wtorek, 6 sierpnia 2019

SKĄD LITWINI WRACALI

Pozostajemy przy tematyce szpitalnej. Tym razem będzie szpital dziecięcy. Nie znajduje się on co prawda w środku lasu, a w centrum jednego z większych miast na Mazowszu. Więcej niestety nie możemy powiedzieć, żeby nie zdradzać lokalizacji. 
Na przełomie XIX i XX wieku Warszawa była już wielkim skupiskiem ludzkim, a warunki sanitarne pozostawiały wiele do życzenia. Co prawda wybudowana została kanalizacja, jednak jej pierwsze odcinki obejmowały tylko centralne dzielnice. Na obrzeżach panował bród, smród i kiła, średnia długość życia wynosiła 25 lat. Nie obowiązywały szczepienia a choroby zakaźne zbierały okrutne żniwo. W tych warunkach dorastały również dzieci. 
W roku 1903 powstał Instytut Higieny Dziecięcej, pod protektoratem Warszawskiego Towarzystwa Higienicznego. Miał on za zadanie propagowanie zasad higienicznego wychowania dzieci, organizowanie kąpieli, przychodni dentystycznych, stacji szczepienia ospy, zakładu gimnastyki ortopedycznej. Budynki wybudował na swojej działce warszawski przemysłowiec i filantrop Leon Loewenstein. 
W roku 1920 powstaje tu nowoczesna klinika pediatryczna i od tej pory miejsce to kojarzyło się z najistotniejszym ośrodkiem pediatrycznym lewobrzeżnej Warszawy. 
Po rozminowaniu w roku 1945, gmach przejął Warszawski Uniwersytet Medyczny. Szpital Dziecięcy działał tu do roku 2015.
Chociaż przeszedł kilka remontów, budynek okazał się zbyt przestarzały. Szpital przeniesiony został do nowo wybudowanego budynku przy Żwirki i Wigury.
Pacjenci odbijają się od zamkniętych drzwi, jednak my nie damy odesłać się z kwitkiem. 
Na korytarzach panuje niezły matrix. 
Przestarzały czy nie, ale takie schodki są całkiem fajne. 
Odpalenie światła na bloku operacyjnym jest zawsze miłe. 
Aula szpitala. Na szczęście ciężkie zasłony okienne przesuwały się elektrycznie, dlatego mogliśmy zapalić światło i nie krępować się za bardzo.
My tu zwiedzamy, a wizyta nam przepadnie. Na szczęście miła pani rejestratorka załatwi nas sprawnie bez konieczności wręczania podwawelskiej. 
Okazuje się, że nie wszystkie oddziały zostały zamknięte ...
Zamknięty oddział psychiatryczny dla patologicznej młodzieży wciąż działa. 
Albo ktoś po prostu o nich zapomniał :)
Zewsząd otaczają nas psychodeliczne obrazki. Ale może to taka forma terapii. 
Jeszcze tylko schron ...
i daszek. 
Trochę rooftopingu. Kiedy obrobimy się ze szpitalami, to szerzej zagadnieniem :)
Siedząc na jednym obiekcie wypatrujemy następnych. 
I to by było na tyle. Szybka wizyta :) Do zobaczenia !

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz