziej charakterystyczny element.
Ciężko stwierdzić bo ciemno było :)
I to by było na tyle. Gdzieś chyba były jeszcze jakieś zdjęcia, ale zaginęły w odmętach dysku. Może kiedyś je znajdziemy i wstawimy drugi post. Albo nakręcimy tam serial w odcinkach :)
Do zobaczenia :)

2 komentarze:

  1. To jest w sumie granda, że budynek o takiej historii nie jest zabytkiem.

    OdpowiedzUsuń
  2. Na siłę był zamykany. Dostosowany dla dzieci. Komus to przeszkadzało!

    OdpowiedzUsuń